Polsza ogłasza polowanie na czarownice. Swój pierwszy ruch już wykonała. Perun I szczyci się ścięciem Argarczyka.

Heim postawiło na sojusz z Argarem. Wieść jednak niesie, że w wyniku jego podzieliło się na dwie części. Czyżby czekała nas rewolucja?

O "U Klementyny" coraz głośniej. Gospoda prężnie się rozwija i zaprasza w swe progi. Uprzejmie prosi się Polszańskich rycerzy o nie wszczynanie w jej progach politycznych zamieszek.

Argar zaprasza spragnionych do posmakowania swych specjałów w nowo powstałej gospodzie - "Piaski Czasu". Można tu dostać między innymi domowo pędzony bimber - "Afrodyzjak Meduzy" oraz młode piwo - "Bogini Cienia", a to nie wszystko! Gościnnie występy - SŁOWIKA! Tak, moi drodzy, Argar podwędził Słowika!

Fasach donosi o wzmożonej aktywności ognistych ptaków na niebie. Van Helga ostrzega przed prawdopodobnym niebezpieczeństwem.

Lerodas zalewa fala przybyszy. Pogłoski głoszą, że znany uzdrowiciel Walwan przyjmuje pod swój dach każdego zbłąkanego wędrowca. Jeśli trwoga to do Waldzia!

"Better to die with honor than live with shame."

Tzun

Ork | Berzerk | Terran | 32 lata

Kończąc wiek dorosłości, został postawiony w patowej sytuacji. Albo pokona poprzedniego wodza, albo na zawsze zhańbi się przed Wielkim Matteo, porzucając jego świętą drogę na zawsze. Dlatego zbiegł ze swych rodzimych ziem, na zawsze zostając wyklętym z Terry...Podróżował po świecie, by znieść hańbę ze swego imienia, parał się każdej pracy, by zgromadzić grosz do grosza, stawał naprzeciw wyzwaniom, które miały zapewnić mu chwalebną śmierć...Jednak szamanka jego plemienia, przepowiedziała mu, że umrze pośród skór, ze starości...Hańba z hańbą się nie dodaje, ale Tzun nie chciał wiecznie żyć w strachu przed, jak dla niego, najgorszym losem, jaki mógł spotkać orka - śmierć tchórza. Niestety, jeszcze żadne niebezpieczeństwo nie było w stanie powalić niesławnego berzerkera... Lata tułaczki coraz bardziej go frustrowały, powodowały w nim zagubienie wartości, takie jak honor, godność, plany emerytalne... Oddawał się uciechom z życia, zarabiając na siebie, jako najemnik, człowiek od mokrej roboty... Kto wie, gdzie drogi zaprowadzą tego nieśmiertnego zdrajcę... Czas jedynie pokaże, czy farmazony starej baby da się jeszcze odkręcić...
____________________________________________________________________
[Przyjmuję wątki :P Lokalizacja postaci jest lotna, więc można kombinować]

205 komentarzy:

  1. Melanie chce skrzyżować z nim swój miecz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiejsza noc była wyjątkowa piękna za sprawą pełni. Niebo świeciło jasno, zapraszając ją do ucieczki z zatłoczonego przybytku. Nie mogła powstrzymać rozmarzonego wzroku, wpatrując się w ogromne okiennice. Musiała uciec. Pożegnała się ze swoją publicznością wdzięcznym ukłonem, a następnie zeszła za kulisy. Zdjęła narzutę, zakrywającą ramiona wraz z biustem, pozostawiając na sobie jedynie ostro wyciętą suknię. Nie mogła pozwolić, aby cokolwiek przeszkodziło kobiecie w rozkoszowaniu się słodkim zapachem romantycznej nocy. Wyszła na zewnątrz lekkim krokiem, po czym pędem ruszyła przed siebie w stronę pobliskiego lasu. Nie interesowały ją ostrzeżenia innych artystów, którzy gościli dzisiaj w tawernie. Musiała oddać się swojej małej przyjemności. Gałązki pękały, zdradzając jej pozycję, gdy nie przejmując się żadnymi konsekwencjami parła przed siebie. W tej okolicy było jezioro czyste jak lustro. Musiała się tam dostać. Gdy była na miejscu, przykucnęła delikatnie, wpatrując się w malowniczą taflę jeziora. Księżyc odbijał się majestatycznie na wodzie, a ona poczuła nagły napływ inspiracji.
    — Chwalić Selemenę! — zakrzyknęła rozmarzona, sięgając po niewielką kartkę papieru oraz pióro, na którym zaczęła spisywać wszystkie pojawiające się w głowie pomysły. Toż to mogło być arcydzieło. O Terrze pisano wyjątkowo rzadko ze względu na twarde usposobienie jej mieszkańców, jednak ona wpadła na coś niesamowite. Tak, już to widziała oczyma wyobraźni. Bohaterski ork, berserker walczący we wspaniałej bitwie przeciwko armiom ciemności, zostaje porzucony na polu bitwy, pozbawiony swojej gamorty nie ma gdzie uciec, dokąd się schronić, książkowy przykład niechybnej śmierci. Jego ciało oświetla delikatna łuna księżyca, a on wtedy wstaje, niestrudzony, nieulękły, kpiąc sobie z własnych ran i rusza przed siebie w szeregi nieprzyjaciela, aby wybić ich co do ostatniego.
    Spojrzała zadowolona na swoje notatki. Jeśli to dobrze ubrać w słowa, będzie mogła zbić fortunę w Terrze. Ba, każdy z pewnością posłuchałby pieśni o bohaterskim…
    — Jakie byłoby najodpowiedniejsze imię — zapytała samej siebie, do reszty zapominając o otaczającym ją świecie. Z zadumy wyrwał ją odgłos cudzych kroków. Odwróciła się za siebie, by w oddali zobaczyć zieloną, ogromną postać. Idealnie! Uśmiechnęła się szczerze. Bogini dzisiaj czuwała nad nią z wyjątkową troską.
    — Przepraszam, nieznajomy, czy możesz chwilę zaczekać? — zapytała, wstając na równe nogi. Podeszła do niego szybkim krokiem, trzymając w dłoniach swoje cenne przybory. Gdy znajdowała się już wystarczająco blisko spojrzała na niego, aby tylko uświadomić sobie jak wielka przepaść ich dzieli. Była przy nim taka mała i drobna. Przyjrzała mu się bliżej. Nie dość, że był orkiem, na dodatek diablo przystojnym. Westchnęła zadowolona. Z pewnością użyje jego niesamowitego wyglądu jako inspiracji.
    — Czy możesz zdradzić mi swoje imię? — zapytała delikatnie, kłaniając się delikatnie na znak szacunku jakim go darzyła.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  3. Patrzyła na niego od góry z niewinnym uśmiechem, który zaraz zamienił się w konsternację. Zdrajca narodów? Nie mogła o nim tego powiedzieć. Wyglądał jak idealny przykład wojownika tego barbarzyńskiego plemienia. Brakowało mu tylko tronu pokrytego skórami oraz półnagich orczyc otaczających go z każdej strony. Zdecydowanie możnaby napisać o tym niejedną pikantną historię. Przybliżyła się nieznacznie, stając na palcach, aby móc mu się lepiej przyjrzeć.
    — Oh, pytam, bo właśnie szukam inspiracji odnośnie jednego z moich materiałów, dzięki którym tworzę swoją sztukę – urwała na chwilę zagryzając wargę. Przeleciała wzrokiem po raz kolejny całą jego ogromną posturę. Na Selimenę, został naprawdę hojnie obdarzony przez naturę jeśli chodziło o jego ogólną posturę. Poczuła lekkie ukłucie zazdrości, gdy sama ledwie sięgała mu do klatki piersiowej. Nie mogła nawet dobrze mu się przyjrzeć. — Duży — dodała po chwili na myśli. Jeśli ona miała być małą, on powinien być nazywany dużym. Tak, to było bardzo stosowne w obecnej sytuacji. Czuła się niezwykle oczarowana jego głosem. Był taki niski, majestatyczny, poruszał ją w sercu. Mogłaby słuchać jak mówi tak niedbale godzinami, nieważne co, byleby mówił.
    — Nazywam się Naela, ale jeśli wolisz możesz nazywać mnie małą, nie obrażę się — zaproponowała, wyciągając ku niemu rękę na przywitanie. Bardziej z przyzwyczajenia oraz wpajanej przez lata kultury osobistej. Była pewna, że ork nie bawił się w tak mało znaczące konwenanse. — Za posiłek podziękuję, ale chętnie Ci potowarzyszę, jeśli nie masz nic przeciwko. Mam w swojej sakiewce zapałki, mogą Ci się przydać — odpowiedziała z uśmiechem na twarzy. Naprawdę musiała go bliżej poznać. Przystojny zdrajca klanu mógłby być fantastycznym pomysłem na powieść w jej rodzinnej krainie. Jej przyjaciółki umierałyby z ciekawości przed każdym rozdziałem powieści, którą zaczęła powoli układać w głowie.

    Naela

    OdpowiedzUsuń
  4. — Jesteś odpowiednio duuużą inspiracją — zauważyła z niewinnym uśmiechem, patrząc jak bezceremonialnie zrzuca z siebie ogromnego zwierzę. Na Salemenę. Jego ręka była taka szorstka i twarda. Poczuła jak przeszył ją dreszcz po całych plecach. Odchrząknęła. Zaśmiała się na jego nieznaczny dowcip. Patrzyła z uwagą jak z łatwością zajmuje się oprawianiem zwierzyny. Owszem, jej elfi bracia potrafili być równie zręczni w swojej pracy, jednak on wyglądał przy tym jakoś inaczej. Prawdziwy barbarzyńca. Do tego te ręce pobrudzone krwią. Ile to lat minęło odkąd tak bardzo cieszyła się na towarzystwo innego mężczyzny? Kariera artystki była niesamowita, jednakże nie mogła przez to wdawać się w żadne romanse. Ci zazdrości partacze zaraz próbowali zaszkodzić jej karierze przy jakimkolwiek milszym spojrzeniu fana. Znała zbyt wiele przypadków kobiet stłumionych przez zazdrosnych patałachów, aby sama popełniać te błędy. Jednak stojący przed nią ork… Ten ork mógł być całkiem innym rodzaju błędu, o ile w ogóle mogłaby uznać tę znajomość za pomyłkę.
    — Masz zamiar spać pod gwiazdami? — zapytała z zaciekawieniem. — Oczywiście z przyjemnością — dodała ciesząc się z samej myśli tego, że mógłby bezceremonialnie trzymać ją przy sobie jak poduszkę, byleby lżej było mu zasnąć. Ona i tak nie zażywała snu w nocy.
    — Pomyślałam, że napisanie czegoś o berserku… kimś takim jak Ty mogłoby być naprawdę interesujące — widziała jak spogląda na jej dekolt. Zarumieniła się, jednak poczuła niesamowitą satysfakcję tym faktem. Jakby ten wielkolud właśnie prawił jej komplement.
    — Pomożesz mi opowiadając co nieco o sobie. Z pewnością masz naprawdę ogromną — specjalnie spojrzała na jego krocze — paletę ciekawych historii do opowiedzenia — wróciła spojrzeniem do jego twarzy.

    Naela

    OdpowiedzUsuń
  5. [Może coś wspólnie wykombinujemy, co? Mam takiego blondyna - Tonego - który lubi świat poznawać i zadaje mnóstwo pytań z natury różnej. Wpadać w kłopoty też lubi xD Może gdzieś tam byśmy ich ulokowali?]

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyglądała się z bezbożnym wręcz zaciekawieniem jak jego mięśnie pracują, jak każdy jego ruch mimo swojej precyzji wydawał się taki bezceremonialny i okrutny. Uwielbiała ten widok. Miała słabość do nieokrzesanych mężczyzn. Ci wszyscy artyści i myśliciele, owszem, potrafili być pociągający, rozczulający do bólu, ale w niczym nie przypominali bezwzględnych bohaterów czytanych przez nią książek. Poza tym byli zwyczajnie nudni. Nie potrafili powiedzieć niczego czego sama by nie wymyśliła, nie mogli jej niczym zaskoczyć. Zdecydowanie wolała przebywać, bawić się pośród towarzystwa, które było dla niej co najmniej niebezpieczne. Czuła wtedy przyjemny dreszcz emocji. Zupełnie tak jak teraz. Gdyby nie to, że usiadła na pobliskiej skale prawdopodobnie nie byłaby w stanie ustać prosto. Dawno nie spotkała nikogo interesującego, więc teraz była zbyt podekscytowana nagłym przybyciem nieznajomego. Do tego sposób w jaki klął. Na Selemenę, jego głos był nieziemski. Uśmiechnęła się delikatnie.
    — Selemene zawsze oświeca drogę strudzonym wędrowcom, poza tym niedaleko jest gospoda, w której się zatrzymałam, gdybyś miał ochotę, mogę Cię zaprowadzić. Wolałabym jednak nie marnować całej nocy, w końcu dopiero się zaczęła — powiedziała do niego, zakładając nogę na nogę, odkrywając jedno ze swoich kształtnych ud. Zaśmiała się.
    — Nie wiedziałam. Możesz nazwać to magią, ale po prostu gdy na Ciebie spojrzałam, pomyślałam, że ktoś tak umięśniony i przystojny musi być berserkiem. Jesteś można powiedzieć książkowym przykładem bezwzględnego, nieustraszonego wojownika, którego nie powaliło jeszcze żadne ostrze — odparła na jego stwierdzenie, nachylając się delikatnie, aby lepiej mogła obserwować jego ruchy.
    — Oh, po prostu odwdzięczam się za każde spojrzenie, które Ty kierujesz na mój biust — zauważyła, wskazując palcem na swój odkryty dekolt. Pod sukienką miała jedynie koronkową bieliznę. Nie musiała nigdy stosować żadnych garderobianych sztuczek, aby jej ciało prezentowało się dobrze. Selemene pobłogosławiła ją nie tylko wieloma talentami umysłowymi, ale także obdarzyła naprawdę dobrym ciałem, którego się nie wstydziła. W końcu było ono darem bogini. Wstydzenie się go, byłoby grzechem. — Nie musisz też martwić się o moją zgubę, elfy są naprawde zaradne w nocy — dodała.

    Naela

    OdpowiedzUsuń
  7. — Oh, ale tu nie chodzi o cechy fizycznie konkretnie. Po prostu niektórzy mają w sobie to coś, może to jakaś magia, ale po prostu nie można oderwać od nich wzroku — powiedziała, patrząc z uwagą na niego. Zaśmiała się na jego komentarze. Jakież to było nie nastrojowe. Po prostu idealne. Żaden pismak w życiu w takiej chwili nie powiedziałby czegoś podobnego, a ona poczuła jak podnieca się jeszcze bardziej. Taki nieokrzesany, taki dziki. Wodziła za nim wzrokiem, gdy udał się nad taflę jeziora. Wypućiła głośniej powietrze z ust, gdy dojrzała jego wyraźnie odznaczające się pośladki. Był umięśniony dosłownie wszędzie. Coraz bardziej zaczęła liczyć na to, że uda jej się uwieść go na kilka przyjemnych chwil. Tutaj, w środku nocy, chociażby pod drzewem. Naprawdę nie potrzebowała niczego więcej.
    — Jeśli chcesz mogę spróbować je jakoś zakryć, ale obawiam się, że nie mam czym… — rzekła, patrząc jak do niego podchodzi. Zawiesiła na chwilę wzrok na jego przyrodzeniu. Przełknęła cicho ślinę. Był ogromny. Skarciła się jednak szybko w myślach. Nie można było się spodziewać niczego innego po orku. Zwłaszcza tak wysokiem. W końcu oderwała lubieżne spojrzenie, aby stanąć na skale, na której chwilę temu siedziała. Była teraz na równi z mężczyzną. Uśmiechnęła się w jego stronę, nie pozwalając sobie jednak na żaden nieodpowiedni dotyk w tej chwili. To jeszcze było za szybko. Poza tym liczyła na to, że to on wykona pierwszy swój ruch.
    — Mogę nacieszyć się widokiem twoich mięśni czy odznaczających się walorów, to nie tak, że Ty widzisz moje piersi w całej okazałości, nieprawdaż? — zapytała, poprawiając ramiączka swojej sukienki, aby delikatnie ukryć swój biust. Chciała wiedzieć jak zareaguje.

    Naela

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze? Zaśmiała się na ten komentarz. Był bardzo pewny swego. Cóż, to nie tak, że nie była zainteresowana. Wręcz przeciwnie, podawała mu się praktycznie na tacy. A on widać zdążył już się zorientować, że prowadziła z nim małą grę. Uśmiechnęła się niewinnie, gdy wspomniał o zawiedzeniu. Przyglądała się z uwagą jak pozbywa się wszystkich swoich ubrań. Był jeszcze przystojniejszy. Poczuła jak robi jej się gorąco między nogami. Był ogromny, pod każdym możliwym względem. To nie mogło się źle skończyć. Chciała tego. Zeszła z podwyższenia, po czym zdjęła swoje buty. Podeszła boso do tafli jeziora. Zdjęła sukienkę, a także swoją bieliznę. Powoli weszła do zimnej wody, a dreszcze przeszły po całym ciele. Nie zakrywała niczego. Chciała, aby się napatrzył. Zarzuciła niesforne włosy na plecy, aby przypadkiem nie zakryły żadnego kawałka nagich piersi. Zanurzyła się do połowy, a następnie spojrzała na księżyc.
    — Sprawiedliwość zawsze była w rękach tych, którzy potrafią ją kształtować berserku — odprała, gdy w końcu się wynurzył. Zbliżyła się delikatnie do niego, wpatrując się w mokre ciało. Był taki idealny. Wiedziała, że nigdy go nie poskromi, a to sprawiało, że tym bardziej miała ochotę spróbować. — Tak jak robisz to teraz, nieprawdaż? — zapytała, robiąc kolejny krok do przodu.

    Naela

    OdpowiedzUsuń
  9. — Czyżby? — zapytała z uśmiechem, oczarowana mężczyzną. Nie powinna tak łatwo mu się poddawać. To bardzo źle o niej świadczyło. Jednak nie mogła oprzeć się pokusie. Od miesięcy nie mogła oddać się żadnym uciechom cielesnym, a teraz nadarzyła jej się niepowtarzalna okazja. Praktycznie jedna milion. Nie mogła się powstrzymać. Nie mogła oprzeć się chęci zostania po prostu wziętą przez orka. Od dawna o tym fantazjowała. Nie miała zamiaru teraz porzucać swoich własnych marzeń. Była bardzo szczęśliwa, że tak taksuje ją wzrokiem. Chciała być przez niego pożądana. Chciała mu się podobać i w tej chwili nie zawahałaby się przed niczym, aby mu się przypodobać.
    — Oh! — jęknęła zaskoczona, gdy nagle ją przyciągnął. Jego twarde przyrodzenie dotykało jej brzucha, a ona poczuła jak robi się cała mokra tam na dole. Mruknęła zadowolona, ruszając powoli, rytmicznie ciałem, aby drażnić sporego kompana Tzuna.
    — Mogę spróbować dać Ci znacznie więcej — powiedziała cicho, spoglądając na niego. Dłońmi dotknęła penisa zielonoskórgo. Zaczęła je powoli masować. — Tylko mnie puść — zaproponowała, mając nadzieję, że domyśli się o co jej chodzi.

    Naela

    OdpowiedzUsuń

  10. Zaśmiała się na jego komentarz. Był jak najbardziej prawdziwy. W końcu znajdowali się na skraju lasu. Z pewnością skończą brudni nie tylko od własnego potu. Wydała z siebie zaskoczony jęk, gdy tak ją uniósł. Na Selemenę, była dla niego taka lekka. Mógłby ją zabić w mgnieniu oka, a zamiast tego postanowił się z nią zabawić. Nie była w stanie wyrazić swojego szczęścia. Do tego ten brak cierpliwości.
    — Ohh… — jęknęła przeciągle, gdy zaczął bawić się jej kobiecością. Wbiła swoje palce w jego plecy, zaznaczając, że jest zadowolona z tego co właśnie z nią robi. Zamknęła oczy, odchylając głowę do tyłu. Jego palec był dla niej już naprawdę spory, rozmiarem przypominając członek zwykłego człowieka, z którym kochała się…kiedy? Trzydzieści lat temu? Albo i dłużej. Nie pamiętała dokładnie. Było jej tak przyjemnie. Przybliżyła swoją klatkę piersiową do jego twarzy, aby ułatwić mu dostęp do swoich piersi.
    Gdy już ją postawił, posłała mu uśmiech, klękając przed nim.
    — Jesteś taki wulgarny… — powiedziała zadowolonym tonem, biorąc do rąk jego członka. Nakierowała go na swoje usta, zaczęła go najpierw lizać, powoli, ale łapczywie, delektując się każdym centymetrem. Przejechała językiem od samego żołędzia aż po trzon, zostawiając za sobą mokry szlak. Powtarzała to tak długo, aż nie zbadała go z każdej strony. Dopiero wtedy wzięła go do ust, aby powoli zatapiając go coraz głębiej w swoim gardle. Wiedziała, że nie da rady wziąć, całego, nie powstrzymało jej to jednak przed próbowaniem. Rękoma zaczęła masować jego nabrzmiałe jądra. Nie chciała ułatwiać sobie pracy. Jedyne na co miała ochotę, to zaspokojenie tego barbarzyńcy.

    Naela

    OdpowiedzUsuń
  11. Patrzyła na niego od góry, z zadowoleniem obserwując jak sprawia mu niemałą przyjemność. Właśnie tego oczekiwała. Strała się z całych sił, wziąć jak najwięcej do swoich ust. Upór był jednak oczywisty, dławiła się, a w oczach pojawiały się łzy. Nie pragnęła niczego innego, jak być przez niego zdominowaną w ten sposób. Po jej udach zaczęły płynąć ciepłe, wilgotne soki. Nie mogła znieść tego napięcia. Był taki brutalny. W najskrytszych snach nie mogła sobie wyobrazić niczego bardziej zmysłowego. Obraził ją, a ona poczuła się jeszcze lepiej. A więc tak to jest z nieokrzesanym. W życiu nie czuła większej przyjemności, a przecież najlepsze było dopiero przed nią. Nie zaprotestowała nawet przez sekundę, gdy zaczął brutalnie rżnąć jej gardło. Nawet gdyby chciała, co niby mogłaby teraz zrobić? Po prostu skupiła się na jego jądrach z większą żarliwością, teraz kiedy nie miała wpływu na przyrodzenie orka. Miała ochotę specjalnie go nie posłuchać. Zobaczyć co zrobi, co rozumie przez to zeszmacenie. Naprawdę była ciekawa czy mógłby sprawić jej jeszcze większy dyskomfort. Niestety, sama zbyt bardzo potrzebowała chociaż odrobiny ukojenia. Jedną ręką powiodła powoli między swoje uda i zatopiła dwa palce w swojej kobiecości, zamykając z przyjemności oczy. Poczuła jak osuwa się na nogach, przez to jeszcze ciężej było złapać jakikolwiek oddech elfce, a jego nabrzmiałe przyrodzenie sprawiało jej jeszcze większy ból, napierając o każdą ściankę gardła. Nie przerwała jednak czynności, chcąc być jego grzeczną, posłuszną dziewczynką. W końcu tego właśnie pragnęła.

    Naela

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wyjęła swoich palców ze swojej kobiecości, gdy ją odepchnął. Nie zdążyła nawet zareagować. W końcu żadna z niej wojowniczka, by posiadać wystarczająco dobry refleks. Jęknęła delikatnie z bólu, unosząc się delikatnie, aby spojrzeć na niego zaskoczona.
    — Czyżbym zrobiła coś źle? — zapytała, patrząc prosto w jego duże, pełne pożądania oczy. Specjalnie zaczęła dalej sobie dogadzać. Jakby nie patrzeć nie kazał jej przestać, a kiedy począł tak bezczelnie jej dotykać, zamknęła oczy, kładąc się na powrót na zimnej, twardej ziemi. Rozłożyła mocniej nogi, czując jak zbliża się do własnego szczytowania. A on wtedy zabrał jej dłoń, tylko po to, by włożyć tam swoje palce. Wydała z siebie rozkoszne westchnięcie, unosząc biodra do góry. Zapraszała go do dalszej zabawy. Jakiż on był bezczelny z każdym swoim słowem.
    — Nie umiem, haaah… — zaczęła przeciągle, gdy tak się nią bawił. Rozkładała nogi coraz mocniej, byleby dać mu większe pole do popisu. — Zrób tooo…. prooooszeeee — dodała rękoma dotykając swoich kształtnych piersi. Zaczęła się po nich dotykać, drażnić. Tak bardzo chciała dojść jeszcze zanim wejdzie w nią swoim członkiem. Chciała wykorzystać tę okazję w każdy możliwy sposób. Nie miała pojęcia kiedy znowu trafi na podobnego brutala. Musiała zrobić wszystko, aby on użył sobie z każdego centymetra jej ciała.

    Naela

    OdpowiedzUsuń
  13. Czuła jak staje się coraz brutalniejszy w swoich ruchach, a ona nie mogła przestać wydawać z siebie zadowolonych jęków. Warczał tak cudownie. Jakby właśnie zabawiała się z dziką bestią, a nie myślącą istotą. Zbliżyła swoją głowę w jego stronę, otwierając posłusznie usta. Nie spodziewała się tego splunięcia, ale na słodką Selemene, jakież to było nieodpowiednio fantastyczne. Nie musiał ściskać szyi elfki, by ta przełknęła wszystko z głośnym jękiem zadowolenia. Dzisiejszej nocy była zabawką tego orka i nie zamierzała się tego wstydzić. To wszystko było zbyt dobre, aby się ograniczać. Stymulował ją tak dobrze. Nigdy wcześniej nikt nie mógł tak szybko doprowadzić jej do samej krawędzi rozkoszy. Uniosła wyżej biodra, ruszając nimi w nierównym błagalnym rytmie.
    — Twoojaa! — wyśpiewała wręcz, czując jak wylewają się z niej wszystkie soki, kiedy ona sama wygięła się prawie jak sprężynka. Zmoczyła całą jego rękę, a resztki skapywały na bogu ducha winną trawę. Oddychała ciężko, patrząc mu prosto w oczy.
    — Jestem w stanie zadowolić takiego barbarzyńcę jak Ty? — zapytała, podnosząc się do klęczków, aby znaleźć się jak najbliżej jego pociągającej, niebezpiecznej twarzy. Niepewnie dotknęła jednego z jego kłów, by zaraz później pocałować go w twarde, szorstkie usta. Uniosła się lekko, przenosząc jedną nogę, rokraczając się między nim. Obniżyła swoje biodra, aby poczuć jego przyrodzenie na swojej kobiecości. Zaczęła ruszać miarowo, powoli biodrami, jęcząc przy tym z rozkoszy. Była pewna, że to będzie boleć. Jakże cudowne chwile miały ją zaraz spotkać.

    Naela

    OdpowiedzUsuń
  14. Z zadowoleniem całowała jego usta, które teraz smakowały nią. Był taki niechlujny, gdy tak się nad nią nachylił, ale nie przeszkadzało jej to. Właśnie czegoś takiego chciała. Dzikiego i nieeleganckiego. Przymknęła oczy, czując jak drażni ją swoim przyrodzeniem. Był taki duży. Chciała poczuć go w sobie. Chciała się przekonać jakie to uczucie, gdy jest się na łasce prawdziwego barbarzyńcy. Nie widziała sensu w dalszej zwłoce, zwłaszcza że sam ją podjudzał. Wstała na równe nogi, dotykając jego penisa. Nakierowała go na swoje wejście, dotykając główki. Była ogromna, o wiele za duża. Uśmiechnęła się, patrząc na niego.
    — Miejże odrobinę wiary, drogi panie — powiedziała, nadziewając się z trudem na niego. Zamknęła oczy, z których popłynęły łzy. A mimo wszystko uśmiechała się rozkosznie, idąc powoli w dół, coraz bardziej rozszerzając swoje nogi, aby mogła przyjąć go całego do siebie. Oddychała ciężko, a on mógł zobaczyć, jak jego pokaźny sprzęt dumnie odznacza się na podbrzuszu kobiety, zajmując coraz to więcej miejsca. W końcu udało jej się dojść do samego trzonu. Potrzebowała chwili, by złapać oddech. Spojrzała na niego z dumą, po czym zaczęła powoli poruszać biodrami w górę i dół. Bolało bardziej niż gdy traciła dziewictwo. A mimo to robiła się coraz wilgotna, czując okrutną penetrację swojego wnętrza. Zagryzła wargę, patrząc na niego.
    — Powiedz haa… — próbowała odezwać się mimo wszystkich westchnień, których nie mogła powstrzymać. — Jakże to mógłbyś mnie zniszczyć? — zapytała, nie przerywając na chwilę czynności na jego kutasie.

    Naela

    OdpowiedzUsuń
  15. Próbowała poruszać się szybciej i mocniej, ale nie była przyzwyczajona do jego rozmiarów. Dawno nie oddawała się żadnym uciechom. Nie była na to przygotowana. Mimo wszystko dla niej wszystko stawało się coraz przyjemniejsze z każdą kolejną chwilą. Ból stawał się wręcz rozkoszny, mieszając się z podnieceniem jakie czuła. Udało jej się zatopić w całej długości orka za pierwszym razem. Z pewnością dla kogoś kto nie należał od ich rasy był to nie lada wyczyn. Nie przejmowała się, że właśnie obraził cały jej oddany Selemenę ród. Niech mówi co chce, to tylko jeszcze bardziej pobudzało wyobraźnie kobiety.
    — Więc pokaż — mruknęła na jego słowa, patrząc w jego tęczówki. Gdy ją podniósł westchnęła, czując mocniejszy ruch wewnątrz siebie. Jęknęła smutno, gdy poczuła jak praktycznie z niej wyszedł. — Nie zabieraj — poprosiła, dotykając jego pokaźnej klatki piersiowej. Poruszyła swoim ciałem w proszącym geście, aby znowu poczuć go w sobie. Była teraz taka pusta.
    — Na Selemene! — krzyknęła zszokowana, gdy poczuła jak nagle ją wypełnia. Wygięła się tył z przyjemności. To było takie agresywne, takie okrutne. Wszystko w środku kobiety krzyczało prosząc o ratunek, a ona oblizała spragnione wargi, mrużąc oczy. — Jesteś niesamowity — westchnęła z rozkoszą.

    Naela

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie mogła zrobić nic. Była taka bezwładna w tej pozycji. Mogła jedynie poddać się temu co robił. Nie zdawał się za bardzo nią przejmować, zależało mu jedynie na własnej przyjemności. Zamknęła oczy. Czy on właśnie utrzymał ją własnym przyrodzeniem. Cóż za mężczyzna.
    — Jessteś taki silny — jęknęła czując jak wbija się w nią raz za razem. Czuła bardzo wyraźnie każdy, nawet najmniejszy ruch zielonoskórego, a on nawet nie próbował być delikatny. Widziała jego penisa bardzo wyraźnie przez skórę, jak szybko porusza się w niej, w końcu przebijając się przez zwężenie, dochodząc po samą krawędź jej macicy. Krzyknęła uradowana, gdy tylko to poczuła. Odchyliła się jeszcze bardziej, aby mógł dowolnie bawić się jej piersiami, akompaniując przy tym zadowolonymi jękami. Może i była szalona, ale właśnie przeżywała spełnienie swoich najskrytszych marzeń. Była rżnięta przez bezlitosnego berserka, który w najlepsze zabawiał się jej ciałem. Było jej tak dobrze. Zlizała swoją krew z warg z uśmiechem na jego słowa.
    — Mocniej! — poprosiła, prosząc się o własną zgubę. — Zrób ze mnie dziwkę! Przestań się bawić! — dodała prowokacyjnie.

    Naela

    OdpowiedzUsuń
  17. Objęła jego biodrami nogami, gdy tylko zbliżył ją bardziej. Chciała się o coś zaczepić. Mimo wszystko ciężko było jej utrzymać równowagę. Poczuła jego jądra, uśmiechając się. Widać bardzo potrzebował tych upojnych chwil. Były niezwykle dużo. Widocznie nie należał do tych, którzy potrafili zaspokajać się w samotności. Jego strata. Dla niej oznaczało to tylko kolejną dawkę nowych doświadczeń, którą była zaakceptować z całym jej bolesnym dobrodziejstwem. To wszystko było tak cholernie przyjemne. Nie było na świecie żadnej pieśni, która byłaby w stanie to dobrze opisać. Zaśmiała się w duchu, słysząc niedowierzanie w jego głosie. Czyżby właśnie okazała się bardziej lubieżna niż on? Jakież to urocze. Potężny ork przytłoczony potrzebami zwykłej elfki. Położyła posłusznie rękę na swoim podbrzuchu, zaczęła nią gładzić całą długość, gdzie widać było jego ogromne, odznaczające się przyrodzenie. Dalej nie mogła uwierzyć, że naprawdę udało jej się pochłonąć go całego. Nie żałowała jednak. Ból jaki później będzie odczuwać przy chodzeniu z pewnością będzie tego warty. Zacisnęła mocniej zęby, gdy poczuła jak jego duży palec zaczyna masować jej odbyt. Zamknęła oczy, czując nową przyjemność. Westchnęła przeciągle, pozwalając przerwać sobie na chwilę jęki. Zacisnęła mocniej swoje nogi, rozszerzając przez to pośladki, aby dać mu więcej przestrzeni do zabawy.
    — Właśnie tak, Tzunie — potwierdziła, zbliżając głowę do jego torsu. — Wyrzuć z siebie całą frustrację.. ahh… przecież czuję jaki jesteś… naabuuzowannyy… a jaaa z chęęciąąą Ci pooomogęęę —- wysapała, po czym zaczęła całować jego umięśnioną klatkę. Każdy jego mięsień, z czułością badając każdy zakamarek. Smakował tak ostro i słono jednocześnie, mimo krótkiej kąpieli dalej był brudny, zresztą i tak wątpiła, aby zbyt często używał mydła. Stanowi idealny kontrast. Oddała mu się bez reszty.

    Naela

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeczęła z rozkoszy, czując jak znajduje się coraz bliżej własnego szczytu. Każdy jego ruch był taki agresywny i mocny, że miała wrażenie jakby w każdej sekundzie przeżywała mały orgazm, a jej ciało z każdą chwilą coraz bardziej pragnęło tego orka. Był niesamowity. Nigdy w życiu była taka szczęśliwa podczas seksu i nigdy więcej nie będzie jeśli więcej na siebie nie trafia. To było pewne. Zamknęła oczy, gdy poczuła jak wkłada jej palec do drugiej dziurki. Teraz naprawdę nie miała żadnej przestrzeni w sobie. Zajmował każdy centymetr jej ciala.
    — A moooooże, po prooostu Tyyyy budzisz weee mnieeee..! —doszła wyginając się w pół. Oddychała ciężko czując go dalej w sobie. Jakież to było niemoralnie fantastyczne. Podekscytowała się na myśl o penetracji analnej, a także o tym, że mógłby w niej dojść. Właśnie takiego upodlenia chciała.
    — W jedną noc spełnisz moje wszystkie fantazje... — westchnęła, po czym zaczęła ruszać biodrami na nowo, aby pomóc mu z jego własnymi doznaniami.

    Naela

    OdpowiedzUsuń
  19. Zaśmiała się gdy wspomniał o spaniu. Chyba niewiele wiedział o elfach. Wstała ledwie parę godzin temu przed swoim występem. To co dla niego było porą snu, dla niej wręcz przeciwnie. Nienawidziła spać po nocach. Marnowanie świętej nocy podarowanej przez Selemenę.
    — Wszystkie? — zapytała spoglądając na niego kątem oka. Oh, to byłoby raczej niemożliwe. O ile wiele z jej skrytych marzeń dotyczyło orków, posiadała też inne zainteresowania. Nie widziała jednak sensu w uświadamianiu go. Dzisiaj chciała się skupić na konkretnym obiekcie swoich zainteresowań.
    — Właśnie spełniasz kolejną — westchnęła, wypinając się bardziej, aby ułatwić mu zabawę. Zaśmiała się po raz kolejny. Mogła nie chcieć innego przyrodzenia. I tak częściej sypiała z kobietami. Jęknęła z przyjemności i bólu. Jeszcze nigdy nie zabawiała się analenie z mężczyzną. To z pewnością było nowe przyjemne doświadczenie.

    Naela

    OdpowiedzUsuń
  20. — Na razie mam potrzebę zaspokoić Ciebie… — odpowiedziała, czując jak wchodzi w nią całą. Nie ukrywała, że było to bardziej bolesne niż ich poprzednia zabawa. Mimo wszystko ból szybko uchodził przyjemności. Jęczała głośno, uśmiechając się, czując jak on staje się coraz bardziej podniecony. Mógł mówić co chciał, ale wiedziała, że jest teraz na bardziej straconej pozycji, nawet jeśli to ona będzie miała problemy z chodzeniem. Poczuła jak dochodzi po raz kolejny, gdy złapał ją za pierś i zaczął przeklinać.
    — Na Selemenę… — westchnęła, czując jak znowu wszystko się w niej zaciska wokół jego żylastego prącia. Za każdym razem czuła to coraz mocniej. Był hojnie obdarzony, nawet jak na orka, a jeśli nie. Cóż, będzie wiedzieć, aby nie próbować podrywać innych przedstawicieli jego rasy. To mogłoby ją zabić, a mimo wszystko ceniła sobie swoje życie. Gdy skończył, odwróciła się delikatnie do niego, na ile mogła z uśmiechem na ustach.
    — Widzę, że sam jesteś pod wrażeniem dzisiejszej nocy, hm, potężny berserku? —- zapytała. — Nie spodziewałeś się takiej wytrzymałości i wyuzdania po zwykłej elfce, prawda?

    Naela

    OdpowiedzUsuń

  21. Czuła jak ciepła ciecz się w niej wylewa, a ona doszła po raz kolejny z ekscytacji. Westchnęła, gdy wyjął z niej swoje przyrodzenie. Część jego spermy wylała się z niej. Odwróciła się całkowicie w jego stronę. Patrzyła na niego jak oddychał i szeptał do niej, by zaraz później dać się przyciągnąć na powrót do niego.
    — Może tym, że nie mam granic przy Tobie? — zapytała, po czym wzięła go całego do ust. Szybko zaczęła pracować swoim językiem, aby zlizać z niego wszystkie płyny – swoje soki i jego nasienie. Nie miała teraz jak się odzywać, ale miała szczerą ochotę się zaśmiać, gdy wspomniał o granicach. Jeszcze się grubo zdziwi. Nie była wystrzaszoną szczebiotką. Nie posiadała może żadnych umiejętności bojowych, ale charakter miała wyjątkowo twardy jak na kogoś kto pisał miłosne poematy. W końcu była popularną artystką, musiała pilnować swojej pozycji na rynku.

    Naela

    OdpowiedzUsuń
  22. Widok narzeczonego, który o niej nie pamiętał wywoływał w niej głęboki smutek, żal i wściekłość na którą nie mogła sobie pozwolić przy wszystkich znajomych sobie ludziach, dlatego postanowiła na jakiś czas wybyć z wioski. Usprawiedliwiła się przed Yumim i Niklausem, mówiąc mu o swojej krótkiej wyprawie czując obowiązek powiadomienia kogokolwiek, rzuciła coś o odnalezieniu sposobu na powrót do domu i ruszyła przed siebie z mapą, którą skopiowała od mieszkańców. Takim sposobem dotarła do najbliższej karczmy po dłuższej wędrówce, z jakimś zadowoleniem wynikający z wyraźnego zmęczenia. Wsunęła się do karzmy mijając przed nią kilku niepokojąco wyglądających typków, od razu kierując się do karczmarza i zgrabnym ruchem zasiadła na wysokim krześle zarzucając włosami na plecy, pochyliła się nad barem ukazując kształtne pośladki i szerokie, kobiece biodra opierając się łokciami o blat. Posłała człowiekowi przyjemny dla oka uśmiech.
    — Poproszę o szklankę czegoś mocniejszego.

    Mel.

    OdpowiedzUsuń
  23. Trunek został podstawiony pod jej nos nad wyraz szybko i kobieta ukontentowana takim splotem wydarzeń, od razy sięgnęła po wyraźnie niedopieszczony ściereczką kubek przechylając do ust znaczną część płynu. Od dawna nie piła nic innego niż wino, jakoby w domu dysponowali sporą ilością tego szlachetnego trunku z różnych szczepów i kontynentów, które dawało na tyle ciekawych doznań, że nie można było się znudzić. To co otrzymało było bardzo prostolinijne bez głębszego smaku, ale mocno zagrzało przełyk kobiety aż skrzywiła twarzyczkę odstawiając kufel z kaszlnięciem. Szefowo. Kto chciał zginąć tej nocy? Kątem oka spojrzała w kierunku Tzuna, a na twarzy kobietki pojawił się delikatny uśmiech, gdy ork dotarł do niej poruszając na blacie wszystko przez co znaczna ilość trunku spłynęła po drobnej dłoni. Oblizała palce.
    — Naprawdę chcesz wiedzieć Tzun? — spytała, unosząc na niego wzrok. — Zniszczysz sobie tylko dobrą zabawę, uwierz. Zresztą magik nie zdra.. Czy ty jesteś upity? — uniosła brew ku górze widząc na twarzy bardziej chińskie oczka, niż sama posiadała. A nawet nie była Chinką.

    Melka

    OdpowiedzUsuń
  24. Był upity i widziała to po zachowaniu, po niepokojących odgłosach jakie wydawał, a zwłaszcza sposobie mówienia i smrodu, który wyczuwała a który tak bardzo nie przypadł do gustu. Czuła woń podniecenia, zwłaszcza gdy obniżyła nieco brodę, spodziewając się skąd pochodziła, również zapach kilkudniowego alkoholu i najwyraźniej potu. Chociaż to ostatnie było na swój sposób przyjemne. Uśmiechnęła się do niego lekko, prychając lekko pod nosem gdy wspomniał o tych wszystkich dokonaniach jakie miał.
    — A ja walczyłam z progami podatkowymi, wymagającymi profesorami na uczelni, humorkami Kuro i niezadowoleniu mojego ojca, gdy rzuciłam mu świętą księgą w twarz — zażartowała, chociaż to mogło się wydawać śmieszne tylko dla niej. Cóż. Miała specyficzny humor. — Nie słyszałeś, że mężczyźni najwrażliwsi są właśnie przy kobietach? Usiądź i porozmawiamy o tym — wskazała mu miejsce niedaleko.

    Melka

    OdpowiedzUsuń

  25. — Jest takie powiedzenie w stronach, w których żyłam. Że mężczyźni najwrażliwsi są w ramionach kobiet, stąd nie dosłowne przekazanie myśli.. — odparła, podsuwając pod nos szklaneczkę z niegodnym dla jakichkolwiek kubków smakowych, trunkiem i mocniej zmarszczyła twarzyczkę. Zmoknęła słysząc swój pełny przydomek. — Mówiłam już, żebyś mówił mi Melanie. Nie używaj mojego pełnego nazwiska, to.. dziwne — zmarszczyła nosem patrząc mu prosto w oczy. — Co mnie rozmiękcza? Za dużo chciałbyś wiedzieć Tzun — pstryknęła go palcami prosto w nos z zadziornym uśmiechem, gdy szepnął jej do ucha. — Odpowiem jeśli zasłużysz. A teraz siadaj i powiedz mi o zadaniu, które ci zleciłam.

    Melka

    OdpowiedzUsuń
  26. Leczył przypadłość, tak? Zmarszczyła wypielęgnowane brwi w wyraźnej zadumie zastanawiając się z jaką przypadłością mógł iść do kogoś jej brat. Pamiętała, że nie miał zaufania do lekarzy i z trudem trzeba było go zaciągać do lekarzy, gdy okazało się że miał guza w mózgu i robił to dosyć niechętnie.. Więc co mogłoby się zmienić? Albo jakie rany musiano mu zadać, by postawił na tak radykalny krok.. Zastanowienie się przerwał dotyk na głowie, a ciało zareagowało od razu rozległym rumieńcem, a wcześniejszy pewny siebie, dumny wzrok kobiety zelżał będąc.. uległy. Lecz to tylko na chwilę, bo czym prędzej odwróciła wzrok.
    — Ciekawe.. — szepnęła, jakby do siebie podsuwając pod nos trunek. — Mój brat nigdy nie poszedłby o kogoś takiego i.. Macie tu jakąś śmiertelną chorobę — ucięła szybko. — W moim kraju swojego czasu panoszyła się choroba, która powodowała gnicie żyjącego ciała. Straszne bąble, ogólne osłabienie, gorączki.. Zarejestrowano tu coś podobnego? Zastanawiam się nad tymi nieumarłymi o których wspomniał guślarz i przychodzi mi do głowy tylko dżuma. Może być tu powszechna patrząc na niezbyt cywilizowane warunki i w większości brak higieny, nieodpowiednie leczenie..

    Melka

    OdpowiedzUsuń
  27. Czuła jak sperma zbiera się w jego gardle. Gdy go wyjmował reszta została na jej języku i ustach. Oblizała wargi i przełknęła wszystko, posyłając mu uśmiech. Obserwowała go z zadowoleniem, a gdy zaproponował, że teraz ona będzie wybierać, zachichotała, kładąc się na boku. Uniosła jedną nogę do góry, odsłaniając swoją kobiecość.
    — Co powiesz na zmianę propozycj? — zaproponowała, gładząc dłonią swoją muszelkę w geście zaproszenia.

    Naela

    OdpowiedzUsuń
  28. Doskonale widziała potężną męskość między udami, to jak odkształca się w spodniach i na sam widok westchnęła ciężko, mimo to odwracając wzrok w przeciwną stronę czując jak poliki zachodzą wulgarnie widocznym rumieńcem. Minęło około dwóch tygodni, gdy z nikim nie była i to wszystko wyraźnie dawało się jej we znaki. Miała ochotę na seks, lubieżny i czuły, z tą jedną osobą, która akurat zapomniała o jej istnieniu..

    — Słodki jesteś. Słodki i naiwny, chociaż muszę przyznać że byłbyś ciekawym doświadczeniem.. Zwłaszcza, jeśli byłoby nas więcej — odparła, unosząc na niego spojrzenie, lecz wtedy szturchnął ją w nos i od razu zakryła tamto miejsce dłonią. — Od dawna jesteś tak pewny siebie?

    Melka

    OdpowiedzUsuń
  29. Czar nieco prysł, gdy wspomniał o grupowej przygodzie, bowiem Melanie ponad wygląd ceniła inteligencję. To był chyba jej kink. Uwielbiała piekielnie inteligentnych mężczyzn, bo przy nich miękły jej kolana, a teraz zwyczajnie jeszcze bardziej stwardniały. Prychnęła nieco kręcąc głową.

    — Mówię o seksie grupowym i.. — zamilkła, słysząc to co przekazał później. Zarumieniła się bardziej. — Podobno od dwudziestu lat, wcześniej byś na mnie nie spojrzał uwierz. Wyrobiłam się przez te kilka lat i teraz śmiało mogę się określić jako niebagatelna piękność — wzruszyła ramionami.

    Melka

    OdpowiedzUsuń
  30. Zaśmiała się szczerze na jego pytanie, zamykając oczy. Przetarła jedną ręką skronie. On naprawdę nie posiadał w sobie wiele więcej niż mięśnie i same dzikie podstawowe instynkty. Nie różnił się niczym od tych wszystkich barbarzyńców, w których fantazjowała.
    — Naprawdę masz mnie za tak głupią żeby plątać się w przygodny seks nie będąc jakkolwiek zabezpieczoną? — nie wytrzymała i znowu się zaśmiała. — Tzunie, z całym szacunkiem do twoich niesamowitych umiejętności jako kochanek, nie mam zamiaru marnować swojego życia na zajmowanie się dziećmi gdy moja kariera kwitnie. Nie musisz martwić się przypadkowymi bękartami z mojej strony — wyjaśniła, po czym uspokoiła się wyjątkowo szybko, zwłaszcza że wszedł w nią po raz kolejny, a ona westchnęła z rozkoszą, czując jak zaczyna się poruszać. Przymknęła oczy, oddając się okrutnej rozkoszy.

    Naela.

    OdpowiedzUsuń
  31. Była wolna. Naprawdę wolna. Mogła iść gdzie chciała i robić co jej się żywnie podobało, czasami biorąc jedno czy dwa zlecenia z "Bractwa" bo przecież z czegoś trzeba było wyżyć. Cieszyła się wolnością, oddychała głęboko. Zachwycała się zapachem traw i drzew, a czasami i potu mężczyzn zalewających się w trupa w karczmach.
    Dziś wybrała coś zupełnie innego. Trening pod chmurką w malowniczej ruinie, której w głowie przypisała romantyczną historię. Jakoby to tu zakochana białogłowa miała posiąść swojego księcia, a potem wypić jego krew do cna, pozostawiając po nim pustą skorupę. Ach jakaż to fantazyjna historia. Dobierając sobie dalsze szczegóły zaczęła walczyć. Wyprowadzać ciosy i kontry z wyimaginowanymi przeciwnikami białogłowej. Nie miała pojęcia jak długo to trwało, ale kiedy wreszcie doszedł do niej czyjś głos, była już nieźle zziajana. Miecz wypadł jej z dłoni na kamienie, a ona zaraz do niego dopadła i obróciła się do Orka lustrując go chłodnym spojrzeniem. Trzeba było być na wszystko przygotowanym. Odetchnęła jednak z wyraźną ulgą rozpoznając go i pomachała mu radośnie.
    - Tzun! - krzyknęła, chowając ostrze do pochwy i przeskakując przez kamienny murek podbiegła do mężczyzny. - Jasne, że się znamy. Pozwoliłeś mi wypić z jednego kufla, a potem razem obiliśmy mordki siedzących za nami kolesiów - uśmiechnęła się do niego szeroko. - Jara, jestem Jara - szybko przypomniała mu swoje imię. Przecież w karczmie każde z nich było po niezłych procentach. Mógł nie pamiętać. - Gdzie cię teraz niesie? - zainteresowała się i nadstawiła uszu, bo miała cichą nadzieję na jakieś nowe historie o miejscach, których jeszcze nie dane jej było odwiedzić.

    Jara

    OdpowiedzUsuń

  32. — Uznaj, że wybaczam — odparła, prostując się bardziej, gdy klepnął ją po plecach natrafiając palcami na obolałe jeszcze ramię. Nie wiedziała o czym mężczyzna mówił, bowiem niewiele razy miała podobne spotkania z innymi osobami. Właściwie raz z zaprzyjaźnioną z nimi parą, w dodatku nie było jakiejkolwiek wymiany partnerami. Ona z żoną generała tylko poszły w ślinę.. Odchrząknęła.

    — To jest wino, a raczej coś podobnego do wina — szturchnęła go delikatnie udem. — Ależ ja jestem samokrytyczna, ale akurat w kwestii wyglądu jesteś wyjątkowo urodziwa i nie mam po co tego ukrywać. Ty też jesteś niczego sobie zresztą, jak na orka.

    Melka

    OdpowiedzUsuń
  33. Słysząc kwestię w komediowym guście na twarzy kobietki zakwitł lekki uśmiech, z rodzaju tych przyjemnych dla oka, co było widać również w ciemnych, hipnotyzujących oczach. Nie chodziło o żadną moc, po prostu była urodziwa i miała coś specyficznego w oczach, co mogło przyciągać do niej osobników obojgu płci.. Jakąś nutę tajemniczości jaka skryta została przez sprośny błysk w oku. Najwyraźniej miała w sobie coś więcej niż tylko kształtny tyłek.
    — Wiem — urwała mu. — Staram się utrzymać sylwetkę nie tyle co dla urody moich pośladków, a przede wszystkim dla sprawności. Mimo, że mam.. miałam pracę głównie siedzącą, to czasem potrzeba było fizycznej sprawności, kiedy uciekasz przed krwiożerczymi bestiami, które myślą tylko o zassaniu się w twoim istnieniu. Ale dziękuje za komplement, przemyślę też propozycję i dam znać — zażartowała, puszczając mu sprośne oczko. Zaraz po tym twarzy kobiety wróciła do względnego spokoju i swoistej nostalgii. — Jest moim starszym bratem — przyznała, wzruszając ramionami tak jakby mówiła o tym, że ostatnio była dość brzydka pogoda. — Kuro jest... niebezpieczny. Ma w sobie coś co ludzi do niego ciągnie, pewną kłamliwość i obłudę, którą wykorzystuje w najgorszy ze sposobów. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale dla wszystkich będzie lepiej jeśli zginie. Niestety nie mogę zrobić tego z własnej ręki, bo to jeszcze mocniej skomplikowałoby sprawy. Dlatego wynajęłam ciebie. Bez obrazy, ale nadajesz się do tej brudnej roboty — spojrzała mu prosto w oczy z niewinnym, wręcz dziewczęcym uśmiechem.

    Melka

    OdpowiedzUsuń
  34. — Przepraszam, zapędziłam się. Wybacz mi proszę. Po prostu jesteś taki cudowny, że przy Tobie zapominam o świecie i konwenansach — odpowiedziała na jego słowa. Poczuła jak zrobił się agresywniejszy w swoich ruchach. Naprawdę musiał być niecierpliwy, do tego miała pewność że musiał spuścić całe napięcie z siebie. Nie protestowała. Nawet, gdy stał się agresywniejszy, a ona sama łapała oddech z coraz większych trudem. Bo niby co mogłaby zrobić w takiej sytuacji? Nie miała jak protestować. Zirytowała go, więc musiała ponieść teraz tego konsekwencje. Zamknęła oczy, starając się skupić na samej przyjemności.

    Naela

    OdpowiedzUsuń
  35. — Tak, chciałabym żebyś się go pozbył i przyniósł do mnie jego ciało, dopiero wtedy kiedy uznam że zostało wykonane to należycie, zabije cię — szepnęła, mimowolnie obracając obrączkę na palcu. Odetchnęła ciężko, tak jakby miała na sobie znacznie więcej ciężaru niż potrafiła unieść. — Nie jest dobrym człowiekiem.. Wykorzystywał dla egoistycznych pobudek, ranił wiele osób.. Gwałcił i wykorzystywał nie tylko nieletnich, ale przede wszystkim dzieci. Jest... szalony, okrutnie szalony i ktoś powinien zrobić z nim porządek, bo jest zwyczajnie chory i nikt nie może mu pomóc. Nawet ja. Dlatego jedyne co zostało to pozbyć się go ostatecznie — spojrzała mu poważnie w oczy, zaraz po tym patrząc po obrączce.
    — Mój narzeczony? Nie.. Z chęcią sam by to zrobił, ale widzisz. Oboje nie mamy takiego prawa, bo wyniknęłyby z tego konsekwencje. Kwestia rasowa — odparła.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  36. — Nie jesteśmy krasnoludami, lecz inną rasą pochodzącą nie z głębin kopalni, a wyżej.. Nasz ojciec był pewnego rodzaju żołnierzem dobra, a gdybym własnoręcznie tknęła Kuro to "dobro" by się na mnie odebrało. Nie stać mnie jeszcze na wszczęcie wojny.
    Kiwnęła mu głową z uśmiechem, gdy podjął składać swoistą przysięgę odnotowując w głowie, że coś podobnego miało miejsce. Założyła włosy za ucho odwracając od niego wzrok.
    — Mój wybranek odpoczywa po podróży, potrzebuje więcej czasu dla siebie niż zazwyczaj, by wydobrzeć a ja daje mu te przestrzeń. Nie musi być obok mnie, potrafię o siebie zadbać nawet gdyby jakiś zakapior próbował, ale jeśli tak bardzo obawiasz się o moje bezpieczeństwo to możesz odprowadzić mnie do domu.. pokoju. Nie jestem pewna czy zostanę tu na noc.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  37. — Przepraszam, zapędziłam się. Wybacz mi proszę. Po prostu jesteś taki cudowny, że przy Tobie zapominam o świecie i konwenansach — odpowiedziała na jego słowa. Poczuła jak zrobił się agresywniejszy w swoich ruchach. Naprawdę musiał być niecierpliwy, do tego miała pewność że musiał spuścić całe napięcie z siebie. Nie protestowała. Nawet, gdy stał się agresywniejszy, a ona sama łapała oddech z coraz większych trudem. Spojrzała na mężczyznę, czerpiąc z trudem powietrze. Nie mogła ukrywać, iż tam na dole znajdowała się w istnym raju przez niego, mimo wszystko chciała przeżyć ich wspólne igraski. Dotknęła jego ręki, którą zaciskał na jej szyi.
    — Tzun, proszę lżej… — szepnęła między jękami. — Nie przestawaj, ale nie duś proszę — dodała z nadzieją, że ork ją zrozumie. Mimo wszystko sam seks z nim był naprawdę niesamowity. Po prostu był o wiele silniejszy niż mogłaby się kiedykolwiek spodziewać. To nie tak, że podduszanie było dla niej nieprzyjemne. Po prostu robił to teraz za mocno.

    Naela

    OdpowiedzUsuń
  38. Zaczerpnęła powietrza, kiedy zdjął rękę z jej szyi. Mogła teraz w pełni cieszyć się ich małą chwilą przyjemności. Mogła głośniej jęcząć, a gdy sprawił, że patrzyli sobie w oczy… Cóż, to było nawet romantyczne. Wpiła się w jego usta na chwilę, całując spierzchnięte wargi mężczyzny. Smakował jak wszystko co zakazane dla zwykłej artystki, a to podnieciło ją jeszcze bardziej. Oderwała się w końcu od niego, by dalej patrzeć na jego krwiste tęczówki. Jęczała nie spuszczając z niego wzroku, czując się niezwykle lubieżnie. Słyszała go, chciała dojść razem z nim. Skupiła się na wszystkim co z nią robił, czując coraz większą rozkosz, a gdy zaczął dochodzić sama doszła zanosząc się krzykiem w tonacji, w której nawet nie wiedziała że może wykonać będąc w takim stanie uniesienia. Oparła się zmęczona o jego ramię.
    — Niesamowite —- szepnęła.

    Naela

    OdpowiedzUsuń
  39. Kiwnęła głową twierdząco ze skąpym uśmiechem. Nigdy nie lubiła mówić o swoim pochodzeniu, przede wszystkim dlatego, że ich rasa od zawsze była uznawana za słabą i niewartą uwagi. Bardzo mało osób fascynowało się nimi, intrygowało na tyle, by zadawać więcej pytań ale z Tzunem było inaczej. Historia tej rasy była trudna, zwłaszcza w ostatnich latach, gdy niebo dało nakaz pozbycia się ich, w czym zresztą pomogła zostawiając na świecie tylko te jednostki, które miały rozwodnioną krew. Nie było tego dużo, mogłaby policzyć ich na palcach pełnej ręki, a pełnoprawnych nefilim nie było wogóle. Tylko ona. I Kuro. Ostatni.
    — Mój ojciec był niebianinem, dlatego jestem nim tylko w połowie. Wybacz, że zawiodłam cię z wyobrażeniami. Jak to jest czymś takim być? Ciężko, prawdę mówiąc. Nie lubi się nas, ani niebianie ani demony nie żywią do nas przyjaznych odczuć. Może nie pluje się na nas na ulicach, ale rasy nami gardzą.. Przynajmniej gardziły. Teraz jest lepiej — przyznała, pokazując oberżyście pusty dzbanek swojego wina. Dolał jej szybko kolejną porcję. — Cóż.. W posiadaniu stałego partnera widzę masę pozytywów, chociaż to zależy od relacji. Moja jest specyficzna, ale nie chcę się nad tym rozwodzić, bo każda jest inna. W ogólnym założeniu masz wsparcie i uczucie, jeśli jesteś z właściwą osobą. Nie chciałbyś tego spróbować Tzun?
    Spłonęła rumieńcem, gdy wspomniał o swoim pokoju odwracając czym prędzej wzrok.
    — Więc chcesz oddać mi swoje łóżko, tak? Gdzie wtedy spędzisz noc?

    Melka

    OdpowiedzUsuń
  40. Uśmiechnęła się w kierunku orka niczym do dziecka, które mówiło jedną z najbardziej naiwnych i szczerych myśli jakie miało w głowie. Zaświaty.. Nie kojarzyła, by było to przyjemne miejsce, a przynajmniej tak opowiadał o tym Yumi. Bezkresna pusta, z początku mogłoby to wydawać się kuszące, ale z biegiem lat dusze zapętlają się dalej, w odleglejsze tereny gdzie wszystko staje się jeszcze bardziej rozmyte, by później powoli zacząć zatracać siebie. Jak się nazywałem? Jak umarłem? Kim byłem w świecie? Pamiętała wiele z tych pytań z ust Yumiego, gdy dusze przejmowały nad nim kontrolę, gdy okazywały się bezwiednie rozżalone i puste.. Miała nadzieję, że z Tzunem tak nie będzie, że jego jestetstwo okaże się na tyle silne, by osiągnąć to wszystko w zaświatach co sam sobie zakładał. Wolała w to wierzyć, bo tak przynajmniej miała szansę, by zasnąć spokojnie.
    — Też mam taką nadzieję Tzun — szepnęła, z jakąś goryczą w głosie. Mężczyzna miał w sobie coś ciekawego, był uroczy na swój sposób i roznosił wokół pozytywną energię, na którą nie mogła być obojętna. Lubiła go, na swój sposób i naprawdę nie życzyła mu źle. Najchętniej widziałaby go jako szczęśliwą osobę, podróżnika który mógłby przez wieki odkrywać zakamarki świata.. Ale nie miała prawa zmuszać go do niczego, miał wolną wolę. Był panem swojego losu. Poznawała coraz więcej osób dążących do autodestrukcji, zupełnie jak ona.
    — Nie mówię, że wszyscy tego potrzebują. W moim przypadku tak było, potrzebowałam stabilności i kogoś z kim mogłabym podzielić się bolączkami, radością z życia, kogoś kto ukoi smutek po tym, gdy wracałam do domu. Nie potrzebujesz tego? Oczywiście, rozumiem. Nie zamierzam cię oceniać.
    Zamilkła na dłuższą chwilę.
    — Wynajmę sobie pokój, nie będę zabierać ci twojego lokum. Nie wiem tylko czym tu handlujecie, nada się złoto? Kruszce? Wybacz, nie poznałam tego świata odpowiednio.

    Melka

    OdpowiedzUsuń
  41. Ukucnęła przed wielkim łbem bazyliszka i popukała to truchło palcem. Z fascynacją przyglądała się mu z każdej dostępnej strony, słuchając jego opowieści.
    - Ale gdybyś zamienił się w kamień to byśmy teraz nie mogli rozmawiać, wiec dobrze się stało - rzuciła wesoło, wstając nagle i przyglądając się mu uważnie. - Nie był dla ciebie żadnym wyzwaniem? - zmarszczyła lekko brwi oceniając jego posturę i wielkość potwora. - Pewnie był od ciebie wolniejszy - stwierdziła rzeczowym tonem.
    - Och bo ty nic nie rozumiesz - wywróciła oczyma i wzięła się pod boki. - Chodź to ci pokażę - złapała go za rękę i pociągnęła do swojego miejsca treningowego. - To tu wielka księżniczka wzięła sobie księcia i wypiła całą jego krew, a jego pobratymcy przyszli go pomścić - wyciągnęła swój oręż i rozpoczęła powolną zabawę wyjaśniając mu co dokładnie robi ten czy tamten przyjaciel księcia. Odskakiwała przed każdym wyimaginowanym cięciem i zadawała swoje ciosy, a w końcu skończyła i wyszczerzyła się do Tzuna. - To całkiem zabawne - wyjaśniła.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  42. Tzun był dla niej swoistą zagadką; w większości obcowała z osobami, które dążyły do swoistej nieśmiertelności. Uczeni, artyści, osoby wszelkiego fachu, które chciały być na swój sposób zapamiętane poprzez wieczność, czy z pomocą swojej obecności, czy dzieł jakie tworzą. Śmierć była dla niej końcem, z wiedzą o tym co dzieje się z duszą było dla niej nie do przyjęcia, by ruszyć w zaświaty, a on tego pragnął. Dlatego tylko uśmiechała się do niego nie przemawiając mu o przekonaniach, które wyznawała, a zamiast tego słuchała. Była. Obcowała z nim, bo najwyraźniej brakowało mu jakichkolwiek bliższych kontaktów nie opartych na wynajęciu dziewki, czy spędzeniu nocy z kimkolwiek na upojnych chwilach. Każdy tego potrzebował, inaczej społeczeństwo byłoby szalone.
    — Mogę spytać co takiego zrobiłeś, że splamiłeś swój honor?
    Spojrzała na karczmarza z przyjemnym dla oka uśmiechem i przekazała mu w dłoń malutki kawałek srebra, obły kształt wielkości kawałka paznokcia, który postanowiła używać jako waluty. Przynajmniej do czasu, aż nie rozpozna się w finansach tego świata.

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  43. Leżała słuchając jego bicia serca, a gdy ją z siebie zdjął, zaśmiała się pod nosem. Starał się być miły, ale jednak brak jakiegokolwiek okrzesania wychodził z niego na każdym kroku. Nie ruszała się z miejsca jeszcze przez chwilę, nie mówiąc nic, aby uspokoić oddech i odpocząć. Gdy już poczuła się na siłach, wstała na równe nogi i sama podeszła do swoich ubrań, aby je na siebie nałożyć. Usiadła na skałce, aby móc podziwiać księżyc w całej swej cudownej okazałości. Uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę. Sięgnęła no nowo do swojej torby, aby wyjąć przybory do pisania. Odwróciła papier na drugą stronę, aby zacząć opisywać piękno dzisiejszej nocy, jego gwiazd, tego jak Selemena otula swoim spojrzeniem każde swoje dziecko. Będzie musiała jeszcze chwile tutaj posiedzieć, zanim będzie w stanie wrócić do karczmy, w której się zatrzymała. Tzun nie będzie raczej tą przygodą, którą będzie się chwalić. Zaspokoiła swoją ciekawość, spełniła fantazję, teraz pozostało zapomnieć o sobie i wrócić do swoich tradycyjnych cyklów życia.


    Naela

    OdpowiedzUsuń
  44. Kiwnęła głową słysząc o tym co zrobił Tzun, klepiąc go przyjacielsko po przedramieniu w ramach otuchy, uśmiechając się ku niemu pocieszająco: tak jakby wyraz twarzy kobiety mówił „Wszystko jest w całkowitym porządku, rozumiem”. Zamiast mówić cokolwiek przysunęła bliżej butlę wina kierując wzrok na karczmarza.
    — Masz jakąś potrawkę dla mnie i towarzysza? Zapłacę hojnie, jeśli posiłek zaspokoi gusta zielonego jegomościa — odparła, opierając się ramionami o blat, zaraz po tym odwracając wzrok w kierunku Tzuna. — Musimy więc opić twoją śmierć w chale.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  45. Tylko przelotnie zerknęła w kierunku barmana będąc bardziej skupiona na rozmówcy, bo to jemu poświęcić całkowitą uwagę, bo dostrzegła że chłopak tego właśnie potrzebował. Na drodze w życiu spotkała wiele takich osób, które dorastały w niezrównoważonym środowisku, które nie spełniały podstawowych potrzeb w trakcie dziecięcego rozwoju, czy nawet podejścia ludzi do osób wyróżniających się. W świecie w którym się urodziła było to wiadome, by ze sobą rozmawiać, głównie dzięki nauce psychiatrii czy psychologii, która dość jasno ukazywała skutki przy nieprawidłowym postępowaniu z drugim człowiekiem. W Tzunie wyczuła coś podobnego, lecz nie wyciągała pochopnych wniosków chcąc zagłębić się w jego osobowość i poznać, co przysłowiowo siedzi mu w głowie. Kiwnęła tylko głową do mężczyzny za ladą i uśmiechnęła się ku niemu uroczo, co było aż nazbyt łatwe z anielską urodą jaką posiadała.
    — W takim razie karczmarzu spełnij zachcianki tego jegomościa — ruchem głowy wskazała na Tzuna, dopiero wtedy dostrzegając dziwny grymas… na jakby znajomej twarzy. Albo mogła skądś go kojarzyć, albo sytuacja z Abbadonem tak weszła jej do głowy, że wszędzie go widziała. Zwłaszcza w snach.
    — Mała grudka złota — wzruszyła ramionami. — Miałam dość dobrze opłacalną pracę zanim nie trafiłam do tego kraju — wyjaśniła mu. — W jaki sposób chcesz się zapoznać Tzun?

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  46. [A gdzie się Hulk podział? xD]

    Wzdrygnęła się na myśl o modliszkach, ale zaraz zatrzymała opierając na swym mieczu. Co prawda wiedziała, że tak nie powinno się robić, ale jeśli już ostrze się stępi to przecież to zaraz naprawi. Naostrzy lub kupi nowy. Z zaciekawieniem słuchała o rozmnażających się modliszkach.
    - A widziałeś to kiedyś? - zainteresowała się. Dla niej jeśli czegoś się nie widziało to mogło być bujdą na resorach, ale wszystko trzeba było sprawdzić. - Będę musiała poszukać modliszek i zmusić ich do rozpoczęcia procesu rozrodczego - zdecydowała mówiąc to na głos, a jednocześnie mając pewność, że tylko tyle pomyślała. - Co? Wcale nie! - zaprotestowała robią krok w przód. - Krwawa to dopiero mogła być... to tylko taka tam zwykła bitwa - odetchnęła głęboko, po czym skupiła się na jego wskazówkach. Pokiwała szybko głową, robiąc kilka zamachów starając się stosować do jego poleceń.
    - A nie mógłbyś tak na żywo pokazać? W walce? - w oczach pojawiły się jej iskierki i zrobiła zaraz proszącą minę. - No proszę... tylko raz? - poprosiła go zaraz.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  47. Wzruszyła ramionami. Nie, nie wiedziała. Ćwiczyła wcześniej z wytrawnym wojownikiem i dostała niejedne bęcki, ale to jej nie powstrzymało przed kolejnym wyzwaniem. Aż podskoczyła, kiedy topór Tzuna pojawił się w jej polu widzenia. Wow. Ależ był imponujący. Zaklęła cierpko, gdy ten potraktował ją jak małą, nic nie potrafiącą dziewczynkę. Odskoczyła gwałtownie, podnosząc swój oręż do gardy. Miała do czynienia z dwumetrowym toporem i równie imponującym przeciwnikiem. Myśl, myśl, myśl. Rzuciła się do przodu, odskakując przed kolejnym machnięciem topora. Był szybki. Straszliwie szybki, ale ona też miała kilka sztuczek w zanadrzu. Sparowała jeden z jego ciosów i znalazła się w środku pola rażenia. Schyliła się pod bronią Tzuna, wyprowadzając trochę niezdarny cios w bok mężczyzny, ale od razu dało się poznać, że wcale nie chce go zranić.
    - Cholera... - jęknęła czując mocne uderzenie. Odrzuciło ją i tylko cudem nie padła na tyłek. - Ale jak ja mam walczyć, kiedy boję się że cię zranię - bąknęła. Tego nie przewidziała. Przy swoim nauczycielu nie musiała się powstrzymywać, ale Tzun był kimś innym. Dobrą duszyczką w jej mniemaniu, która zgodziła się jej pomóc.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  48. Kobieta siedziała przy Tzunie słuchając tego co miał do powiedzenia, śmiejąc się pod nosem, gdy z poklepywania przeszedł do masażu tych części ciała, które miała bardzo erogenne. Aż przymknęła oczy musząc wyraźnie przemyśleć sytuację, czując wyrzuty sumienia wobec tego na co pozwalała orkowi, który w swoich założeniach piął się dalej.
    — Ciężko nie być obrzydliwie bogatym skoro jestem jedną z dwóch osób, która wykonuje dany zawód. Większość majątku i tak wydałam na dom i edukację moich podopiecznych — wzruszyła ramionami, a widząc jak się ku niej zbliża uniosła wypielęgnowaną brew ku górze. — Do czego dążysz Tzun?


    Mela

    OdpowiedzUsuń
  49. Karczmarz spojrzał z lekkim strachem na eksponowaną przez orka monetę. Zabrał mu ją zaraz.
    — Mości Panie, proszę tak nie szastać złotem, nie wiem czy dam radę Panu wydać — odpowiedział, po czym wyjął spod lady parę miedziaków, by oddać mu specjalną monetę razem z nimi. Zaraz nalał mu wina do dużego kufla. Uznał, że nie ma co dawać mu zdobionego szkła. I tak miałby pewnie trudność, aby utrzymać je swoją mosiężną ręką.
    — Sroka zaraz będzie gotowa, na razie prowadzi dosyć burzliwą rozmowę z kimś innym — dodał, po czym oboje usłyszeli głośny trzask nad nimi. Tupot po schodach, a zza korytarza wyszedł dość wysoki, białowłosy elf, trzymający zniszczoną suknię. Włosy miał mokre od miodu pitnego, które Sroka rozbiła jego zakutym łbie.
    — Trzysta sztuk złota, degeneracie, bez tego nie pokazuj mi się na oczy, cholerny pijusie! — Nalea krzyknęła, idąc wściekle za nim. Zatrzymała się przy barze, patrząc jak młodzieniec wychodzi ze spuszczoną głową. Dobrze, więcej się tutaj nie pokaże niebądąc trzeźwym. Wychowanie młodszego rodzeństwa było czasami prawdziwym wrzodem tam, gdzie plecy kończyły swoją szanowną nazwę. Spojrzała na mężczyzn przy ladzie. Odchrząknęła. Nie zauważyła, że ork stojący obok niej to Tzun. Kaptur idealnie go maskował. Zwłaszcza, że nie pamiętała za bardzo jego ubrań.
    — Dorn, jak ten człowiek przyjdzie to wyślij go od razu do mnie — zakomunikowała, odwracając się.
    — Ale on tutaj jest, to ten ork — karczmarz, stuknął o drewniany blat, po czym wskazał na niego delikatnie palcem. Niebieskowłosa wróciła do nich wzrokiem. Zaśmiała się delikatnie. Dobrze, był dość szybko. Wcześniej niż się spodziewała. Spojrzała teraz uważniej na orka, a gdy zauważyła znajomą twarz, uśmiechnęła się rozbawiona. Ależ ten los był przekorny. Naprawdę nie spodziewała się, że znowu go spotka.
    — Dobrze, świetnie. Chodź proszę ze mną w takim razie, ściany mają uszy — zwróciła się do Tzuna, po czym udała się do piwnicy. Otworzyła drzwi, a następnie weszła do pomieszczenia. Nic specjalnego, biurko, kilka foteli, biblioteczka pełna map i książek no i świecie, których wcześniej nikt nie zgasił.
    — Rozumiem, że jesteś zainteresowany pracą, wiesz dokładnie o co chodzi, czy dałeś się skusić samymi pieniędzmi? — zapytała, nie patrząc na niego. Podeszła do biurka, wyciągnęła z szuflady mapę. Nie miała zamiaru wspominać ich wspólnych chwil. Była profesjonalistką. Nie chciała też narażać się półświatkowi. Chciała wykonać swoje zadanie jak najlepiej.

    Nalea.

    OdpowiedzUsuń
  50. Nie bardzo obchodziły ją jego spojrzenia. Nie miała teraz czasu na żadne zabawy. Nie dość, że zajmowała się tą częścią swojego życia, za którą niespecjalnie przepadała, to dalej była wściekła na młodszego brata, który znowu w swoim pijackim uniesieniu był łaskaw zniszczyć jej rzeczy. Tym razem obrzygał jej ulubioną suknię.
    Wzięła spisane zlecenie, po czym podeszła do orka, podając mu je. Wróciła biorąc mapę. Usiadła zgrabnie na biurku, szukając lokacji, o którą chodziło.
    — Bo to nie jest zlecenie od Bractwa — wyjaśniła spokojnie, nie patrząc nawet na niego. Jeszcze nie. — Po prostu postanowili skusić swoją sławą dla pomocy między gildyjnej. Gildia Złodziei chce, aby ktoś odwrócił uwagę straży, kiedy ich człowiek będzie zakradać się do jednej z posiadłości. Chodzi o dom LaValletów. Sami nie bawią się w zabijanie, a ciężko przecisnąć się do pilnie strzeżonego dworu. Ty miałbyś tam wpaść po zmroku, rozpętać awanturę i utrzymać się na tyle długo, aby inny zdążył wejść i wyjść. Przewidywany czas operacji to jakieś dwie godziny, licząc wszelkie niedogodności i utrudnienia. Niestety, nie mogę obiecać Ci honorowej śmierci. Chodzi o czysty zysk dla ludzi o niezbyt kryształowej moralności — wyjaśniła, po czym podeszła do niego, aby pokazać mu mapę. Położyła ją na jego kolanach i wskazała szczupłym palcem położenie celu na kompozycji brązowej karki.
    — Jeśli Cię to nie interesuje, droga wolna, ale musisz się liczyć z reperkusjami, wykluczeniem z innych zadań, utratą zaufania, a jeśli im przeszkodzisz możesz spodziewać się niehonorowych prób pozbawienia Cię życia. Nikt nie będzie walczyć z berserkiem, a ktoś w końcu może stworzyć truzciznę, która zabije Cię we śnie — powiedziała beznamiętnie, cytując zasady działania Nor. Naprawdę nie przepadała za pośredniczeniem między takimi zadaniami. Musiała jednak to robić, aby dalej udowadniać, że należy jej się protekcja i nietykalność. Nie mogła zaszkodzić swoim własnym interesom. A jej współpraca uległa zmianie, gdy próbowała uratować młodszego brata od niechybnej śmierci, gdy znowu wpakował się w kłopoty. Cholerny szczeniak.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  51. Zaśmiała się, gdy wspomniał o słuchaniu go. Zignorowała te wszystkie spojrzenia. I tak niczego dzisiaj od niego nie dostanie, a przecież nie wydrapie mu oczu. Nie miała czym, nie wspominając o tym, że żadna z niej wojowniczka.
    — Słucham jak ktoś do mnie mówi — wyjaśniła, odsuwając się delikatnie od niego. Wolała nie kusić go niepotrzebnie. — Zaspokojenie ciekawości to jedno, poza tym mam też uszy i życie — dodała ze śmiechem. Na wzmiankę o odporności na trucizny miała ochotę po raz kolejny parsknąć śmiechem. Przepowiednie? Te często były dosyć przekorne, a Bractwo zapewne w końcu byłoby w stanie jakoś pozbyć się orka. Z tego co kojarzyła, zabijali już berserków. Były to trudne zlecenia, ale wszystko było wykonalne.
    — Myślę, że nigdzie nie będą Cię gonić, ot, jakiś awanturnik rozpętał burę i zniknął. Poza tym wszystkimi konsekwencjami później zajmą się nasi wspólni znajomi, że się tak wyrażę, także możesz być o siebie spokojny — dodała. Pustynia. Naprawdę nie rozumiała tego pomysłu. Kto chciałby skazywać się na oddziaływanie nimhu? Pokręciła głową.
    — Ale tak, na Fasach raczej nikt przy zdrowych zmysłach nie zapuszcza się na zbyt długo — zaśmiała się.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  52. Zacisnęła mocniej dłoń na mieczu, gdy topór o niego zahaczył i zmrużyła lekko oczy niezadowolona z tego co tu się działo. Uchyliła się jednak przed tym drugim i spojrzała na Tzuna wyzywająco nagle, puszczając swój miecz. Pozwoliła mu opaść na ziemię, a sama popędziła do Tzuna, odbijając się od ziemi i wieszając mu się na szyi. Kolejnym krokiem byłoby przeniesienie się na jego plecy.
    - O to się nie martw - wyszczerzyła się do niego dla odmiany. - Szybka potrafię być, jeśli chcę - puściła go wracając do swojego miecza. W drodze okręciła się dookoła własnej osi i dygnęła przed Tzunem. - Tak jest, szefie - zasalutowała mu, łapiąc za miecz i robiąc nim kilka obrotów. Ruszył prosto na niego, uskakując przed jednym toporem, a drugi parując. Przeciwnik, który walczył dwoma orężami był ciekawym przypadkiem. Zrobiła ślizg by uniknąć kolejnego uderzenia i skręciła by dostać się na tyły mężczyzny. Gdyby tylko dotarła do jego pleców, mogłaby cieszyć się zwycięstwem.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  53. No nie. Tego się nie spodziewała. Jak on śmiał tak bezczelnie łapać jej broń?! Prychnęła niezadowolona, ale nie zdążyła zrobić nic więcej. Poczuła jak ten zbiera ją z ziemi niczym szmacianą lalkę, a jej zaczyna brakować powietrza. Zacisnęła mocno zęby patrząc mu posto w oczy i lewą ręką sięgnęła do kieszeni. Szybkim ruchem wyciągnęła z niej sztylet, aby posłać go wprost w oko mężczyzny. Liczyła na to, że puści ją, albo chociaż uwolni jej rękę. Cokolwiek, byle tylko się z tego wyrwać, zanim zabraknie jej powietrza. Złapała też jego dłoń swoją ręką i spróbowała się rozchuśtać. Cholera, kiepski pomysł jak mroczki stawały przed oczyma, ale przecież nie odpuści. Szlag no co za koleś... żeby tak bezczelnie pchać łapy pod ostrza. Normalny przeciwnik w życiu by tego nie zrobił!

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  54. Odetchnęła z wyraźną ulgą, opadając na ziemię i kaszlnęła parę razy, ale zaraz zerwała się na równe nogi, by podbiec do niego i zacząć przyglądać się jego oku. Poczęła przeszukiwać swoją torbę w poszukiwaniu bandaży.
    - Głupi jesteś?! - krzyknęła na niego. - Dlaczego... dlaczego nawet się nie uchyliłeś?! - wrzasnęła czując jak drżą jej wargi. - Tzun! Jesteś nienormalny... ja nie chciałam cię skrzywdzić - bąknęła ostrożnie dotykając palcami jego twarzy, by z zaskoczeniem zaobserwować proces leczenia się. Odsunęła się od niego mrugając lekko oczyma.
    - Niesamowite - szepnęła patrząc jak oko powoli wraca do swojego poprzedniego stanu, ale zaraz trzepnęła go przez łeb. - Ale i tak jesteś głupi! - dodała ocierając szybko łzy z oczu. Jak on mógł nawet się nie uchylić?!
    - Życie ci nie miłe?! - jęknęła, rozcierając teraz swoją szyję i patrząc po sobie i swoich szkodach. Kilka potężnych siniaków i rozcięć. Nic z czym by sobie nie mogła poradzić. - Jesteś dorosłym mężczyzną a robisz coś takiego... no przecież mogłeś umrzeć!

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  55. — Zaspokoiłeś moją prywatną ciekawość, Tzunie. Nieważne czy nie, ja będę to miło wspominać — uśmiechnęła się do niego. Była szczera w swoim słowach. Nawet jeśli teraz była skupiona na swojej pracy z obawy o swoją karierę i reputację, w środku dalej była tą samą Naleą, która kochała czerpać z życia jak najwięcej. Po prostu oddzielała przyjemności od interesów. Zaśmiała się na jego następne słowa.
    — Wątpię żeby jakaś bestia była w stanie Cię pokonać, moje poetyckie oko podpowiada mi, że nie dasz się zabić bez walki, a w tej no cóż… Któż może stawić czoło potężnemu berserkowi? A strażnicy nawet i bez połamanych kolan będą zbyt przerażeni, musieliby zacząć na Ciebie polować, a to nie jest zbyt kusząca propozycja, jeśli nie ma się stosownych fetyszy — odpowiedziała, zasiadając naprzeciw niemu. Założyła nogę na nogę, aby przyjrzeć mu się uważniej. Dalej był tak samo diabelsko przystojny jak wcześniej. Na swój sposób niesamowite. Posiadać tak mało piękny zawód, będąc przy okazji kimś o takiej aparycji. Był to z pewnością temat do rozmyślań.
    — Libhuary, o których mówisz to nomadzi, którzy przez nimh pod koniec swojego życia przemieniają się w bezmyślne bestie, chcące pożreć wszystko co żywe. Strasznie to smutne z jednej strony, nie sądzisz? Kiedy młody wojownik w poszukiwaniu jedzenia jest zmuszony zamordować własną matkę, bo jej czas w końcu upłynął — wyjaśniła.
    — A co do zapłaty, to nie mój patron, anonimowy zleceniodawca jak każe się mianować. Uznał, że dwieście sztuk złota będzie odpowiednią zapłatą, sto sztuk za każdą godzinę. Masz niesamowitą reputację, ale przez to też wiedzą, że nie muszą opłacać twojego leczenia, bo przecież wyjdziesz z tego bez najmniejszego zadrapania. Satysfakcjonuje Cię taka cena? — zapytała, rozkladając się wygodniej na fotelu.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  56. - Co z tego, że jesteś przeklęty?! - dziewczyna znów uderzyła go w ramię. - Ja nie potrzebuję takich obrazów. Mój mentor wystarczająco dużo mi ich natłukł. Nie walczyłam z tobą żeby zabić - bąknęła niezadowolona z takich insynuacji. Odsunęła się od niego niemal od razu i zacisnęła mocno wargi.
    - To miał być sparing, nauka... a nie walka na śmierć i życie, Tzun! - fuknęła na niego. - Nie rzuciłam sztyletem, żeby cię zabić... tylko zdekoncentrować, a to duża różnica - dodała naburmuszona. Wzięła swój miecz i pokiwała na niego dłonią.
    - Tak, niedaleko jest wodospad i małe jeziorko - dodała zaraz ruszając przodem. - Doskonała polana na odpoczynek - uśmiechnęła się lekko, starając się odrzucić tę wściekłość jaką czuła przez jego akcję.

    Jara

    OdpowiedzUsuń

  57. Widziała jak znowu lustruje jej biust. Nie rozumiała co mogło być w nim takiego ciekawego. Dla zwykłych ludzi był to zazwyczaj kolor jej skóry, ale przecież ork sam był zielony. Cóż, zapewne chodziło po prostu o to, że był to kobiecy biust, a on był niewyżyty. Zachichotała. Ach, ta orcza fascynacja śmiercią podczas walki. Czasami fakt, iż ta rasa dalej chodziła po ziemi był naprawdę urzekający, niemożliwy wręcz, gdy tak ochoczo pchali się do tej swojej godnej śmierci na polu bitwy. Nie zamierzała jednak tego kwestionować. Każdy miał swoje własne poglądy, grzechem byłoby zmieniać je siłą.
    — Czytałam, widziałam też szkice, zostawiają naprawdę niewiele dla wyobraźni, ale myślę że niejeden dałby spalić się żywcem, aby te ich dotknęły. Próbowałeś może się do nich dobrać? — zapytała z czystej ciekawości. Kto wie, może później usłyszy balladę o sobie.
    — Satysfakcjonujące. Jeśli masz problem z polskim możemy przejść na Twój ojczysty język. I nie przepraszaj. Nie zarabiasz na życie mówiąc jak uczony tylko swoimi pokaźnymi mięśniami. To tak jakbym ja Cię prosiła o wybaczenie, bo nie umiem miecza poprawnie utrzymać — zachichotała.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  58. Zaśmiała się, gdy pochwalił się jej stosunkiem z tym żywiołakiem. To z pewnością nie było najprzyjemniejsze doznanie, ale po co wchodzić w takie szczegóły, skoro był taki dumny ze swojego osiągnięcia? Zamiast tego wolała skupić się na innych tematach.
    — A honor możesz odzyskać tylko przez godną śmierć? Naprawdę nie ma innych sposobów? Rozumiem, że dla Terran przejęcie duszy Matea Wielkiego jest świętością, ale nie spodziewałam się, że zmuszają do tego następców — zastanowiła się przez chwilę. Przez swoją fascynację orkami czytała o nich sporo. Ich zasady były barbarzyńskie, ale przecież nie mogli skazywać tak dobrego wojownika na wieczne wygnanie bez żadnej innej furtki. Nic nie przychodziło jej teraz poza zwykłym zwyciężeniem w chwalebnej bitwie. Najpierw musiał przecież taką znaleźć.
    — Życzę Ci więc, abyś odzyskał w końcu swój honor, w ten czy inny sposób — odpowiedziała, po czym zachichotała, uśmiechając się do niego lubieżnie.
    — Och, jak to się potocznie mówi, polerowanie klingi jest proste jeśli wiesz jak trzymać dany miecz i czego do tego użyć, prawda? — zaśmiała się, opierając się wygodniej na krześle. Nie zamierzała więcej nawiązywać do swojego braku talentu do walki. Bo i po co? Była artystką, nie wojaczką, nie potrzebowała tych umiejętności tak czy siak.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  59. - Walka to walka, a trening to trening - poprawiła go namiętnie. - Jak będę chciała to zabiję - zapewniła go bo nie jedną ofiarę miała już na sumieniu, a przecież dalej to robiła. Mimo to teraz nie zgadzała się z jego osądami.
    - Cieszę się - odparła tylko i gdy znaleźli się nad jeziorem, jak gdyby nigdy nic pozbyła się butów oraz garderoby wierzchniej, pozostając w samym staniku i majtkach. W ten sposób wskoczyła do wody i odpłynęła kawałek delektując się szumem wiatru, chłodem wody i śpiewem ptaków.
    - Tzun! Wchodź! Jest cudownie! - zachęciła go do wejścia do środka. Woda była niesamowitym wynalazkiem natury. Napiła się jej przy okazji i zanurkowała na chwilę by zmoczyć każdy kosmyk swej czupryny i zetrzeć trudy dzisiejszego dnia z ciała.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  60. Słuchała jego historii. Musiała przyznać, że dziwne mieli tam zasady. Zmuszać kogoś do objęcia władzy. Przecież logicznym było, iż osoba nie chcąca objąć dowództwa nigdy nie sprawdzi się dobrze na swoim stanowisku. Musiał trafić na niezbyt rozgarniętą szamankę. Chociaż sam mógł też zawalić specjalnie jakąś próbę, gdy zdecydował, że nie chce takiego życia. Ach, orczy honor i prawdomówność. Teraz ponosił konsekwencje swojego szczerego serca. Aż było jej go żal. Pokręciła głową.
    — Tzunie, rozumiem że u was honor ma ogromne znaczenie, macie też swoje zasady godne życia. Ale Ty przecież jesteś nieustraszonym wojownikiem. Patrzysz śmierci w oczy, chcesz jej, ale jesteś zbyt potężny by zginąć. Walczysz z bestiami, pewnie dzięki temu ocaliłeś niejedno życie. Może to moje elfie niezrozumienie waszego kodeksu życia, ale co w Twoim życiu jest teraz niehonorowe? Splamiłeś swój honor raz, ale teraz przecież jesteś wierny swoim słowom. Dlaczego tylko śmierć może odkupić grzech młodzieńca? Wydaje mi się, że na wojnach i podczas Twoich przygód nie raz udowodniłeś, że jesteś honorowy. A dusza Mateo Wielkiego nie powinna przecież trafiać do tych, którzy nie chcą jej przyjąć. Dusza poszukiwacza przygód i legendarnego wodza nie żyłyby raczej ze sobą w zgodzie — wypowiedziała głośno swoje myśli. Pewnie były dla Terran oderwane od rzeczywistości, ale z nim przecież mogła wymienić się odrobinę poglądami.
    — Miałam na myśli penisy Tzunie, chodziło o kutasa — puściła mu oczko z uśmiechem.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  61. — Nie mówię tutaj o porzucaniu honoru czy rezygnowania z poszukiwana honorowej śmierci. Po prostu nie rozumiem Twojego wygnania. Pewnie elfy są dla was głupie, ale u nas podczas pielgrzymek i prób doszukuje się znaków Selemene odnośnie swojego przeznaczenia. Was duchy przodków powinny prowadzić. Jeśli podczas pielgrzymki i prób zrozumiałeś, że nie chcesz być wodzem to dla mnie to znak od waszych przodków, że nie powinieneś być wodzem. Że Terra potrzebuje innego przywódcy, ale to wasze zasady. Przepraszam jeśli poczułeś się urażony moimi rozmyślaniami — odpowiedziała, po czym obserwowała jak się rozgląda. Zapewne był spragniony. Pokręciła głową.
    — Tzunie, Twój kufel jest przy wejściu na stoliku, musiałeś go zostawić, innego alkoholu tutaj nie ma. Nie lubię pić w tym miejscu. Wolę zachowywać trzeźwy umysł — wyjaśniła, po czym sama wstała, aby podać mu kufel, do którego karczmarz nalał wina. Co prawda wyglądało jakby ork już upił z niego co nieco, ale dalej był pełny do połowy. Podeszła do orka, dając mu trunek do rąk. Zaśmiała się na jego komplement.
    — Myślę, że pomarańcze kupuje się na targu, przy kramie z owocami — odpowiedziała z uśmiechem na ustach.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  62. — Ważne żebyś podążał za swoim sercem — odparła.
    Wróciła na swoje miejsce naprzeciw niego. Widziała kątem oka jak znowu taksuje ją spojrzeniem, jak nie może się napatrzeć na jej kształty, a przecież była dzisiaj cała okryta. Może i nie nosiła najluźniejszych ubrań, ale nie odsłaniała zbyt wiele swojej skóry. Oddzielała w końcu pracę od przyjemności. Teraz Tzun był bezpośrednio związany z częścią jej życia zawodowego. Nie miała zamiaru mieszać się w żadne lubieżne zabawy. Należało być wiernym narzuconym sobie standardom. Odpuści jemu, zacznie odpuszczać pośród środowiska artystycznego, a reputacja poleci na łeb na szyję. Zaśmiała się, gdy wspomniał o goręcej temperaturze, patrząc jak zdejmuje zbroję. Ależ on był bezpośredni.
    — Jeśli lubisz zrywać sam, wystarczy wybrać się do sadu. Tam z pewnością znajdziesz odpowiedni owoc dla siebie — odparła, dalej bawiąc się w te porównania.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  63. Zaśmiała się na jego słowa i spojrzała na biurko. Może i by wytrzymało, ale nie miała zamiaru testować jego sił w jakiejkolwiek sytuacji. To miejsce nie wiązało się ze zbyt przyjemnymi wspomnieniami. Wolała nie dokładać tutaj tych przyjemnych. Zwłaszcza, że gdyby nie Nylian, nigdy nie musiałaby zajmować się zleceniami półświatka.
    — Nie chcę łączyć pracy z przyjemnością po prostu. Wykonasz zlecenie, to może będę bardziej chętna na sprawdzenie wytrzymałości moich mebli — zaproponowała, posyłając mu uśmiech.
    — A co do Twojej pracy, musisz stawić się za tydzień pod posiadłością LaValettów, wieczorem, noc bardziej sprzyja złodziejaszkom. Sygnałem rozpoczęcia całej operacji będziesz Ty. Gdy zaczniesz robić burę, oni zaczną działać. Bez obaw, będą na miejscu i z pewnością będą skądś obserwować Twoje poczynania. Gdybyś miał trudności z odliczaniem minut, w ciągu tych dwóch godzin księżyc powinien na niebie poruszyć się z tej strony – wskazała palcem po niebie — na tę. Na oko mniej więcej tyle — wskazała ile mógłby objąć wzrok. — Jeszcze jakieś pytania?

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  64. Inspiracja przed misją poprzez pocałunek? Zachichotała. To brzmiało tak rozczulająco poetycko. Jakby wyciągnął to z pierwszego lepszego awanturniczego romansidła. Posłała mu uśmiech, łapiąc go delikatnie za szczękę, przysuwając do siebie. Spojrzała mu głęboko w oczy, nie robiąc nic przez dłuższą chwilę, oddychając na jego spierzchłe usta.
    — Jeśli dasz się złapać, po kilku dniach zostaniesz wypuszczony, mają układy w straży, ale wystarczy, że uciekniesz, a i tak skasują ewentualną nagrodę za Twoją głowę — odpowiedziała cicho, jakby przekazywała mu największy sekret tego świata. Następnie odwróciła jego głowę w bok i pocałowała go delikatnie w policzek, by zaraz później szybkim ruchem odsunąć go od siebie.
    — A teraz ruszaj Tzunie, honoru tej walce zapewne doda Ci fakt, że dorobili się swojej fortuny na handlu dziećmi. Niejedno skrzywdzili, niejedno z Twojej ojczyzny. Możesz zabić, wiedząc że nie robisz tego dla czystego zysku rzezimieszków. Oczyścisz trochę świata z plugastwa — wyjaśniła poważnym tonem, chcąc zachęcić go jeszcze trochę do walki. Mówiła oczywiście prawdę. Prawdę, której niestety nie dało się jeszcze faktycznie udowodnić, ale doszły ją słuchy, że ktoś nad tym pracuje. Pożegnała go i sama udała się do swoich bardziej przyjemnych obowiązków.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  65. Słuchała go z uwagą, chociaż zdążyła się już od niego odsunąć, aby przejść do biurka i zapisać pewne ważne informacje, które musiała później przekazać zleceniodawcy.
    — Bywaj, Tzunie — odparła, spoglądając na niego ostatni raz na pożegnanie. Ona i tak nie będzie mogła ruszyć się z tego przybytku, dopóki ta robota nie zostanie wykonana. Poza tym chciała dopełnić formalności ze swoim własnym, życiowym planem. Nie obchodziło ją szczerze jak wykona to zlecenie. Czuł się dobrze, był zachęcony, a to wystarczyło, aby mieć pewność, że wykona swoje zadanie dobrze. Ona nie potrzebowała niczego więcej.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  66. Zajmowała się przygotowaniem swojego kabaretu. Zrezygnowała ostatnimi czasy z ogólnych występów, aby zachęcić potencjalną publikę do odwiedzenia jej przybytku, gdy już się otworzy. Nie mogła grać zbyt często.
    Właśnie znajdowała się w swoim pokoju, dokańczając wypisywanie wynagrodzeń dla osób, które zajmowały się renowacją przybytku, gdy ktoś zapukał do jej drzwi. Wstała leniwie, rzucając głuche proszę a karczmarz wpadł niczym z procy ze strachem w oczach, mówiąc o wściekłym orku. Elfka nie bardzo się tym przejęła. Zapewne coś poszło nie tak, a mężczyzna jak to mężczyzna, nie potrafił trzymać swojego gniewu na wodzy. Szybko zeszła na główny poziom przybytku, aby wzrokiem znaleźć zielonoskórego. Faktycznie siedział wściekły. Podeszła zaraz do niego, stając za jego plecami. Dłońmi dotknęła jego ramion, zaczynając je delikatnie masować.
    — Widzę, że jesteś bardzo wściekły. Co poszło nie po twojej myśli, Tzunie? — zapytała bez ogródek. Po jego spojrzeniu mogła wywnioskować, że był niezadowolony, a że ostatnio pracował niejako dla niej, mogła mniej więcej zgadywać co było przyczyną jego złości. Jak na przykład fakt, że nie miał na sobie części swoich skór. Aż tak głupi aby je zgubić nie był, więc co? Ktoś go okradł? Zbyt szalona walka?
    — Zapraszam tam gdzie ostatnio, jeśli chcesz o tym porozmawiać — dodała, odsuwając się delikatnie od niego, gdy już na nią spojrzał.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  67. Ależ mocne słowa, doprawdy. Westchnęła, wściekła że będzie musiała uspokajać chodzącą maszynę do zabijania. Co niby miała zrobić? Spojrzała na niego, siadając przy swoim biurku, patrzyła jak wino rozlewa mu się na klatkę piersiową. Nie spodziewała się naprawdę niczego innego po nim. W końcu Tzun to Tzun. Przytaknęła głową, gdy skończył.
    — Wybacz wszelkie niedogodności, nie zostałam poinformowana. Mogę Ci przysiąść, że wiedziałam tylko o tym, o czym Cię informowałam Tzunie — zaczęła spokojnie, z przepraszającym szczerym tonem, chociaż w duchu sama miała do niego pretensje. Jeśli był taki niepokonany i tak powinien sobie poradzić, dostosować się jakoś na tym polu bitwy. Tylko czy naprawdę możnaby wymagać czegoś takiego od tego orka?
    — Co do rekompensaty, drugie tyle Cię zadowoli? Widzę, że straciłeś napierśnik, zamówić Ci nowy? Był wykonany ze szczególnych materiałów? Pamiątka? Odzyskać go? — wypytała o wszystko. Doskonale rozumiała swoją pozycję. Nie miała zamiaru prowokować wściekłego berserka. Ceniła swoje własne życie ponad garść głupich złotych monet.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  68. Nie miała pojęcia kto zbierał informacje o posiadłości, ale powinien zostać zwolniony. Nieprofesjonalne podejście do zadania, które teraz będzie kosztować zleceniodawców krocie. Gdy usłyszała, że napierśnik pochodził z Terry poczuła jak grunt się prawie pod nią zapada. Zacisnęła dłonie w pieści. Jeśli już mają ją wykorzystywać do brudnej roboty, niech chociaż sami działają dobrze. Niestety, życie nigdy nie mogło być proste i nieskomplikowane. Sięgnęła do jednej z szafek przy biurku. Wyjęła z niego skrzyneczkę, mieszek złota i wagę. Zawartość mieszka wysypała z jednej strony, a ze skrzynki, którą otworzyła garściami zaczęła brać monety, licząc, czekając aż w końcu się wyrówna.
    — Dostaniesz dwa razy tyle w złocie za poniesione szkody, jak mówiłam —zaczęła spoglądając na niego. — Niestety włosów i pamiątek nie jestem Ci w stanie zwrócić, ale będę w stanie zamówić dla Ciebie nową zbroje, jeśli masz ochotę — zaproponowała posyłając mu szczery uśmiech. Zaśmiała się na komentarz o magach. Mimo swojego ogólnego braku kultury, czasami potrafił być zabawny.
    Gdy złoto w końcu się zgadzało, przesypała wszystko do mieszka, wstała i podeszła z nimi do Tzuna.
    — Potrzeba Ci czegoś jeszcze? — zapytała.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  69. Zrobiła jeszcze jeden krok w jego stronę, gdy zachwycał się mieszkiem, przyglądając się nagłej zmianie jego nastroju. Za każdym razem wpadała w pewien rodzaju podziw odnośnie tego jak prostymi stworzeniami byli mężczyźni. Wystarczyło nacisnąć w odpowiednim miejscu, dać akuratną zabawkę a z maszyn do zabijania przemieniali się w rozkoszne dzieci. Cieszyła się, że był kontent.
    — Usatysfakcjonowany, Tzunie. To naprawdę miłe z twojej strony, jak starasz się mówić bardziej kwieciście. W pewnym sensie mi to schlebia — odparła nachylając się nad nim, aby spojrzeć mu prosto w oczy. Mogła poczuć jego pijany oddech. Ten jego nieprzyjemny męski zapach. Och, tak bardzo różnił się od jej świata. Gdy wspomniał o atrakcjach zastanowiła się chwilę. Dotknęła jego ramion.
    — Tak się składa, że mam tutaj wykupiony na prywatny użytek całkiem spory kawałek łaźni z gorącą wodą. Jeśli chcesz możesz mi towarzyszyć. Odnośnie moich występów, aktualnie mam przerwę — zbliżyła się nw chwilę do jego ucha — ale jak mnie ładnie poprosisz to mogę Ci zagrać na lutni w mojej sypialni — zażartowała cichym głosem, po czym odsunęła się od niego, zrobiła kilka kroków w tył.
    — Co do innych atrakcji, na zachód jest tor wyścigowy dla koni, jutro popołudniu będzie można pooglądać zmagania jeźdźców, na wschód jest kasyno, a za nim zamtuz, niestety przez moje małe plany nie u słyszysz tutaj zbyt wiele muzyki, a łaźnie pozs tymi tutaj są rozbudowywane — zakończyła swój wywód, po czym udała się do biurka, aby szczelnie wszystko pozamykać. Następnie udała się do wyjścia z pomieszczenia. Nie patrząc na niego zatrzymała się w progu.
    — Mam nadzieję, że podjąłeś już decyzję, bo gardzę siedzeniem w tym pomieszczeniu dłużej niż konieczne.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  70. Z kłami faktycznie musiało się ciężej mówić, jednak mimo wszystko znała parę osób, które mimo tego problemu radziły sobie z poprawną dykcją i tym bardziej wyszukanym słownictwem. Oczywiście oni ćwiczyli poprawną wymowę. Tzun nie należał raczej do osób, które sprawdzały czy mówią poprawnie przed lustrem. Zaśmiała się delikatnie.
    — Nie mówiłam nic, bo nie pytałeś wcześniej — odparła ze spokojnym, melodyjnym tonem.
    Idąc przed siebie czuła jak oddycha na nią cały czas. Nie spodziewała się, że dzban zwykłego wina tak na niego podziała. Może był już zmęczony, albo ona miała zbyt dużo kontaktu z Nylianem i jej zmysł poznawczy odnośnie upijania się uległ małemu nad psuciu. Zaprowadziła go do swojej łaźni. Do piwnicy. Przeszli korytarzem na sam koniec, umijając inne komnaty, gdzie znajdowali się spragnieni wypoczynku klienci. Otworzyła mosiężne drzwi, a jego oczom ukazał się spory, marmurowy pokój, na środku którego znajdowała się sporej wielkości biała wanna, do której cały czas puszczano rurami ciepłą wodę. Na oparciach konstrukcji znajdowały się różne olejki, perfumy mydła, a po bokach były parawany, ręczniki i komódki, w których elfka pochowała co luźniejsze sukienki, gdyby chciała się akurat przebrać w coś wygodniejszego po długiej kąpieli.
    — Chcesz wykąpać się sam? — zapytała, posyłając mu figlarne spojrzenie, taksując go wzrokiem. Zastanowiła się chwilę nad resztą jego propozycji, zarzucając włosy do tyłu.
    — Skarbie, jestem dosyć bogata, nie musisz pożyczać mi pieniędzy, ale z chęcią się wybiorę. Przyda mi się ktoś przy kim bezpiecznie będzie oglądać się walki, zwykłe granie w karty robi się momentami nudne. Nawet w hazardzie — wyjaśniła, okrążając go, uważnie przyglądając się jego ruchom. Bardzo rozczuliła ją ta propozycja z pieniędzmi. Mimo wszystko ona dostawała więcej za praktycznie każdy swój występ, potrafiła oszczędzać, poza tym miała zazwyczaj wyjątkowe szczęście w kartach.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  71. — Wcześniej po prostu nie zapytałeś o żadne atrakcje — sprostowała uśmiechając się delikatnie. Gdy wspomniał o uwiciu gniazdka, zaśmiała się szczerze kręcąc głową.
    — To nie jest stałe, przejściowe mieszkanie. Niedługo będę miała swój własny, jeszcze większy kąt — dodała, oczami wyobraźni widząc już swój cudowny kabaret. Jeszcze tak niewiele brakowało. Miała też rodzinną posiadłość w Oclarii. Nie mogła zaprzeczać, że była majętna. Miała smykałkę do interesów, a dzięki starannemu oddzielaniu pracy od obowiązków, nie traciła niepotrzebnie pieniędzy.
    Kiedy wyraził chęć wspólnej kąpieli, poszła za inny parawan, aby zdjąć z siebie jedwabną odzież a także pantofle. Obwiązała nagie ciało ręcznikiem, aby po chwili znowu mu się pokazać. Zachichotała.
    — To tylko niewinne określenie. Przecież nie każę Ci się z sobą wiązać. Poza tym sam musisz przyznać, że Twoje mięśnie możnaby uznać za skarb — odpowiedziała stając przy marmurowej wannie. Zdjęła z siebie ręcznik i weszła do ciepłej wody. Spojrzała na Tzuna.
    — Nie boisz się grać z kobietą w karty? Przecież mogę ciągnąć Cię w dół — zaśmiała się.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  72. Zaśmiała się na jego słowa. Ależ to nie brzmiało. Zwłaszcza z jego ust. Żart mu się udał, ale gdyby miał ją tak cały czas nazywać? Na Selemene, tylko nie to. Pokręciła głową. Sama nie miała zamiaru mówić do niego specjalnie 'skarbie'. To przecież miała być tylko gra słów.
    — Możesz po prostu mówić, że jestem słodka — zachichotała, odchylając delikatnie głowę do tyłu, aby dać mu lepszy widok na swój sporawy biust. Skoro już miała się z nim bawić w ten sposób, nie zamierzała się specjalnie powstrzymywać. Zarknęła tylko delikatnie, gdy usłyszała jak jego odzienie opada, aby przejrzeć się przyrodzeniu mężczyzny. Zaraz jednak na nowo zamknęła oczy, rozkładając się wygodniej. Przed samą kąpielą dobrze jest po prostu się odprężyć.
    — Lata ciężkiej pracy, Tzunie. Jeśli już mam się gdzieś zatrzymywać, chce sobie pozwolić na odrobinę luksusu — westchnęła. Nawet nie miał pojęcia jak ciężko harowała na swoje aktualne wynagrodzenie. Ile łapówek musi dawać, aby nikt nie próbował jej kopiować, ile razy kantowała w kasynach czy korzystała z ustawionych wyścigów. Życie było okrutne, ale zaradny umysł potrafił poradzić sobie w każdej sytuacji. Otworzyła oczy, wracając do niego wzrokiem. Gdy wspomniał o mięśniach, uśmiechnęła się niewinnie, biorąc mydło do rąk. Nie był to żaden wysublimowany damski zapach. Po prostu zwykłe szare mydło. Podeszła do niego, wolną ręką specjalnie zahaczając o jego przyrodzenie, po czym zaczęła delikatnie myć jego ramiona, patrząc mu prosto w oczy.
    — Uważam, że nigdy nie widziałam lepiej wyrzeźbionych mięśni — zaczęła przybliżając się delikatnie do niego. — Każdy z nich idealnie się odznacza. Sam musisz chyba przyznać, że to niezawodny wabik na kobiety, idealna nagroda za wysiłek jaki włożyłeś w swoją sylwetkę — wyjaśniła, przechodząc na jego klatkę piersiową.
    — A co do alkoholu później z przyjemnością. Na razie mam inne zabawy — zażartowała. Gdy zapytał o kobiety pokręciła głową.
    — Jest jeszcze wielu idiotów, którzy myślą, że jeśli ktoś nie posiada rycerza między nogami nie nadaje się do prawdziwego świata — nachyliła się nad jego uchem. — A ja uwielbiam zostawiać takich mężczyzn z niczym — wróciła do swojej poprzedniej pozycji.
    — Byłam ciekawa jakie ty masz zdanie — wyjaśniła.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  73. Jara musiała przyznać mu rację. Woda była idealna. Zanurzyła się w niej znów w całości, podpływając do niego. Nie przeszkadzał jej fakt, że ten rozebrał się całkowicie.
    - Jak to się dzieje, że rany ci się leczą? - zapytała go z ciekawości, bo oko, które jeszcze niedawno było w rozsypce teraz wyglądało na niemalże nowe. - Pierwszy raz coś takiego widzę - dotknęła palcem jego twarzy, przesuwając go tuż przy jego oku, jakby chcąc poznać tę tajemną sztukę. - Urodziłeś się taki?

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  74. Mówiąc słodka miała na myśli po prostu słodka. Powstrzymała się jednak od jakiejkolwiek możliwej reakcji. Jeśli sam tego nie skojarzy po czasie, subtelnie mu to wyjaśni. Subtelnie i dosadnie, bo przecież inaczej graniczyłoby to z cudem. Musiał naprawdę nisko się cenić, skoro z takimi umiejętnościami to była jego największa nagroda. Latarnia jego umysłu rzeczywiście nie świeciła zbyt jasno. Ewidentnie nie potrafił stosownie wycenić swoich umiejętności. Niestety, to był tylko i wyłącznie jego problem. Nie jej. Nalea nie miała zamiaru go więcej zatrudniać, nawet przez pośredników. Jak dobrze by nie walczył, dla niej był zbyt wybuchowy, a to źle wróżyło jej własnym interesom. Gdy wspomniał o gustach kobiet, westchnęła.
    — No tak, mimo wszystko brutalna siła dalej ma swój urok, prawda? — zapytała z cichym westchnięciem, gdy sam zaczął ją myć. Nie spodziewała się tego, ale niespecjalnie jej to przeszkadzało. Zrobi to sama czy z pomocą, nie grało to zbyt dużej różnicy. Gdy umyła już wszystkie jego górne partie zaczęła robić to samo z plecami, nie chcąc za bardzo schodzić w dół. Przecież sam też miał ręce. Obróćiła go dłońmi tyłem do siebie i zabrała się za pracę. I dobrze, że to zrobiła. Gdy po raz kolejny ją opacznie zrozumiał, nie mogła powstrzymać rozbawionego uśmiechu. Na Selemene, natura chyba odebrała mu rozum i przeniosła między nogi.
    — Chodziło mi raczej o zwykły męski szowinizm, nie każdy rycerz się takim okazuje. Ale masz naprawdę interesujący punkt widzenia. Wziąłeś go z doświadczenia? — zapytała.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  75. Nie bardzo zrozumiała czemu śmierć ze starości miałaby być taka straszna. I czemu szukał honorowej śmierci i się narażał... to musiała być jakaś cecha jego gatunku, dla niej jeszcze nieznana. Co nie znaczyło, że będzie siedziała cicho.
    Zanurzyła się po szyję w wodzie, ignorując fakt, że się podniecił od zwykłego dotyku dłoni. Tego też nie pojmowała za nic, ale może była tylko zwykłą gówniarą, która na niczym się nie znała. Tak, to mogło właśnie o to chodzić.
    - Nie rozumiem - odparła szczerze, odpuszczając zadawanie pytań w myślach. - Dlaczego śmierć ze starości jest taka zła? Moim zdaniem szamanka wyświadczyła ci przysługę... możesz robić co chcesz i nie bać się o swoje życie. Możesz być wielki, możesz porywać się na księżyc z gołymi pięściami, możesz tańczyć, spadać z przepaści w szumiące fale morskie... a i tak będziesz cały - odparła zachwycona tą klątwą. - To jak błogosławieństwo! - wypaliła zagorzale, wyrzucając nagle dłonie w górę i chlapiąc tym samym Tzuna. - Jakbym mogła to bym się z tobą zamieniła... mogłabym wtedy poznawać świat bez żadnych przeszkód... - przyznała szczerze, chociaż jako w połowie nieumarła miała zapewnione długie życie, chyba że ktoś wcześniej ją ciachnie.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  76. Musiał ją opacznie zrozumieć. Do tego widziała, że jej ton, a także uśmieszki nie pasowały mu. Kruche męskie ego. Naprawdę musiał myśleć, że ma teraz ochotę na seks. A przecież mieli iść jeszcze do kasyna. Nie miała zamiaru zabawiać się z nim, bo wiedziała ile to może trwać, a poza tym nogi pewnie znowu odmawiałby jej posłuszeństwa, a przecież musiała pokazać mu tutejsze kasyno. Zaczęła masować mu czulej plecy.
    —- Wybacz, czuję się dość swobodnie w Twoim towarzystwie, więc czasami rzucę czymś co może być mniej lub bardziej jasne — zaczęła spokojnie, zbliżając się do niego, tak że biust kobiety zaczął delikatnie muskać jego plecy. Skupiła się na rozmasowaniu spiętych mięśni, aby trochę mu ulżyć w tej całej złości. Potrafił naprawdę łatwo zmieniać nastrój. To musiała mu przyznać. Uśmiechnęła się miło do niego, bez żadnej pogardy.
    — Jeśli pijesz do mojego zachowania, nigdy nie umniejszałam Twojej inteligencji. Różnimy się dosyć w spojrzeniu na świat i słownictwie, ale jeśli już mielibyśmy oceniać kto jest lepszym człowiekiem, ja nie ratuje ludzi od hord potworów, nie jestem honorowa, a większość życia zawodowego spędzam na byciu nieszczerą jędzą, która nie da odebrać sobie sławy. Szanuje Cie za Twoje podejście do życia, jest proste, ale jesteś prawdziwy we wszystkim co robisz, nie ukrywasz swoich intencji. Chyba Cie nawet za to podziwiam — odparła, po czym odsunęła się od niego aby spojrzeć mu w oczy.
    — Nie widzę też w Tobie bestii, tylko silnego, całkiem przystojnego orka — dodała cichszym tonem, po czym wróciła na swoje miejsce w sporej wannie, rozkładając się wygodnie. Przymknęła oczy, licząc mniej więcej aktualną godzinę. Przyszedł niedługo przed zmierzchem, mieli udać się na mały hazard, a ten najlepiej prowadziło się nocą, więc mieli jeszcze chwilę czasu.
    — Jesteś tutaj, bo chciałeś rozgrzać kości, co mam nadzieję się dzieje, a później mamy się udać na małą zabawę do kasyna — powiedziała, przyglądając mu się. Miała słabość do jego mięśni, tej długiej brody, której pewnie nie golił od lat. Sama chętnie pozwoliłaby sobie na coś więcej, ale miała zamiar ustać o własnych siłach na wspólnej wycieczce, a to pewnie byłoby niemożliwe. Zagryzła wargę, wracając wspomnieniami do pewnej nocy, czując jak robi jej się gorąco. Naprawdę był przystojny i dziki.
    — Możemy też rozładować odrobinę Twojego napięcia, ale musiałbyś mi obiecać, że zdolność chodzenia odbierzesz mi dopiero po tym, jak wrócimy z małego, grzesznego hazardu — powiedziała cicho, przysuwając się do niego.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  77. Zaśmiała się.
    — Tak, inni artyści robią się z czasem nudni, albo patrzą jakby tu ukraść cudzą pracę po wyczerpującej nocy. Lepiej trzymać ich krótko i nie ryzykować dla paru orgazmów — odpowiedziała z uśmiechem na twarzy. O wiele bardziej wolała, gdy erotyka nie groziła jej spadkiem zarobków czy reputacji. Poza tym miała pewną słabość do wojowników. Pewnie jakieś skrzywienie zawodowe po tych wszystkich pieśniach o wspaniałych bohaterach. Nie rozumiała tego podejścia odnośnie ogrowatych. Nie wyglądali przecież tak strasznie w porównaniu do innych ras. Może i byli najmniej okrzesani, ale przynajmniej szczerzy. No ale kto by tam nadążył za rycerskimi metodami. Gdy wspomniał o uciechach oralnych uśmiechnęła się zawadiacko, jakby sama chciała coś do tego dodać. Gdyby nie dzisiejsza wyprawa z pewnością teraz zajmowała się czymś zgoła innym. I tak już go dostatecznie wymęczyła.
    — Dziękuję za Twoje uznanie, schlebiasz mi, naprawdę — odpowiedziała.
    Zagryzła delikatnie wargę myśląc nad odpowiedzą. Dotknęła jego ramion, przybliżając się jeszcze kawałek. Uśmiechnęła się, zbliżając twarz do jego ucha, stykając się z nim praktycznie ciałami.
    — Wiesz, jesteś bardzo seksowny... Z chęcią bym się z Tobą zabawiła na parę różnych sposobów — zaczęła, zabierając jedną rękę z ramienia, aby zaraz przenieść ją na przyrodzenie mężczyzny. Pogłaskała go delikatnie, wracając wzrokiem do czerwonych oczu orka.
    — Mam całkiem sprawne usta, ale co ja będę z tego mieć — zapytała słodko.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  78. Zatrzymała go mocniejszym uściskiem w ramieniu, równocześnie spojrzała mu w oczy zostawiając w nich jakąś niemą prośbę i wyraźną potrzebę kontaktu z drugim człowiekiem. Tzun mogł to dojrzeć, bo ukazywała to wyraźnie i nie odpuszczała, wyłącznie puściła go odkładając dłoń na własne udo i oparła się na blacie przekierowując wzrok ku przejściu dla karczmarza. Młoda twarz kobiety w kilka minut postarzała się wyraźnie, mimo że fizycznie nic się nie zmieniło, to ukazała się wyraźnie zmęczona z jakimś strapieniem w hipnotyzujących, ciemnych oczach. Dotychczasowa promienność znikła.
    — Większość samoświadomych istot do niej dąży i każdy z nich w końcu uświadcza jakiejś drogi, ty wybrałeś wódkę i śmierć, a ja narażanie wszystkiego siedząc tu z tobą i zlecając ci zamordowanie rodzonego brata. Coś jednak nas łączy.

    mel

    OdpowiedzUsuń
  79. Nie zatrzymała go. Uśmiechnęła się tylko wymownie unosząc ku niemu kieliszek w ramach toastu, by przechylić szkło czym prędzej nakierowując wzrok na pierścionek zmieniając wyraz twarzy na delikatny grymas mówiący o głębokim zastanowieniu. Zmarszczyła brwi nie zaszczycając nikogo spojrzeniem, skupiając się na mrocznych zakamarkach umysłu i przyszłości, jaka nie jawiła się nazbyt kolorowo. Nie spojrzała nawet w stronę karczmarza, opuszkami palców przesuwając po nie do końca czystym szkle z głośnym westchnięciem, widząc kątem oka zbliżającą się ku niej męską sylwetkę. Zamknęła oczy marszcząc gniewnie brwi, dając wyraźnie znak, że nie jest zainteresowana rozmową.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  80. Uniosła brew ku górze w niemym pytaniu „Po chuj do mnie podchodzisz? Nie widzisz że mam egzystencjalne rozterki między ludobójstwem, a własną samodestrukcją?”, lecz nie odpowiedziała nic nie poruszając się nawet. Zmarszczyła nos czując charakterystyczną woń alkoholu i brzozy, i mimo że lubiła to drzewo, a zwłaszcza jego zapach to ta woń na skórze nieznajomego wybrzmiała dla niej wręcz nieprzyjemnie. Do tego nuta potu, która odrzuciła ją jeszcze mocniej, przez którą musiała zmusić się do tego, by nie skrzywić się w obrzydzeniu. Zerknęła w stronę talerza. Była głodna, miała ochotę na samotne posiedzenie, ale zamiast tego mruknęła niczym kot odsuwając twarz od dłoni k którą się podpierała. Przewróciła oczami słysząc o tym gdzie dziś mężczyzna planuje być.
    — Witaj — odparła. Odchrząknęła dla podbudowania chwili. — Wiesz jaka jest różnica między mną a Tobą? — spytała, mimo wszystko posyłając mu przyjemny dla oka, ale zupełnie fałszywy uśmiech. Zrobiła pauzę, papugując go nieco, dla podbicia chwili. — Ja za chwilę w spokoju pójdę kontemplować nauki buddyjskie, w przeciwieństwie do ciebie, bo zaraz ci tak przypierdolę, że znajdziesz się w tej Terrrze — uśmiechnęła się jeszcze sztuczniej. — Mówiąc kolokwialnie, wypierdalaj.

    Melka

    OdpowiedzUsuń

  81. Nie poruszyła się, odetchnęła tylko ciężej czując na gardle nieprzyjemne zimno ostrza, zmuszając swoje ciało do zwolnienia tętna, by adrenalina nie przejęła pierwszych skrzypiec. Oczywistością było zaskoczenie, jak i fakt, że bała się rozwoju sytuacji i tego co mogłoby wyniknąć z potyczki biorąc pod uwagę to, iż nie miał w sobie krwi. Kochana? Aż prychnęła pod nosem unosząc wyżej podbródek, a ostrze przesunęło się delikatnie po skórze mimo wszystko nie robiąc jej krzywdy. Najwyraźniej nie chciał jej zranić i ten fakt nieco ją rozbawił. Czyżby w piekle aż tak trzęśli przed nią portkami, że stała się w pewien sposób nietykalna? Zabawne. Uśmiechnęła się kpiąco.
    — Ze szczerą przyjemnością przyjmuje gratulacje, równocześnie możesz przekazać pewnemu niewysokiemu blondynowi informację o tym, że niedługo mogę naciągnąć jego smycz jeszcze bardziej. Zwłaszcza jeśli zacznie na mnie nasyłać swoich przydupasów — spojrzała mu wymownie w oczy z błyskiem zwycięstwa w oku. — I nie zachowuj się tak jakbyś miał prawo stawiać mi ultimatum. Zwłaszcza opartym na seksizmie, bo pomyślę że jesteś aż takim tchórzem że boisz się przyznać, że jestem od ciebie wyżej. Pod każdym względem. Może dlatego to robisz? Boisz się cholernego nefilima? W dodatku kobiety, która okazała się lepsza od niejednego mężczyzny? Żałosne.

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  82. Oparła się plecami o kant baru wgryzając we własne wargi, gdy ostrze przesunęło się po delikatnej skórze wywołując niebagatelny ból. Warknęła gardłowo przenosząc wzrok na innych patronów, czym prędzej starając się uwolnić. Jęknęła, gdy wbił ostrze między obojczykiem, a oczy kobiety zmieniły kolor na krwistą czerwień. Drżała widocznie, z bólu i strachu, zwłaszcza gdy zaczął grozić jej rodzinie..
    — Uraziłam męską dumę, co? — zakpiła, milknąc zaraz gdy ból z obojczyka zrobił się jeszcze bardziej nieznośny. Gdy zaczął wrzynać się między mięśnie, przez co pociemniało jej przed oczami.. — Czego chcesz?

    mela

    OdpowiedzUsuń
  83. Wstrzymała oddech słysząc o tym jak o sobie mówi, gdy w końcu doszła do konkluzji z czym, a raczej z kim miała do czynienia. Serce zabiło kilka razy szybciej w nierównym tempie powodując chwilową utratę kontroli nad własnym ciałem.
    Legion.
    Brwi zmarszczyły się mocniej w grymasie, gdy palcami przesunął po gładkiej twarzy, za uchem powodując chwilową panikę. Adrenalina wybuchła w całym ciele uniemożliwiając zdrowy rozsądek, podjęcie decyzji bazującej na własnej moralności, niż oparcie ich na najbardziej prymitywnej potrzebie uratowania własnej skóry. Spięła się wyraźnie, gdy dotknął drobnej piersi czując coraz bardziej napływającą panikę, zwłaszcza gdy wsunął dłoń pod bieliznę dotykając nagiej skóry. To co robił bolało, mimo że nie robił tego boleśnie, a raczej jak kochanek, to w gardle zebrała się żółć. Brzydziło ją to, bolało pod każdym z możliwych względów. Kochanie… Aż podskoczyła w miejscu, gdy rozerwał koszulę od razu łapiąc boleśnie demona za nadgarstek odsuwając od swojego ciała, w końcu mając możliwość na to, by się sprzeciwić. Strach mimo to nie ustąpił. Zasłoniła się resztką koszuli.
    — Dotknij mnie jeszcze raz w ten sposób, a będziesz pierwszym, który polegnie — zawarczała, uwydatniając coraz mocniej anielską aurę, przez co prezencja Czarnulki rozjaśniła się wyraźnie w hipnotyzujący sposób. — Nie zmuszaj mnie do rozpoczęcia wojny.

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  84. Przesunęła wzrokiem po wszystkich osobach obecnych w karczmie, po zbliżającym się po schodach Tzunie czując jak od na ciele pojawia się gęsia skórka, gdy w głowie poczuła uciskający gdzieś ból, a po skórze przebiegł dyskomfort związany ze zbyt bliskim obcowaniem z demonem. Aura kobiety zwiększyła się, co demon mógł wyczuć w przysłowiowych kościach, a ona czuła coraz większą niemoc związaną ze zbyt długim wykorzystywaniem zdolności nad własnym ciałem. Uniosła oczy do sufitu, a z dziurki w nosie spłynęła cienka strużka krwi skapująca na półnagą pierś.
    — Ostatnie ostrzeżenie, odejdź zanim komuś stanie się krzywda.

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  85. Jara trochę tego nie rozumiała, ale zaraz przyszedł jej na myśl doskonały pomysł. Aż się cała rozpromieniła.
    - Och to jest idealne wyjście z twojej sytuacji - klasnęła w dłonie. - Wystarczy, że kiedy się już zestarzejesz to postanowisz brać udział w bitwach. W końcu umrzesz w jednej z nich ze starości, ale jednocześnie jako wielki wojownik - uśmiechnęła się szeroko. - Przecież to genialne -okręciła się w wodzie wokół własnej osi. - A póki co testuj swoje możliwości i ciesz się tym co masz - dodała zaraz. - Życie jest piękne. Możesz zrobić tyle dobrego, tylko dlatego że nie możesz umrzeć. Będziesz legendą jeszcze za swojego życia. Tzun... szukaj pozytywów!

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  86. - Oj Tzu... - Jara pokręciła głową z niedowierzaniem. - Ty to jesteś jedno, wielkie i chodzące nieszczęście - westchnęła przeciągle. - Nie lepiej po prostu zmienić myślenie? Możesz stać się chodzącą legendą! Możesz robić wielkie rzeczy i być wielkim wojownikiem jeszcze za życia. Po co komu chwała po śmierci? Co z tego, że będziesz nią miał, jeśli... no wiesz i tak się nią nie nacieszysz - wzruszyła ramionami. Owszem rozumiała, że jego poglądy wywodziły się z jego własnego pochodzenia, ale nie mogła tego objąć swoim umysłem.
    - Świat jest piękny! Tyle tu możesz osiągnąć - chlapnęła go wodą.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  87. Na widok blondyna poczuła jak zatrzymuje się serce, jak wzdłuż kręgosłupa przebiega zimny dreszcz, a na ciele każdy włosek stanął dęba. Przez chwilę nie mogła oddychać, nie tylko przez potęgujący się ból, dłoń na piersi, a przede wszystkim obecność tuż obok niej. Odetchnęła głośniej widząc jak Legion ugina się pod postacią samego władcy piekła, nie mogąc uwierzyć że zjawił się tu osobiście. Bała się, tak potwornie bała się obecności tuż obok. Nigdy nie przypuszczała, że kiedykolwiek się z nim spotka, że porozmawia z nim bezpośrednio, że usłyszy jego głos.. Czując na sobie wzrok od razu spojrzała mu w oczy, wyraźnie zaniepokojona, jakby większość pewności siebie zniknęła na rzecz zwykłego instynktu, który trzymała gdzieś pod skórą. Spuściła wzrok czując na sobie marynarkę, którą okryła się od razu starając się zmniejszyć intensywność krwawienia i przekazywać własną posokę dalej. Rana była zbyt blisko serca. Nawet nie spojrzała na patronów.
    Kobieta zbladła wyraźnie, nawet malinowe usta straciły kolor i nie było to spowodowane upływem krwi, przynajmniej nie w znacznej części, a nie chciała ukazywać swoich zdolności przy obcych ludziach. Jeszcze nie teraz. Spojrzała zszokowana na twarz karczmarza, który wykorzystał iluzję.. A raczej demona, dopiero teraz wyczuła te dobrze skrywaną aurę. Uniosła się na drżących nogach opierając mocniej o blat, wgryzając się we własne wargi, mając ochotę wyć z bólu.
    — Kim jesteś do cholery?

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  88. Przed oczami pojawiło się więcej mroczków; ledwo co słyszała wokół siebie czując, jak świadomość powoli odchodzi w zapomnienie. Tzun mógł zauważyć, że mimo iż rana była potwornie głęboka, nie wylewała się z niej krew. Gdyby spojrzał na zranione miejsce dostrzegłby jak posoka płynnie przesuwa się do dalszych części ciała jak gdyby chciała sama tego właścicielka.. Przecież nie znał jej zdolności.
    Bezwładnie oparła się na ciele orka układając jedną dłoń na potężnej klatce piersiowej, ale ta ugięła się przez co z całą swoją masą wpadła w jego uścisk oddychając coraz ciężej.
    — Żadnego lekarza — zdołała z siebie wykrztusić, oddychając coraz ciężej. — Pomóż wyjść mi z karczmy, proszę — dodała, już nieco ciszej czując jak nogi drżą odmawiając posłuszeństwa.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  89. Opadła ociężale pod drzewem łapiąc dłonią za obolałe miejsce pulsujące tempo, zastawiając się czy umiejętności jakie posiada umożliwią odbudowanie skóry i mięśni, które legion rozerwał. Oparła głowę o pień oddychając ciężko, ostatecznie odsuwając dłoń od dziury w ramieniu dając mu doskonały wgląd na to co potrafiła. Poruszająca się samoistnie krew mogła zdziwić, chociaż na niej nie robiło to wrażenia, to osoby widzące to po raz pierwszy za każdym razem były zszokowane. Zaśmiała się ponuro oblizując suche usta, ignorując lawinę pytań marząc wyłącznie o krwi Abbadona. Ale nie było go obok.. Spojrzała w oczy berserka naciągając marynarkę mocniej na ramiona, zakrywając nagą pierś mimo iż tak ork pewnie ją widział.
    — Wyjaśnię ci wszystko tylko najpierw daj mi swojej krwi.

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  90. Wysłuchała go z uśmiechem na ustach, chcąc pozwolić mu już przejść do działania, gdy nagle usłyszała głośne pukanie w drzwi. Cztery razy, po czym nastąpiła przerwa. Nalea od razu podniosła się od siadu, nasłuchując. Doszły jeszcze dwa stuknięcia. Elfka wyskoczyła z wanny niczym poparzona, biorąc do ręki pierwsze lepsze ubrania, które na siebie narzuciła. Otworzyła drzwi, a przez nie wpadł ranny, białowłosy elf, trzymający spory mieszek ze złotem. Ręką ściskał swój bok. Spojrzał na Naleę z półprzytomnym uśmiechem.
    — Mam to złoto, siostra — mruknął cicho, opuszczając sakwę.
    — Nylian, cholera jasna! — krzyknęła biorąc go pod ramię. Nogą zatrzasnęła drzwi, po czym skierowała się w głąb sali.
    — Tzun, otwórz mi proszę szafę za Tobą i podaj mi medykamenty — poprosiła zielonoskórego, nie bardzo się przejmując, że jeszcze chwilę temu atmosfera między nimi była całkiem inna. Teraz liczył się tylko młodszy brat.

    Nalea i niespodzianka

    OdpowiedzUsuń
  91. Zza kotary jednego z pomieszczeń dało słyszeć się salwę przekleństw, męski głos starał się stłumić je w gardle, ale ostatecznie przegrał pojedynek z samym sobą w zderzeniu z błogą ekstazą. Jeszcze kilka jęków, szeptów i już zaraz zza zasłony wyszła białowłosa heimurinka. Miała 175cm wzrostu, mimo to ciało było dość filigranowe, delikatnie zarysowane kobiece kształty i dziewczęca buźka. Ennis starła z kącika wargi resztki spermy po czym przekazała woreczek z zapłatą mężczyźnie stojącemu przy kotarze. Zawsze ktoś ich pilnował, stał na straży i dziewczyna czuła się tu bardzo bezpieczna. Nie czekając ruszyła w stronę swojego lokum, by tam doprowadzić się do porządku. Trzeba było zmyć z siebie zapach samca. Po chłodnej kąpieli dostała kolejny przydział, tym razem jednak chodziło o źródła, ze względu na rasę to w nich spędzała najwięcej czasu. Robiła tam za towarzystwo zziajanych podróżników. Odziała się w jeden z bardziej skąpych, zwiewnych stroi i ruszyła w stronę małego kąpieliska. Na miejscu przysiadła delikatnie przy brzegu, zamoczyła nagie stopy i obserwowała otoczenie z subtelnym uśmiechem na twarzy.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  92. Zielono-skórego olbrzyma, wchodzącego na teren źródeł, ciężko było przeoczyć. Ennis miała już w zwyczaju przeskakiwanie wzrokiem po posturze klientów, szczególnie gdy Ci tak bezwstydnie paradowali po przybytku. Nie musiała długo czekać, już zaraz w oddali dojrzała gest, świadczący o wyznaczonym zadaniu. Najwyraźniej ork mógł pochwalić się pokaźną sumką i trafił pod jej skrzydło. Wstała powoli łapiąc wzrokiem umięśnione ciało, siedziała w innym źródle, więc wypadało się przenieść. Ruszyła w stronę klienta, delikatnie kołysząc biodrami i dopiero w połowie drogi oderwała od niego wzrok, by rozejrzeć się dookoła.
    - Męczący dzień, mo stór? - zapytała, w ostatnich dwóch słowach używając swojego rodzimego języka. Rozwiązała supeł cienkiej narzutki, a ta spadła na ziemię, odsłaniając nieco bardziej ciało heimurinki. Nie była jeszcze w pełni naga, jednak osłaniał ją mocno wycięty aksamitny materiał, idealnie dopasowany do jej ciała, podkreślający wszystkie krągłości kobiety. Powoli weszła do źródła, zanurzyła głowę i wychyliła ją znad tafli, na samym środku wody.
    - Mogę jakoś umilić ten dzień? - zapytała odsłaniając usta, resztę ciała chowając pod wodą.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  93. Zapach posoki wyraźnie rozjuszył kobietę w sposób, którego Tzun wcześniej mógł nie doświadczyć, zamiast szoku spowodowanego odciętym palcem, w oczach kobiety pojawił się wyraźny głód. Od razu przysunęła się bliżej źródła metalicznego zapachu od razu podstawiając jedną z dłoni. Nie czekała nawet na to, by dłoń zapełniła się w jakąś większą jej ilość, po zaledwie kilku sekundach przysunęła ją do warg w lubieżny sposób zlizując ze skóry posokę, językiem oblizując palce, mrucząc niczym zadowolone zwierzę oddając się momentowi, który wyraźnie był dla niej niesamowicie ekscytujący. Na drobnym ciele pojawiła się gęsia skórka, a pod materiałem marynarki zasterczały wyraźnie sutki ukazując ekscytację w pełnym poziomie, jak i uzależniającą euforię, gdy źrenice rozszerzyły się zmniejszając znacznie powierzchnię białka. Zrobiła to jeszcze kilka razy, oblizując własne palce, wsuwając je do ust i językiem znacząc drogę, która stworzona została przez posokę berserka. Nie była to najlepsza krew jaką miała okazję zasmakować, lepszą napajała się przez wiele lat, lecz ta należąca do Tzuna smakowała zupełnie inaczej. W końcu, po dłuższym czasie, kobieta wyraźnie opanowała się podstawiając jeszcze raz dłoń, raz jeszcze zbliżając palce do ust. Wokół warg pojawił się wyraźne smugi krwi, kobietka odzyskała większość straconych wcześniej kolorów, a aura pogłębiła się przez energię jaką dostarczył jej ork. W pośredni sposób, bo mimo wszystko wolała wgryźć się w cienką skórę, rozerwać skórę, wsunąć język w ciepłe, pulsujące ciało. Westchnęła ciężko kontynuując smakowanie.
    — Jak pierdolone zwierzę — skomentowała, jakby do siebie po dłuższej chwili patrząc w czerwone oczy mężczyzny bez wyraźnej krępacji. — Nie patrz na mnie w ten sposób.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  94. Chciała mu coś jeszcze odpowiedzieć, ale zamiast tego roześmiała się serdecznie. Miał rację co do jednego. Życie faktycznie było chorobą śmiertelną. Na jego końcu zawsze czyhała śmierć. Chlust wodą całkowicie ją przemoczył, ale nie zepsuł dobrego humoru. Mało tego, jeszcze bardziej ją rozochocił.
    - Och sam się o to prosisz - rzuciła plując wodą przy okazji i znów na niego natarła. Wodą oczywiście. Podpłynęła nawet do niego i wskoczyła mu na plecy, żeby spróbować swych sił w podtapianiu wielkiego Tzuna. Komicznie to musiało z boku wyglądać, ale nie dbała o to.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  95. Z trudem doprowadziła Nyliana do kanapy. Położyła go na zdrowym boku, patrząc z przerażeniem na swojego młodszego braciszka. Zawsze musiał zepsuć jej zabawę, wpakowujac się w kłopoty. A jednak nigdy nie potrafiła być specjalnie na niego zła. Chciała zdjąć mu miecz, ale gdy zauważyła, że nie może go poprawnie złapać, darowała sobie. Wzięła torbę od Tzuna, po czym zaczęła w niej szukać oclarskich eliksirów leczniczych. Spojrzała mimochodem na orka.
    — Możesz zdjąć z niego miecz? Nie mogę to unieść... — poprosiła wręcz błagalnym tonem. Szybko znalazła fiolkę i napoiła nią brata, po czym przeszła do jego boku. Zaczęła podwijać jego kolczuge.
    — Dziękuję, że zostałeś. Mimo że mój głupi brat popsuł nam zabawę — dodała, sięgając po igłę z nićmi.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  96. Elfi szmelc? Może i był zamówiony w elfiej modzie, ale to była najprawdziwsza krasnoludzka stal. Sama zamówiła bratu ten miecz, gdy zdał pierwsze egzaminy Legionisty. Miała ochotę zaprotestować, ale uprzedził ją cichy głos białowłosego.
    — To krasnoludzka stal, jak dobrze płacisz to wykują Ci każdy wzór — mruknęł, po czym zakaszlał, sięgając po butelkę alkoholu. Szybko jednak została mu ona zabrana. — Poza tym to jedna kłuta... Ale nie miałam czym obwiązać to...
    — Nylian, cicho! — niebiesko włosa włożyła mu zawinięta chustę do ust, po czym zabrała się za opatrywanie go. Nie była najlepsza w tym co robi. Mimo wszystko mogła ustabilizować jego stan, a potem posłać po doktora.
    — Możesz się ubrać chociaż trochę, bo później będę chciała go przenieść do jego izby. Nie musi tutaj siedzieć — wyjaśniła ze spokojem w głosie. Skrzywiła się, gdy ją tracił. Musiała zachować pełnię skupienia, a on z pewnością tego nie ułatwiał.
    — A później będę miała czas dla Ciebie —dodała kończąc zszywanie. Nylian wypluł swój knebel, po czym spojrzał na Tzuna. Zaśmiał się, wracając wzrokiem do siostry.
    — Ktoś tu spełnił swoje fantazje, hm?
    — Żebyś wiedział. Jeśli brat nie jest mi pociechą, muszę jakoś wylądować frustrację i smutki — odpowiedziała, biorąc się za bandazowanie.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  97. — W zasadzie, ten elfi szmelc został tak wykuty w krasnodzukich kuźniach. Poza tym to nie jest wcale takie zdobione. Proste wzory na rękojeści, a ostrze nienaruszone — powiedziała, marszcząc brwi. Wydała fortunę na ten miecz. Możnaby spokojnie kupić za niego wioskę, a inni i tak będą się śmiać. Broń nie była wcale bogato zdobiona, nie była też specjalnie barwiona. Przy rękojeści znajdował się jedynie wzór, przypominający złożę kryształów, ale poza tym nie wyróżniał się niczym, poza wyjątkowa jakością stali. Nalea nie wiedziała jednak jak to dobrze wyjaśnić, a Nylian nie miał siły, będąc bardziej zajęty skupianiem się na utrzymaniu pozycji. Pewnie nie byłby w tak złym stanie, gdyby nie fakt, że chodził z tą raną wiele godzin. Pijany. Oboje zaśmiali się na jego kolejne pytanie.
    — Nie jest mi pociechą, czyli przynosi wstyd całej rodzinie. Jest beznadziejnym pijakiem, degeneratem i nierobem, który zmarnował każdy swój talent — kobieta wyjaśniła z uśmiechem na twarzy, kończąc opatrywanie brata.
    — Taki ze mnie chuj, a ratujesz mi dupe, znowu — młodszy się zaśmiał. Niebiesko włosa wstała z miejsca i podeszła do Tzuna.
    — Medyka oczywiście wezmę, ale otwartą ranę trzeba opatrzyć, nie była głęboka, ale zakładam, że Nylian jak zwykle miał to gdzieś dopóki nie zaczął zbyt mocno krwawić... Ehh... Weź go proszę, a później zaczekamy na medyka i pójdziemy do tego kasyna, jeśli dalej masz ochotę — powiedziała poprawiając włosy.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  98. Co prawda nie tego się spodziewała, ale czując co się zaraz wydarzy, nabrała głębokiego wdechu i poszła wraz z nim pod wodą. Na szczęście Tzun chciał się po prostu pobawić, więc roześmiała się serdecznie widząc gdy znów znaleźli się nad wodą.
    - Ale przecież swój cel osiągnęłam - rzuciła radośnie, czując się ciasno opleciona jego ramionami i choć próbowała się uwolnić to nie mogła. W takim wypadku pozostało odpuszczenie. - Chciałam cię pod wodą i cię dostałam, a ja byłam bonuzem - wyszczerzyła się do niego. - Rany Tzun... ty jesteś tak wysoki jak drzewo - szepnęła zaraz z podziwem. - Jakie masz widoki tam z góry? - zapytała już planując jak tu dostać się na jego ramiona żeby zaraz to skonfrontować.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  99. - Hipogryf? - zainteresowała się, delikatnie przekrzywiając głowę na bok, zaśmiała się nawet delikatnie, a gdy już siedziała pod wodą, palcami dłoni zahaczyła o nogę, którą ją wcześniej zaczepił. Bardzo delikatnie przesuwała paznokciami po łydce orka, ten zajmował większość miejsca w sadzawce.
    - Ciekawe co Cię bardziej zmęczyło, walka czy podróż - patrzyła mu prosto w oczy, wciąż z subtelnym uśmiechem na twarzy. - Stawiam na to drugie - dodała ściszonym tonem głosu, jeszcze raz przeskakując powoli wzrokiem po ciele samca. Na pytanie o ofertę zaśmiała się delikatnie.
    - Ou, mo stór... Twoje ciało jest imponujących rozmiarów - zaczęła posyłając szerszy uśmiech, palce dłoni zaczęły kręcić kółka przy kolanie klienta. - Dla rozluźnienia mięśni, mogę zacząć od masażu, tylko... - tu przygryzła delikatnie wargę i jeszcze odrobinę zmniejszyła dystans. - Nie wiem czy moje delikatne ręce przebiją się przez tą górę mięśni... A chciałabym Ci zapewnić jak największy komfort - posłała mu kolejny uśmiech.
    - Mo stór, po prostu mnie nie krzywdź i nie zabijaj - zakołysała się lekko w wodzie, śląc mu kokieteryjne spojrzenie oraz uśmiech.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  100. Słuchała orka wpatrując się co raz w jego oczy, a zaraz przeskakując na usta.
    - Brzmi bardzo specyficznie - przyznała, by zaraz okazać lekkie zmartwienie. Ktoś rozbił jaja? - Straszne... Może i lepiej dla hipogryfa, mnie zabijałaby sama myśl o takiej stracie - Ennis wsunęła się lekko między łydki samca, by przysiąść przy nim i dołączyć drugą dłoń do lekkich pieszczot. Przesuwała palcami od zewnętrznej strony ud, po kolana, bardzo powoli kierując je w stronę wewnętrzną.
    - W Twoim przypadku jakakolwiek walka nie jest formalnością? - zapytała z odrobinę łobuzerskim uśmiechem. - Spotkałeś już na swej drodze godnego przeciwnika? - przyglądała się uważnie klientowi, szczerze zainteresowana jego przygodami. Jej życie było bezpieczne, ale dość monotonne, Ennis lubiła słuchać opowieści, którymi ją raczono, tym bardziej, że nie robiono tego zbyt często. Zwykle chodziło jedynie o zaspokojenie pierwotnych potrzeb, chociaż trafiały się wyjątki. Słysząc znajome określenie posłała mężczyźnie szerszy uśmiech.
    - Terra nie tęskni za takim wojownikiem? - zagaiła, by zaraz pewniej przejechać dłońmi po wierzchniej części ud i zatrzymać je na wysokości kości biodrowych samca. Wysunęła się powoli z wody, opierając na nim cały ciężar ciała.
    - Ja bym tęskniła - szepnęła zaczepnie, by po chwili uraczyć go delikatnym śmiechem, pokazała szereg swoich białych zębów i lekko przytaknęła głową.
    - Mo stór, oferujemy towarzystwo, każdy na swój sposób rozumie przyjemności, istnieje jedynie lista rzeczy, których nie robimy, ale spokojnie, nie jest zbyt długa - zapewniła z niewinnym uśmiechem. Lubiła takich klientów, nie wpadali na pięć minut i w większości przypadków z takich spotkań ona również czerpała przyjemność.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  101. Jara nie miała nic przeciwko. Wierzgnęła nogami zaskoczona tym szybkim uniesieniem, ale nawet nie zwróciła uwagi na to co podeptała. Zamiast tego radośnie obserwowała jego świat z wysokości.
    - Ja cię... to niesamowi... - nie dokończyła bo z pluskiem wylądowała w wodzie. Przez chwilę nie wiedziała co się stało, ale zaraz wypłynęła na powierzchnię i zmrużyła lekko oczy prychając na wszystkie strony.
    - Jeden - jeden - podliczyła ich starania ze śmiechem, zaraz nurkując pod wodą i łapiąc jego jedną nogę. Pociągnęła mocno, żeby i jego skąpać z powrotem w wodzie. Skoro nie dało się od góry to może da radę od dołu.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  102. Westchnęła ciężko czystszą dłonią zakrwawiony podbródek, usta, rozsmakowując się w metalicznej posoce czerpiąc z niej ostatki życiowej energii, przez co Tzun mógł wyraźnie dostrzec jak krew zmienia kolor na nienaturalnie ciemną. Wyprostowała się, oparła wygodnie o drzewo wracając do poprzedniego, spokojnego usposobienia i kokieterii, jaka jawiła się w większości wykonywanych ruchów. Przesunęła opuszkiem palca po pierścionku zaręczynowym ignorując w większości wypowiedziane przez niego kwestie.
    — Dla zaspokojenia twojej ciekawości, mój narzeczony jest bardzo usatysfakcjonowany ze wspólnego życia seksualnego, włącznie z ciągnięciem fiuta jak to określiłeś — odparła. — I mimo wszystko, jestem wdzięczna za wyprowadzenie mnie z tej karczmy. Winna ci jestem wyjaśnienia..

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  103. Westchnęła ciężko.
    — Wyższy demon, który najwyraźniej wyczuł okazję, gdy dostrzegł mnie samą. Wiedz, że mam zatargi z demonami, bebokami… Nie wiem jak nazywacie ich w swoim wymiarze. Chciał, bym mu się oddała, ale dobitnie odmówiłam stąd sztylet w barku i opętanie was wszystkich. Legion — odparła, wgryzając się ponownie we własne wargi. — Takie imię przyjął. A jak mam się odpłacić? Grudka złota jaką przekazałam karczmarzowi będzie zapewniała ci posiłki przez kilka najbliższych tygodni, w ogromnych ilościach, mam nadzieję też że w najlepszej jakości. Czy to wystarczająca zapłata za przeniesienie mnie tutaj? — spytała, patrząc mu bezpośrednio w oczy.

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  104. Skrzywiła się boleśnie słysząc o potencjalnej zapłacie jaką sobie wymyślił, aż prychnęła łapiąc się za obolałe ramię mając ochotę wspomnieć mu o tym, że miała cholerną ranę na ramieniu. Jak to sobie wyobrażał? Ork wydawał jej się postradać rozum.
    — Wiem, że buzują ci cholerne hormony, chociaż i tak pewnie nie wiesz co to jest.. Ale zauważ, że do niedawna miałam pieprzone ostrze w ciele i byłam napastowana. Okazałbyś trochę ludzkiej empatii chociaż wobec pierwszej kwestii.

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  105. Opowiadał swoją historię w bardzo przyjemny dla jej ucha sposób, słuchała nie spuszczając wzroku z jego twarzy.
    - Proszę bardzo - odpowiedziała, gdy już drugi raz podziękował, oczywiście przy okazji nie odpuściła posłania kolejnego uśmiechu. Zaraz zaciekawiona obróciła głowę w drugą stronę. Przeklęty i to przez swój własny gatunek?
    - Brzmi nieprzyjemnie - zauważyła bez ogródek. Niby był wolny, a jednak nie do końca.
    - Chociaż dla mnie to działa na plus - dodała. - Życie byłoby nudniejsze, gdybym nie poznała berserka Tzuna - skwitowała, nadal z niewinnym uśmiechem, by po chwili mruknąć cicho, widząc wyraźnie objawy podniecenia i czując jego ciepły oddech na własnym ciele. Przysunęła wargi bliżej jego ust, musnęła je końcówką języka, jednocześnie przesuwając dłonie na szeroką klatkę piersiową samca.
    - Narobiłeś mi ochoty - szepnęła prosto w jego wargi, pozwalając sobie wspiąć się wyżej, celowo ocierając przy okazji ciałem o spore przyrodzenie. Zrobiła to na tyle sprawnie, by nie zaszkodzić orkowi. Może i był solidnie zbudowany, jednak miejsca intymne rządziły się swoimi prawami. Cały zabieg miał jednak głębszy sens, poza prowokacją, chodziło o wygodę.
    - Nie boję się - zapewniła wpatrzona w czerwone tęczówki, rozsiadając się okrakiem, tuż nad jego penisem. Przejechała końcówką nosa po jego żuchwie, zatrzymując się za uchem, pachniał cholernie przyjemnie. Widząc zaistniałą sytuację opiekun Ennis zaraz zajął odpowiednie stanowisko i dopilnował, by nikt nie przeszkadzał, w końcu oferowali intymność, nawet jeżeli klientom nie było to potrzebne do szczęścia.
    - To miła odmiana, usłyszeć, że zajmuję się sztuką - przyznała szepcząc mu do ucha śmiejąc się krótko. Zaraz po tym przygryzła jego płatek, a on mógł poczuć ciepło z jej wnętrza na swoim podbrzuszu.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  106. - Przy tak dużym ciele jest co robić, a tak duża sakwa nie zmusza do pośpiechu - zauważyła z uśmiechem. - Tzun - znowu szepnęła. - Dzisiaj jestem Twoja - zapewniła po jego oryginalnym żarcie.
    Ennis złożyła kilka delikatnych pocałunków na szyi samca, zassała lekko skórę między ramieniem, a obojczykiem, wykonując przy tym kilka posuwistych ruchów biodrami, zahaczając o męskość berserka. Odsunęła usta od skóry, by wypuścić rozgrzane powietrze w okolicach szyi i zrównać spojrzenie z samcem.
    - Bardzo? - zapytała z kokieteryjnym uśmiechem, odpowiadając pytaniem na jego pytanie. Wzmianka o najemnikach wywołała delikatny uśmiech na jej twarzy, ten jednak szybko zastąpił błogi wyraz twarzy i ciche westchnięcie na gwałtowną czułość orka. Ennis czuła narastające ciepło w podbrzuszu, wyciągnęła jedną z dłoni za plecy, by dotknąć przyrodzenia Tzuna.
    - Cholera... - sapnęła. - Cały jesteś duży - przejechała dłonią po jego penisie i wyraźnie przygryzła dolną wargę. Wcale jej to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, nakręciła się jeszcze bardziej.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  107. Kazirodztwo było obrzydliwe. Sam fakt, że Tzun mógł w ogóle o czymś takim pomyśleć w pierwszej kolejności… Oboje poczuli jak robi im się niedobrze. Nylian uśmiechnął się delikatnie na następne słowa orka. Wiedział, że siostra walczyć nie potrafiła, ale mimo wszystko wiedział ile potrafi zdziałać zwykłymi rozmówkami. Ba, dzięki niej dalej chodził po świecie. Z czystego rozsądku nie mówił o każdym żarcie wobec niej, który przyszedł mu do głowy. Mimo wszystko wiedział, że tej przygody jej nie daruje.
    — Kurwa — zaklął po prostu, gdy go podniósł, pozwalając przenieść się w wygodniejsze miejsce. Nalea szła zgrabnym krokiem, idąc korytarzem przeznaczonym jedynie dla personelu. Nie chciała wystawiać brata w tym stanie na widok cudzych, wścibskich oczu. Zatrzymała się jednak, gdy nazwał Nyliana jełopem. Odwróciła się do niego, patrząc z wyraźną dezaprobatą. Owszem, białowłosy był degeneratem, pośmiewiskiem etcetera, ale był przede wszystkim jej młodszym bratem.
    — Nie wszystkie, ale genetycznie łatwiej nam o zgrabne ciało, to zaleta, a nie wada. I nie nazywaj go jełopem. To mój brat i jeśli ktokolwiek ma prawo go obrażać to tylko ja. Poza tym, właśnie zarobił trzysta sztuk złota, pijany jak zwykle, wychodząc z tego z ledwie jednym pchnięciem. Jak na kogoś kto nie posiada nadludzkiej regeneracji, to godne pochwały osiągnięcie — powiedziała.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  108. Zignorowała jego komentarz i zaprowadziła go do pokoju przeznaczonego tylko i wyłącznie dla Nyliana. Położyła jego miecz obok łóżka, aby mógł na niego patrzeć. Przygotowała mu wszystko dla wygody, posłała po medyka i poczekała na jego przyjście. Wcześniejsza czułość Tzuna nie wywarła na niej większego wrażenia. Owszem, była przyjemna, ale to w sumie tyle. Nie miała zamiaru zakochiwać się w szalonym berserku. I tak nic by z tego nie było. Oboje nie chcieli bawić się w stałe związki. Wróciła do sali, aby ubrać się w ciemnoniebieską suknię, zasłaniającą całe ciało. Nie była przesadnie bufiasta, posiadała wycięty w serce gorset z wyszywanymi ojczystymi wzorami, a także długie rękawy. Nie eksponowała swoich walorów, zostawiając sporo wyobraźni. Włosy delikatnie spięła, aby nie przeszkadzały podczas gry w karty. Zapakowała własne talie oraz złoto do ozdobnej torebeczki i udała się pod wspomnianą wcześniej ósemkę. Zapukała delikatnie do drzwi, a gdy umięśniony mężczyzna otworzył, posłała mu delikatny uśmiech.
    — Gotowy? — zapytała.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  109. Brakowało mu stosownej ogłady, ale w zasadzie pasowało to do tradycyjnego obrazu nieokrzesanego wojownika. Po powrocie po prostu poczyta słownik aby odreagować. Dopiero na jego pytanie spojrzała z niemałym brakiem zrozumienia. Przecież większość jej ubrań zakrywała jej biust, ciasno go opinając. Może pamiętał tylko jak była bez ubrań, albo te niedbale założoną sukienkę. Westchnęła z delikatnym śmiechem.
    — Przede wszystkim lubię dobrze wyglądać, więc cieszę się, że efekt został osiągnięty — odparła posyłając mu jeden ze swoich uroczych uśmiechów, przymykając delikatne oczy. — Sam wyglądasz dosyć dobrze, chociaż kolory nie są perfekcyjnie dobrane, ale mężczyźnie dodaje to dzikości — skomplementowała go, łapiąc delikatnie dłonią wystawione ku niej ramię.
    — Nylian czuje się dobrze. Dziękuję za troskę. Lekarz potwierdził, że rana nie jest groźna, zalecił mu tylko mikstury dopóki nie dojdzie do siebie. Jeszcze nie wiem czemu jest ranny, ale mam nadzieję, że to nie kolejne kłopoty — odpowiedziała szczerze.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  110. Zaśmiała się na oba komentarze. Nie planowała się ponownie przed nim szybko rozbierać, więc musiał się niestety obejść smakiem, a co do jego organów rozrodczych… Cóż, były adekwatne do jego wzrostu. Ona ubrałaby go pewnie inaczej, luźniej. Odrobiona więcej materiału do szycia i mógłby wyglądać dziko i przyzwoicie jednocześnie, ale nie miała żadnego sensownego powodu, aby inwestować w jego garderobę. Zwłaszcza, że zdawał się lubić swój własny… styl.
    — Nylian lubi w nie wpadać, wie że zawsze jakoś się z nich wykaraska, więc wyznaje filozofię testowania swoich granic — odparła, kryjąc irytację spowodowaną nie roztropnością brata. Już dwa razy ryzykowała przez to swoją reputacją. Ale przecież nie mogła zostawić go na pastwę losu, jeśli groziło mu ścięcie.
    — Nad jeziorem? Chciałam przejść się w pełni. Jest ważna dla mojego życia religijnego. Poczułam inspirację odnośnie nowego poematu, wojennego, bo planuje trasę koncertową po Terrze, a tamtejszy lud, jak sam pewnie wiesz z doświadczenia, ma specyficzny gust. Spotkałam wtedy Ciebie, rosłego orka wojownika, idealny wzór fizyczny głównej postaci, a że miałam też personalne fantazje to pozwoliłam sobie na więcej zabaw — odparła z niesamowitym spokojem, nie przejmując się za bardzo tym, że rozmawiali o stosunku. Nie należała raczej do nieśmiałych kobiet. Na kolejne słowa zachichotała.
    — Jestem artystką, to prawda, ale to nie znaczy, że chodzę ciągle rozmarzona czy pijana. Pieniądze i reputacja wymagają ciągłej pracy i troski o koneksje i dobre imię. To wymaga odpowiednich kalkulacji i wyczucia — wyjasniła.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  111. Ennis zaśmiała się cicho.
    - Zapewniam, że nawet ta bielizna przyczyni się do urozmaicenia naszego wieczoru - rzuciła z figlarnym wyrazem twarzy, by zaraz zacisnąć usta, czując dotyk samca. Delikatne płetwy były niezwykle czułe, ciarki przeszły po ciele prostytutki, a ona automatycznie trochę mocniej zacisnęła uda na ciele orka. Nie przerywała wcześniejszych czułości, jedynie mocniej zaciskając dłoń na przyrodzeniu. Dopiero agresywny pocałunek sprawił, że przerwała na chwilę, odruchowo opierając się wcześniej zajętą dłonią o udo partnera. Odwzajemniła pocałunek napierając na jego wargi, ostatecznie końcówką języka przejeżdżając po kle.
    - Chętnie sprawdzę to osobiście - szepnęła mu prosto w usta, patrząc głęboko w oczy. Uniosła się lekko, by mocniej na niego naprzeć i zmusić do lekkiego odchylenia w tył. Oparła dłonie na klatce piersiowej samca i powoli wyprostowała nogi, przejeżdżając pośladkami po sterczącym penisie.
    - Trzeba rozłożyć przyjemności w czasie, co byś się za szybko mną nie znudził - rzuciła zaczepnie prostując się nad nim i ściągając ramiączko swojego stroju trochę niżej, poruszyła się przy tym powoli, w rytm słyszanej żywej muzyki. Przełożyła nogę nad brzuchem samca, a dłoń ułożyła na kolanie, obchodząc je powoli, nadal w rytm melodii. Ściągnęła na ramię drugie ramiączko, znacznie luzując tym sposobem dekolt. Zaraz po tym chwyciła drugie kolano Tzuna, by odciągnąć oba kolana od siebie i powoli zanurkować między nogami. Uroki jej gatunku? Mogła oddychać nawet pod wodą. Zamierzała to wykorzystać. Językiem zahaczyła jądro schowane pod wodą, powoli przesuwała nim coraz wyżej, tak, aby dojechać do samego czubka przyrodzenia, tam była już nad wodą, zakręciła kilka kółek i zsunęła w dół górę stroju, uwalniając własne piersi. Te zawisły po bokach nabrzmiałej męskości, a Ennis mocniej przycisnęła je do przyrodzenia, zaczynając ten specyficzny masaż.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  112. Ennis mruknęła cicho.
    - I na to przyjdzie czas degustatorze - odpowiedziała mu zaczepnie. Profesja rzeczywiście była ciężka i dziewczyna często spotykała się z zniewagą czy nisko lotnymi wypowiedziami, jednak nie przykładała już do tego uwagi, dziesięć lat w zawodzie robiło swoje. Na wzmiankę o nogach posłała mu niewinny uśmieszek, jednak nic nie powiedziała, a wzięła się do roboty. Pieściła jego przyrodzenie i gdy tylko miała ku temu okazję patrzyła głęboko w oczy, na chwilę oderwała się od penisa i wzięła głębszy oddech.
    - Przydałaby Ci się konkretna orkrzyca z pojemną buźką na okiełznanie takiego sprzętu - rzuciła perwersyjnie oblizując usta. Z przyjemnością przyjęła jego czuły dotyk, by po chwili puścić własne piersi na rzecz wprowadzenia w ruch obu dłoni i języka. Zacisnęła wargi na główce przyrodzenia zasysając ją delikatnie, jednocześnie masowała męskość orka chcąc wynagrodzić fakt, że nie jest w stanie aż tak szeroko otworzyć buzi, była w końcu dość dziewczęcej budowy i przy Tzunie wyglądała jak zapałka. Nawet jej się to podobało, pewne ograniczenia pozwalały wprowadzały oryginalne zamienniki, a Ennis lubiła urozmaicenia, w końcu samego seksu miała pod dostatkiem.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  113. Widząc i słysząc zadowolenie orka, kontynuowała pieszczoty, kiedy mówił, lekko strzygła uchem. Mruknęła słysząc o własnym środku, na chwilę oderwała się od jego męskości i posłała krótki uśmiech.
    Trafił jej się kolejny z lepiej douczonych, większość klientów myślała, że tutejsze pracownice są "rozjechane" od ilości seksu jaki uprawiają. Tzun najwyraźniej miał od nich większe pojęcie o anatomii, co podobało się Ennis. Gest z palcem między pośladkami tylko to potwierdził.
    - Wiesz jak się dobrze bawić - stwierdziła z łobuzerskim uśmiechem po czym wróciła do prącia śliniąc je obficie i przyspieszając odrobinę tempa. Jednocześnie zaczęła delikatnie penetrować odbyt klienta. Skupiła wzrok na twarzy klienta, wyłapując gesty świadczące o przyjemności, powtarzała ruchy, które najbardziej mu odpowiadały.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  114. Czując specyficzny smak na języku Ennis zacisnęła mocniej palce na przyrodzeniu samca, zaczęła intensywniej łechtać językiem jego główkę, a palcem rozpychała się nieco na boki, wykonując nim jednocześnie posuwiste ruchy. Słuchała go cały czas uważnie, nie przerywając pieszczot, jednak na wzmiankę o zaspokojeniu zmarszczyła czoło, dosłownie na dwie sekundy. On ją? To nie zdarzało się zbyt często, to ona miała zabawiać, a nie być zabawianą. Oderwała usta od penisa, ostentacyjnie oblizując wargi i ciężej dysząc. Jak ją zaspokoić? Właściwie nigdy się nad tym nie zastanawiała, owszem, orgazm nie był jej obcy, ale zdarzał się w różnych sytuacjach. Ennis nie wybierała, które najbardziej jej pasują, musiała być elastyczna, a tutaj jej zdanie liczyło się najmniej. Rządził klient, Tzun był klientem i zachciał sobie czegoś dość nietypowego. Dziewczyna podniosła się delikatnie, powoli prześlizgnęła piersiami po męskości samca, otarła się o niego brzuchem i wyprostowała nogi, by bez słowa odwrócić się do niego plecami, wypiąć pośladki i zsunąć resztę stroju po same kostki. Wypięta zerknęła na ogra z niewinnym uśmieszkiem.
    - Przeleć mnie, byle mocno - odpowiedziała w końcu bez zbędnej finezji. - A następny raz... - odezwała się jeszcze z dziwną istrą w oku. - Przyjdź z kolegą - dodała prowokacyjnie. Trójkąt z kobietą i mężczyzną przerabiała już wiele razy, ale dwóch panów, cóż... Faceci z reguły nie lubili się dzielić i wątpiła by Tzun przystał na jej pomysł.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  115. Pozwoliła mu na to. Zadowolona z siebie, że udało się jej go zmusić do położenia na wodzie, wygodniej ułożyła się na jego klatce, podpierając głowę na swoich ramionach. Patrzyła na niego z figlarnym uśmiechem na ustach. Owszem podłożył się jej, ale sam policzył to jako dwa do jednego, a ona nie zamierzała prostować tego karygodnego błędu.
    - Bez przesady, aż tak nie zwariowałam żeby pomylić twą nogę z czymś innym - zmrużyła lekko oczy. - Chociaż może jakbym chwyciła za coś innego to faktycznie byś wpadł do wody kwicząc niczym panienka - pokazała mu język.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  116. Na komentarz Tzuna Ennis delikatnie się uśmiechnęła. Inaczej nie potrafi? Lepiej dla niej, przynajmniej to zapamięta. Mocny chwyt i przyciągnięcie sprawiły, że przygryzła wargę, a język na swojej kobiecości przyjęła z cichutkim westchnięciem. Czuła go bardzo wyraźnie, samiec z kolei mógł wyraźnie poczuć soki heimurinki. Słowa i czyny samca, był pewny siebie, zdecydowany, ciarki przeszły przez ciało dziewczyny, zacisnęła palce na kamieniach znaczących brzeg źródła, zaraz jednak ręce znalazły się za plecami, a kurtyzana jęknęła głośniej, by po chwili wydobyć cichy śmiech spomiędzy warg.
    - O tak... - sapnęła. - Jestem Twoja - dodała wyraźnie podniecona. Ostentacyjnie oblizała usta, patrząc jak ją obchodzi i zaraz wylądowała na krawędzi basenu, z kolejnym jękiem. Wszedł w nią pewnym ruchem, a ona aż lekko krzyknęła czując jak penis rozpiera ją od środka.
    - Kurwa... - wymsknęło jej się. - O taak... - dodała wydychając ciężko powietrze i zapierając się mocniej nogami. Jasna cholera, czuła go wszędzie, czuła jak ciasno go opina i jak głęboko w nią wchodzi. Obejrzała się na niego na tyle, na ile mogła, w oczach skrzyły iskry.
    - No dalej, bierz mnie! - wysapała trochę agresywniej, czując narastającą przyjemność.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  117. — Nie załatwią, regeneruje się szybciej niż ludzie, ale nie aż tak — odparła spokojnie. Zamknęła oczy oddychając coraz ciężej, ostatecznie marszcząc delikatnie brwi z bólu, gdy zranione miejsce na nowo zaczęło promieniować bólem przez spadek adrenaliny. Była w kropce. Nie miała prawa wejść do Polszy, nie wyglądała bowiem jak ktoś tutejszy i pewnie mieszkańcy nabiorą podejrzeń, równocześnie nie chciała wracać do karczmy w obawie, że demon powróci i spotka ją o wiele gorszy los niż molestowanie i wbity nóż w ciało. Już raz czuła ból wyrywanej duszy z ciała i nie chciała przeżywać tego po raz kolejny. Co miałaby zrobić? Spojrzała kątem oka na Tzuna.
    — Za ile złota pomożesz dotrzeć mi do domu?

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  118. Sina skóra Ennis idealnie sprawdzała się w tej robocie, obicia nie rzucały się aż tak w oczy, siniaki szybko schodziły, a w razie poważniejszych obrażeń dziewczyna miała swoje metody na tuszowanie. W stosunku do Tzuna nie spodziewała się delikatności, brała pod uwagę mocniejsze poturbowanie, przyjemne, ale widoczne. Podobno coś za coś, Ennis nie zamierzała się przejmować, po prostu korzystała z chwili rozkoszy nie tracąc głosu na zbędne zagadywanie. Ten klient tego nie wymagał.
    Opinała się na nim ciasno, czuła jak podbrzusze pulsuje, jak soki przyjemności rozlewają się po jej wnętrzu. Tak, poznała kobiecy wytrysk już dawno temu, jednak mało kiedy ktoś doprowadzał ją do tego stanu. Penis berserka rozpychał ją na wszystkie strony, dotykał najczulszych miejsc, a uczucie, chociaż na pograniczu bólu, było rozbrajające. Oddychała ciężko.
    - Podano... - odpowiedziała łapiąc powietrze - ... chociaż mówią, że czasem deser lepiej wchodzi - obejrzała się na zielonoskórego z niewinnym uśmiechem na twarzy i wyraźnie rozpalonym wzrokiem.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  119. Jęki rozkoszy i ciężkie oddechy wciąż wydobywały się z ust heimurinki.
    - O tak, tak, bierz... Skończ we mnie, tak, we mnie, na mnie... Tak! Gdzie chcesz! - wbijał się w nią zachłannie, brał po swojemu, lubiła to, lubiła kiedy nie musiała tłumaczyć klientowi jak się pieprzyć. Ennis była już blisko, Tzun mógł czuć narastające ciepło i soki wyciekające z prostytutki. Dziewczyna czuła powoli zalewającą fale rozkoszy, a na pytanie zaśmiała się cicho.
    - Nie wiem czy mi się uda... - szepnęła jakby lekko tracąc świadomość z przyjemności. - Ale się postaram - dodała kończąc zdanie głośniejszym jękiem. - Tak Tzun, tak! - zadrżała wyraźnie czując to specyficzne uczucie wewnątrz, straciła na chwilę panowanie nad ciałem, orgazm był intensywny, czuła się jakby była z waty, a podbrzusze pulsowało intensywnie, nadal wyraźnie czując orka z każdej strony.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  120. Ennis drżała delikatnie, a kiedy złapał ją za kark jęknęła cicho by zaraz ponownie subtelnie się zaśmiać.
    - Powiedź, że nie lubisz jak panienka pod Tobą dochodzi, a gwarantuję, że następnego orgazmu nie będzie - szepnęła żartobliwym tonem, łapiąc ciężkie oddechy i śląc mu prowokacyjne spojrzenie.
    - Długodystansowy zawodnik - zakręciła lekko biodrami, gdy największa fala przyjemności przeszła, błogi uśmiech zawitał na jej twarzy, a ona powoli odzyskiwała czucie.
    - To lubię - dodała, lubieżnie oblizując usta.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  121. Złapana na szyję i przyciągnięta jęknęła głucho, zaraz też posłała samcowi niewinny uśmieszek. W głowie pojawiło się kilka mniej przyjemnych myśli, ale to nie miało znaczenia. Ennis przygryzła wargę i oblizała usta.
    - Ta... - zaczęła, jednak zamiast skończyć wypuściła głośno powietrze, czując jak mocno w nią wchodzi. Ciało po orgazmie było bardziej wrażliwe, większość facetów zdawała się nie zdawać sobie z tego sprawy, oni po prostu dochodzili i koniec. Kobieca przyjemność trwała zdecydowanie dłużej, ale miała swoje minusy. Heimurinka nie ukrywała grymasu, Tzun zdawał się lubić sprawiać ból, może kojarzył go z przyjemnością, nie jej sprawa. Zamiast na własnych odczuciach skupiła uwagę na kliencie, grzecznie dopasowała swoje ruchy ciała do ruchów berserka i tak jak chciał, skakała mu po "fiucie".

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  122. Ennis brała kolejne wydechy, nie pierwszy raz była w takiej sytuacji i wiedziała, że po chwili uczucie minie, soki znowu puszczą i tarcie nie będzie tak bolesne, zwykła natura, nie szło z tym walczyć. Słysząc pytanie podniosła wzrok do oczu samca i lekko zmarszczyła czoło.
    - Nie tak? - powtórzyła zaskoczona. Nawet jeżeli, to jakie to miało znaczenie? Na kolejne teorie sama przekręciła głowę w bok, a ściągnięta z przyrodzenia opadła na pośladki z wyraźnym zdezorientowaniem na twarzy.
    - Co Ty mówisz? - dotknęła go delikatnie dłonią. - Jeszcze chwila i by przeszło... Tzun to tylko orgazm, czuć Cię mocniej - podniosła się lekko, by zawisnąć nad twarzą samca, z dłońmi ułożonymi po bokach jego głowy.
    - Nic nie poradzę na nasze dysproporcje, ale na pewno nie chciałam przerywać... - przyznała przyglądając mu się spokojnie.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  123. Ennis spojrzała na samca trochę smutno.
    - Wybacz... - delikatnie dotknęła jego policzka i pogładziła po nim. - Nie chciałam wzbudzać takich wspomnień - przyznała spokojnie, jeden z opuszków kierując na żuchwę Tzuna, a z niej jechała po szyi w stronę klatki piersiowej i dalej, do sterczącego penisa, by i po nim przejechać palcem. Zaśmiała się delikatnie na kolejny komentarz.
    - Mi to nie przeszkadza, ale przyznaję, byłoby odrobinkę łatwiej, gdybyś nie był aż tak wyposażony - posłała mu kolejny kokieteryjny uśmiech, teraz łapiąc przyrodzenie w dłoń i masując powoli.
    - Zagoi się, a przyjemność nie zostanie zapomniana... Dawno nikt mnie tak nie zadowolił - szepnęła mu nad uchem i zahaczyła o nie końcówką języka.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  124. Ennis uśmiechnęła się do niego subtelnie.
    - Ty mnie? Uważaj, bo jeszcze się zakocham - zażartowała niewinnie i zagryzła delikatnie dolną wargę, gdy przetarł brodawki. - Naprawdę musisz pytać? Nie wyglądasz i nie zachowujesz się jak amator - przyznała patrząc mu w oczy i przekładając nogę przez samca, usiadła pewnie na jego przyrodzeniu po czym zaczęła wykonywać posuwiste ruchy.
    - Po prostu nie przestawaj, a ja Cię ujadę - rzuciła bezceremonialnie i przyspieszyła swoje ruchy, pogłębiając je jednocześnie. Wygięła się po chwili lekko w tył, przesuwając cipką po jego penisie.
    - Tak... Cholera, czuję go wszędzie - zaśmiała się wyraźnie napalona by jeszcze odrobinę przyspieszyć, kilka głośnych jęknięć wydobywało się z pomiędzy jej warg. Nachyliła się nad twarzą samca.
    - Anal też lubisz? - zapytała szepcząc, nadal wykonując posuwiste ruchy.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  125. Słysząc o pieniądzach, westchnęła. Znała takich ludzi jak on, którzy za pieniądze mogliby się nawet skurwić, osoby którym do rozsądku mogłeś przetłumaczyć albo brzęczącą sakiewką albo kilkoma rubinami. Niestety składało się na to, że przy sobie nie miała ani jednego ani drugiego. Dobroć serca nie mogła przy nim zadziałać, a krocza nie zamierzała wynajmować ani w tym ani w przyszłym stuleciu. Spojrzała ku niemu z nieprzyjemnym błyskiem w oku i mimo, że była ranna to i tak wzbudzała niewymowny strach.
    — Możliwość szybkiej i honorowej śmierci przy moim boku nie wystarczy? Sam widziałeś jakie ziółko się przy mnie pałęta.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  126. Ennis pochyliła się nad ustami samca.
    - Tak jak wspominałam... Nie okaleczaj mnie, ani nie zabijaj - szepnęła po czym zamilkła, skupiając się na rytmie jaki wybijali, wczuwała się w niego z ciężkim oddechem, ale nie zamierzała przestawać, w jej oczach tańczyło pewnego rodzaju szaleństwo, a kiedy zapytał o marketing zaśmiała się odrobinę niepokojąco.
    - To na co czekasz? Umiesz tylko ładnie gadać? - uśmiechnęła się do niego prowokacyjnie i zaczęła kręcić biodrami, rozpychając swoje wnętrze jego penisem na boki.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  127. Ennis rozchyliła wargi czując silny nacisk na krtani, zaraz jednak wysunęła końcówkę języka by znowu oblizać usta. Dziewczyna zwolniła oddech, nie spuszczając wzroku z oczu samca, a na szepnięcie uniosła kącik ust w delikatnym uśmiechu.
    - Bardziej mokra już nie będę - mruknęła cichutko, czując jak z niej wychodzi, więcej nie było dane jej zrobić, Tzun unieruchomił ją swoim solidnym chwytem oraz chwytem za szyję, a ona nie oponowała, grzecznie czekała aż ten zacznie działać. Jako trup mogła poszczycić się wysokim wskaźnikiem tolerancji na ból, nauczyła się już czerpać z takich sytuacji przyjemność. Jęknęła wyraźnie przyjmując go w sobie, wczuła w rytm samca i współpracowała oddając się przyjemności.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  128. Oblizała wargi patrząc beznamiętnie na Tzuna, ostatecznie wzdychając głośno sięgając do torby skąd wyjęła małą grudkę złota. Nie większą niż pół paznokcia. Skierowała dłoń z podarkiem w jego stronę.

    — Nawet gdyby nie było mnie stać pamiętaj, że moja rodzina zawsze spładza długi — spojrzała w jego kierunku wymownie wgryzając się w swoje wargi. — To zapłata za doprowadzenie mnie do wioski.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  129. - No wiesz? - dziewczyna oparła łokcie o jego klatkę piersiową i wsparła na nich swą głową. Skoro powiedział o rejsie, zaczęła traktować jego osobę niczym tratwę. Gadającą tratwę, całkiem interesującą tratwę, ale tratwę.
    - Ja się rybek nie boję - zapewniła go z wielkim uśmiechem. - A teraz nie będzie jak cię przewracać bo postanowiłeś płynąć tam, gdzie gruntu nie masz... chyba - podrapała się lekko po głowie. - Tzun dlaczego ty jesteś taki wielki? Trochę ci tego zazdroszczę wiesz? Sama to taki ze mnie pospolity niziołek... chętnie bym się z tobą zamieniła choćby i na chwilę - przyznała z uśmiechem na twarzy.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  130. Przerzucona niczym worek ziemniaków tylko westchnęła, posłusznie opadając na spocone plecy berserka z jakimś grymasem na buzi.

    — Wiem, nie jestem kanapową psinką, żebyś wyjaśniał mi takie rzeczy — odparła. Mimo że jej wygląd sugerował co innego, czasem bywały sytuacje, gdy dosłownie taplała się w błocie na szlaku i to nie tylko wyłącznie w tym świecie. — I to nie bandziorów czy złodziei się boje, a przede wszystkim twojego wybujałego ego — zażartowała lekko, mimowolnie spoglądając na odstające pośladki orka. Czym prędzej odwróciła wzrok.

    — Jak się czujesz po zawładnięciu? Masz jakieś szumy w głowie? Czujesz czyjąś obecność gdzieś w głębi świadomości?

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  131. Miała ego? Nie, albo.. Może. Nigdy się nad tym nie zastanawiała, od dawna po prostu przestała udawać i wydobyła z siebie najbardziej zajebiste cechy jakie posiadała, w tym pewność siebie. Do tego po prostu była świetna i ambitna, co wyraźnie było widać w całym jej życiu. No dobra. Miała wyjebane ego w chuj. Była najlepsza pośród swojej rasy.

    — Nie napierdalałam — odparła. — Po prostu jasno powiedziałam, że nie dorasta mi do pięt. W tym problem, przez to dostałam — burknęła nieco. — Jeśli chcesz to ja mogę być twoim bogiem. Możesz dzięki mnie zajść daleko.. Po twojej śmierci będą pisać o tobie ballady.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  132. — A gdybyś miał boga, który nie może umrzeć? Poszedłbyś za nim? Gdyby nawet inni bogowie, demony, czarty bały się go dotknąć? — spytała, patrząc po nim z wyraźnym zaciekawieniem. — Przed którym głowę pochylały nawet zwierzęta? Którego obawia się każda cywilizacja? — podjudziła go.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  133. Przewróciła oczyma słysząc zaprzeczenie.
    — A co mogłoby cię przekonać?

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  134. — Mogę załatwić ci skrzynkę wódki i trochę złota, żebyś zabawił się na dziwkach po służbie u mnie — odparła.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  135. — Gdybym to zrobiła już dawno chodziłbyś za mną jak pies — rzuciła, z nutą pewności w głosie. — Ale mam nas za ludzi inteligentnych, nie zwierzęta i chcę, by ten układ opierał się na czymś więcej niż to że jestem świetna w łóżku.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  136. Tzun był na tyle trudny w obsłudze, że na niczym mu nie zależało. Nie miał bliskich, nie miał dalszych planów niż to, że chciałby umrzeć i ciężko było znaleźć dla niego język, który by do niego trafił. Oprócz seksu, a kobieta nie zamierzała iść z nim do łóżka, mimo że miał urok brutala i kobiety do takich ciągnęło. Do tego był orkiem, co dodawało jeszcze erotyzmu. Cóż.
    — Rozumiem.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  137. Zdmuchnęła włosy z twarzy dając się nosić jak worek ziemniaków, czując jak jej godność powoli spada do zera, a krew kieruje się coraz mocniej do głowy. Zerknęła na bok widząc jak przegląda mapę, a czując że nie ma ochoty na rozmowy, nie chciała jej podejmować.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  138. - Tzunciu... ja potrafię pływać, więc raczej bym sobie poradziła z tym fantem - puściła do niego oczko, siadając nagle na jego brzuchu i przeciągając się przy tym, żeby zaraz na niego spojrzeć. - Ale nie będę próbowała, co by ci przypadkiem nie podeptać samooceny... jeszcze by wyszło, że taka mała, fioletowa i rogata potrafi cię w wodzie przewrócić - zaśmiała się cicho, wracając do swojej poprzedniej pozycji. Musiała przyznać, że w ten sposób było nawet wygodnie.
    - Hm... bo moją matką była Armonia a ojciec pochodzi z Fjelldod - wyjaśniła spokojnie. - Po matce mam wzrost i rogi, a skóra to połączenie tych dwóch - uśmiechnęła się do niego szeroko. - Och ale ja bym chciała. Na jedną dobę! - bąknęła zaraz wracając do swojego wcześniejszego wywodu. - Przecież to musi być niesamowite tak patrzeć na wszystko z góry. Widzisz ja to ciągle muszę zadzierać głowę - przyznała ze śmiechem. - I nikt mnie na poważnie nie bierze...

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  139. - Nie wiedziałam, że twój żołądź taki wrażliwy. Przecież cały czas twierdzisz, że jesteś niepokonany - pokazała mu język na swoje usprawiedliwienie, po czym uniosła lekko brew.
    - Na kogoś trzeba zwalić nie? - zaśmiała się cicho. - A skoro rodzice się nie popisali to jakoś mi nie żal - wzruszyła ramionami. - Serio? - oczy zaświeciły jej się radośnie i niemal od razu zsunęła się z niego wprost do wody. - To na co czekamy? Szczudła czekają! - zaśmiała się radośnie, okręcając w wodzie. To było bardzo ciekawe doświadczenie i chciała jak najprędzej dowiedzieć się jak to jest być wysoką. Choćby i przez pięć minut.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  140. Jara nie skomentowała już tego wyjaśnienia zbyt zaaferowana nowym wyzwaniem. Szczudła brzmiały jak dobra zabawa. Nie dość, że zobaczy z góry co nieco i nie będzie musiała wspomagać się konarami drzew, to przeczuwała że poza tym zdobędzie nowe doświadczenie. A to... warto było mieć. Oj zdecydowanie warto.
    - Najpierw to ja będę musiała się nauczyć na nich chodzić - zaśmiała się cicho. - Bo to na pewno sztuka... utrzymać na tym równowagę... - zaczęła energicznie płynąć do brzegu. - Ale to na pewno będzie bezpieczne? - zapytała go jeszcze, po czym machnęła lekko ręką. - A zresztą... tak czy siak dam radę - wypieła dumnie pierś do przodu.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  141. - Łatwiej powiedzieć niż zrobić - dziewczyna okręciła się na nogach i uniosła jedną, chwiejąc się przy tym lekko. Gdy ten ruszył w las, ona ubrała na siebie swoje spodnie i lnianą koszulę i zaraz popędziła do niego, co by móc mu pomóc w razie potrzeby.
    - Oj tam... dalibyśmy sobie radę z moim mieczem - rzuciła wesoło. - Chociaż... mogłoby to być trochę bardziej wymagające - dodała jeszcze, obserwując uważnie jego ruchy. - Nauczysz mnie tak strugać? - zainteresowała się zaraz. - Na mój pierwszy projekt obieram sobie wystruganie ciebie - klasnęła radośnie w dłonie.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  142. Wysłuchała jego wyjaśnień i pokiwała głową na znak że rozumie i nawet się z nim zgadza, ale zaraz wyszczerzyła się do niego radośnie.
    - No dobrze, ale jak nie masz odpowiednich narzędzi to potrzeba jest matką wynalazków. Tak czy siak mieczem można sobie poradzić. Jasne, stępi się wtedy i będzie gówno warty jeśli chodzi o walkę, ale gdyby nie było innego wyjścia to wiesz... - wzruszyła ramionami. - A miecz zawsze można zakupić nowy - dodała zaraz z lekkim uśmiechem, tak nagle przytulając ten swój do własnej piersi. - Ale bolałoby mnie to niezwykle... uwielbiam moje ostrze - przyznała bez bicia.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  143. Jara przytuliła swój miecz jeszcze bardziej do siebie, patrząc na Tzuna zajadle. No przecież wiedziała, że jak go stępi to nic z tego nie będzie miała. Dobrze o tym wiedziała i nawet przez chwilę kusiło ją, żeby obciąć mu to jego sterczące przyrodzenie na potwierdzenie swych słów ale... odpuściła sobie tę myśl. Niemal od razu, gdy padło pytanie o linę.
    - Mam, mam... gdzieś miałam - odłożyła na chwilę miecz i ruszyła do swojej torby przeszukując ją gorączkowo. - O... tu jest - wyciągnęła wreszcie pokaźny sznur. Nigdy nie wiedziała, kiedy mógł się przydać, a tu proszę... do szczudeł. Tego by się nie spodziewała.
    - Proszę - podała mu go.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  144. Jara wyszczerzyła się do niego i odtańczyła taniec radości wkoło pracującego mężczyzny, niczym jakaś szamanka na dopalaczach, po czym przykucnęła przy nim, swój wzrok wlepiając w mozolnie powstające szczudła. Chciała wiedzieć jak takie zmontować, w razie gdyby kiedyś sama planowała je sobie stworzyć.
    - Jak do cycka to i tak dobrze, co nie? - zwróciła uwagę. - Mogę sobie z jednym z nich piątkę przybić - pokazała mu język. - Jak byłeś mały... to byłeś bardziej wyrośnięty od twoich rówieśników czy później strzeliłeś w górę? I jaka jest szansa, że ja jeszcze w górę wystrzelę? Heh chyba niewielka - jęknęła przeciągle niezadowolona z tego. Ach ten wzrost. Małe jest piękne, małe - piękne... powtórzyła sobie kilkakrotnie, znów wracając wzrokiem do szczudeł.
    - Dalej nie wiem jak na tym równowagę utrzymać... to chyba będzie trudne - przyznała sobie szczerze. - A już na pewno wymagające sporej kontroli - pokiwała lekko głową. - Ale warte zachodu - rzuciła jeszcze do niego, wstając i tak jakoś odruchowo obejmując go ramionami za szyję tak, że reszta jej była przyklejona do jego pleców. - Dziękuję.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  145. Była przy nim; starała się poświęcić mu każdą, wolną chwilę skupiając się na rozmowie i wyciąganiu tego co siedziało mu w głowie, okazanie czułości i skrupulatna opieka, gdy nie miał sił na nic więcej niż załatwienie podstawowych potrzeb. Malał w jej oczach, uginał się pod ciężarem własnych grzechów i nie potrafiła mu pomóc. Na studiach nie uczyli tego jak postępować z osobą, która popełniła każdy, możliwy grzech.. tysiąckrotnie. Szukała alternatyw, a będąc poza Argarem w mniejszej mieścince usłyszała o jakiejś religii, która dawała potencjalną możliwość... Zostawiła go z łamiącym się sercem, widząc jak stracił kilka kilogramów, na widok podkrążonych oczu i smutnego, blednącego spojrzenia, nie mogła czekać już dłużej. Nie objawiła mu planów, obiecała pomoc informując o potencjalnej nieobecności, żegnając się z nim długą, nieprzespaną nocą mając go w ramionach. To wszystko przygniatało i ją, czuła to z każdym dniem, dodatkowo dochodziło coraz gorsze samopoczucie. Nie mogła dłużej czekać. Przekazała synom informacje, by opiekowali się Abbadonem, a sama po południu ruszyła z wioski biorąc ze sobą mały plecak. Musiała działać.
    Zaplanowała spotkanie w karczmie najbliżej Argaru.
    Weszła do środka zsuwając z włosów kaptur, szukając wzrokiem towarzysza co nie okazało się trudnym zadaniem. Podeszła do niego pewnym krokiem, odziana w dobrze znaną mu, nieco już spłowiałą koszulę, spodnie i wyższe buty.
    — Mam nadzieję, że nie czekałeś długo — rzuciła, zajmując miejsce obok i odetchnęła z wyraźną ulgą. Na niej również odbiła się ta sytuacja, głównie zmęczeniem na młodej twarzy i jakimś niepokojem w ciemnych oczach..

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  146. Uśmiechnęła się delikatnie czując jak ją podnosi, obejmuje w przyjacielskim geście i sama poklepała go po plecach, czym prędzej wracając na miejsce. Nie odwracała od niego wzroku, wpatrywała się cały czas w orcze ślepia przekładając w głowie słowa, chcąc wypytać go o najpotrzebniejsze rzeczy. Zerknęła na futro kiwając głową, wsunęła dłoń w skórę gładząc ją przez chwilę, jak gdyby gładziła żywe zwierzę, lecz po odsunęła dłoń.
    — Bardzo stylowe, pasuje ci — przyznała, po czym szybko pokręciła głową. — To prawda, nie z jego powodu.. Naprawdę? Opowiedz mi.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  147. Co się stało, Mel? Miała ochotę zrzucić na niego ciężar jaki trzymała, który ukrywała od dawna, nie mając powiernika do swoich boleści, które ciążyły z dnia na dzień coraz mocniej. Chciała płakać, krzyczeć i bić w poduszki, zamiast tego wyprostowała się dumnie i odetchnęła ciężko trawiąc informacje o bracie. Czasem to było dla niej za dużo, ochrona własnej rodziny i zapobieganie tragedią, trzymanie wszystkiego w ryzach i pozyskiwanie potencjalnych sojuszników.. Potrzebowała oddechu, właściwie liczyła że się pojawi, gdy Abbadon odzyska pamięć, a zamiast tego trafiły się kolejne problemy. Była już zmęczona, tak bardzo potrzebowała spokoju. Wzięła w płuca oddech, przenosząc wzrok na wino, które podsunęła pod nos i wypiła znaczny łyk nie przejmując się brakiem kufla. Piła kolejne, jeszcze dwa.. Odsunęła od siebie naczynie dopiero, gdy połowy już nie było.
    — Jesteś jedyną osobą jaka urodziła się w tym świecie — zaczęła przesuwając czule kciukiem po rączce dzbanka. — Potrzebuje informacji o religiach.. a raczej o sposobach jakie te religie mają, by odkupić swoje winy.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  148. Nie zamierzała skazywać Abbadona na kolejne cierpienie, chciała tylko zniwelować ból jaki w sobie nosił, a wiedziała że inne, pomniejsze bóstwa mogą to zrobić. Słysząc odpowiedź Tzuna od razu odsunęła od siebie ten sposób, nie tego szukała..
    — Nie ma w tym świecie niczego mniej bolesnego? — dopytała, opierając łokcie na blacie i całkowicie przejęła dzban z winem chcąc stłumić niepotrzebne emocje alkoholem.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  149. Zastanowiła się nad jego pytaniem. Szukała w głowie jakiejś sensownej odpowiedzi, ale zastała tam pustkę. Dlatego tylko wzruszyła ramionami.
    - No wiesz... życie mnie przygniotło swego czasu. Swoje już przeżyłam i doszłam do wniosku że koniec z tym. Koniec ze zmartwieniami. Czas na zabawę. Czas na szaleństwo... a energia sama przyszła - rzuciła radośnie. - Tak myślę, że gdyby ludzie odpuszczali takie smutki i inne myśli to też zostaliby naładowani dobrą energią - uśmiechnęła się do niego szeroko zaraz z radością obserwując szczudła.
    - O ja cię! - zaśmiała się serdecznie. - Jak tam na górze będzie dziwnie... - klasnęła w dłonie, zaraz kiwając głową na kolejne instrukcje. - Bardzo! - zapewniła go i odprowadziła go wzrokiem, ale zaraz wzięła szczudła i kije by ruszyć za nim. - Ale Tzun? Podsadzisz mnie za pierwszym razem? No bo ja w sumie nigdy na takich nie chodziłam. Nawet nie wiem jak na nie wejść - przyznała z zażenowaniem.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  150. Informacja o kobiecie okazała się interesująca, słuchała więc chcąc dowiedzieć się jak najwięcej, widząc w tym potencjalną możliwość.
    — Jak moglibyśmy znaleźć kogoś takiego? Znaczy.. jak mogę ją znaleźć.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  151. - Bo to trzeba dojrzeć do odpuszczenia - oznajmiła niczym znawczyni tematu, a nie jakaś podrośnięta gówniara co to dopiero wyszła z pieluch. Nie przejmowała się tym za bardzo, ciesząc tym co miała. Przecież świat miał tyle do zaoferowania, że nie było innej możliwości jak rzucić się w wir przygody.
    - Jesteś niezastąpiony! - uśmiechnęła się do niego szeroko, czekając aż ten ubierze się do końca i dopiero wtedy stawiając szczudła przed sobą. Kompletnie nie wiedziała jak się za to zabrać. Niby wyglądały na stabilne, ale gdyby tylko je puściła to przewróciłyby się. - Hm... a może je położyć? - myślała na głos. - Wtedy łatwiej zamontować, ale przecież nie wstanę - zaśmiała się cicho.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  152. — Ciężko dostać się do serca Polszy? — dopytała, patrząc na niego wymownie. Nie sądziła, że Tzun poszedłby za nią. Nie byli ze sobą blisko, spotkali się zaledwie kilka razy, a też nie miał wobec niej żadnego długu. — Przepuszczą samotną podróżniczkę?

    Mela

    OdpowiedzUsuń

  153. — Co chcesz w zamian za pomoc? — spytała go od razu, niedyskretnie patrząc na to jak przechyla dzban wina wprost do gardła.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  154. Krzyknęła zaskoczona tym jego pierwszym ruchem, ale na popchnięcie była już przygotowana. Mimo to tyłek został jej lekko obity. Zmrużyła przy tym niebezpiecznie oczy i pogroziła Tzunowi paluszkiem. Wzburzenie jednak szybko przeszło. Szczudła były zbyt interesującą konstrukcją by była wstanie gniewać się na niego zbyt długo.
    - Okay - pewnie chwyciła jego wielką dłoń i zaczęła podciągać się do góry. To było dość interesujące doświadczenie. Cieszyła się, że jest na tyle wysportowana by to zrobić, gdyż zmiana ośrodka ciężkości była doprawdy imponująca. Sapnęła z wysiłku, gdy udało się jej wyprostować, choć chwiała się na nich niemiłosiernie i przyległa niemal całkowicie do Tzuna, chcąc się na kimś podeprzeć.
    - Kurczę... stąd świat wygląda jeszcze lepiej - uśmiechnęła się do niego i odruchowo ucałowała go mocno w policzek. W ramach podzięki. - Niesamowite - chłonęła wzrokiem rozpościerające się przed nią widoki. - Z mojej perspektywy zupełnie inaczej to wygląda - przyznała.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  155. Wspierała się na nim tyle ile mogła, a gdy skradł jej całusa zmrużyła delikatnie oczy.
    - Nie mogłeś sobie odmówić, co nie? - spojrzała mu prosto w oczy i tym razem sama z siebie podarowała mu długiego buziaka prosto w usta. - Niech ci będzie. W podzięce za szczudła - oznajmiła zaczynając powoli łapać o co chodzi z tym utrzymywaniem równowagi. Na początku trochę chwiejnie, ale wreszcie złapała rytm odpowiedni do stania na nich. Nie było jeszcze mowy o chodzeniu.
    - Och ale to prosta sprawa - wyszczerzyła się do niego. - Wystarczy, że uklękniesz - podsumowała ze śmiechem. - Zamienimy się wtedy rolami i będę cię czochrać po czuprynie do woli - puściła do niego oczko.

    Jara

    OdpowiedzUsuń
  156. — Wszystko — odparła pewnie. — Mogę dać ci wszystko co chcesz, nie tylko śmierć o którą tak prosisz — dodała, patrząc mu pewnie w oczy. — W zamian oczekuje tylko lojalności, którą sama ci zaogeruje.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  157. Spojrzała mu głęboko w oczy.
    — Jeśli tego zapragnę.. Nie będę niczego obiecywać, nie będę też niczemu zaprzeczać — odparła, przesuwając po nim wzrokiem od góry do dołu. — Tylko uważaj o co prosisz, niektóre kobiety tylko leżą z rozłożonymi udami i czekają na rozkosz.. Być może też taka jestem.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  158. — Nie masz pewności, tylko nadzieję — odparła, z delikatnym uśmiechem przesuwając opuszkami palców po drobnych, wiszących kolczykach w uchu, zaraz przygryzając wargi. — Sądziłam, że wolisz coś o wiele bardziej cennego, niż noc ze mną.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  159. Zachichotała delikatnie śledząc go spojrzeniem. Napięte mięśnie i blizny jakie zaznaczały oliwkową skórę dawały dużo do myślenia co do stylu życia jaki wybrał, dodając do tego bezpardonowość i dosyć wyraźnie zaznaczoną pewność siebie, nie musiała insynuować co do tego czego oczekiwał. Z pewnością chciałby się z nią przespać, nie było co do tego dwóch zdań, ale czy ona potrafiłaby zdradzić miłość swojego życia, tylko po to by mu ulżyć? Abbadon był w coraz gorszym stanie, nawet ona nie potrafiła mu pomóc, bo jak rozmawiać z mordercą, gwałcicielem, sadystą.. Osobą, która wyrządziła tyle krzywd. Musiała znaleźć inne rozwiązanie, a skoro Zjadaczka mogłaby pomóc..
    — Nie będę nic obiecywać Tzun, raczej jesteś z tych, którzy cieszą się zgodą partnerki, a nie chcę robić nic na siłę — odparła, układając dłoń na męskim przedramieniu. — Jedyną pewność jaką mogę ci dać to śmierć i złoto, klejnoty..

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  160. — Cóż, jeśli tak uważasz. Doprowadź mnie tylko do Polszy, tylko na tym mi zależy — przyznała się, kierując ku niemu jeden z najbardziej przyjemnych uśmiechów. — Z resztą sobie poradzę — dodała, odwracając się od niego profilem.
    — Zapewnię nam miejsce do snu i posiłek, chyba że masz już coś zorganizowane.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  161. Zaśmiała się delikatnie, nie będąc pewną co mu odpowiedzieć. Elfy wierzyły w inną wersję życia po śmierci. Specjalnie dla nich, kiedy mieli udać się do krainy swojej ukochanej boginii, do miejsca gdzie nigdy nie dotknie ich śmierć czy żadna choroba, utopia pozbawiona wojen. Nie była jednak pewna w co faktycznie wierzy Nylian, a wypowiadanie się za młodszego brata zdawało się raczej nieodpowiednie. Nawet jeśli chciała wzmonić w nim pewne zasady wiary. Aczkolwiek teraz te dywagacje były kompletnie nie na miejscu. Wyszła dobrze bawić się z nowo poznanym kompanem. Poznać jeszcze więcej nieznanego sobie świata, myślenia. Zainteresować się czymś nieznanym. O własne problemy pomartwi się jutro. Na wszystko jest odpowiedni czas i miejsce.
    — Taka czyli jaka? — zapytała wyraźnie zaciekawiona tym, co zaczęło rodzić się pod orczą kopułą. Nie widziała w swoim zachowaniu. Oczywiście teraz była mniej chętna na jakiekolwiek amory, ale przecież nie byli zwierzętami. Mieli już swoją małą przygodę. Na resztę trzeba było popracować. Pobawić się trochę głupimi zasadami. Życie było dzięki temu o wiele ciekawsze. — Oboje się wtedy dobrze bawiliśmy. Po prostu teraz już znam Twoje możliwości, a moje libido wróciło do normy. Z całym szacunkiem do Twojej diabielnie przystojnej buźki i hojnego wyposażenia całego ciała, lubię bawić się podnieceniem, nastrojami i innymi pierdołami zanim wskoczę z kimś do sypialni — puściła do niego oczko.
    — Selemene — poprawiła nazwę swojej bogini, dosyć poważnym tonem. Jak bardzo cyniczna by nie była, sprawy religijne dalej pozostawały dla niej wyjątkowo ważne.
    —- Inspiracje czerpie z życia. Oglądasz to co się dzieje wokół Ciebie, koloryzujesz, nie martwisz się prawami autorskimi, a pieśni sprzedają się same. Niektóre też z historii, legend, moje własne fantazyjne idee, wszystko co wpisuje się w aktualną modę i się sprzedaje — wyjaśniła, kiedy już wchodzili już za bramy podrówka od kasyna. — A o tym bardzie słyszałam. Niestety smutna prawda jest taka, że potrafił wygrać tylko trzy nutki na krzyż, był dewiantem, który dawał tylko takie pokazy, bo przez wybryki na scenach nikt nie chciał go zatrudnić. Przez wybryki mam na myśli dogadzanie się, kiedy mylnie zakładał, że nikt się nie domyśli — dodała ze śmiechem na ustach, a następnie spojrzała przelotnie na straż przybytku. Uiściła za siebie opłatę. W końcu szli jako znajomi, a nie żadna para czy partnerzy biznesowi, w których ktokolwiek kogoś sponsorował.


    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  162. Spojrzała na niego wymownie, gdy wspomniał o namiocie, wspólnym śpiworze... Czekała tylko na wspomnienie o wspólnym ogrzewaniu się w zimne, jesienne wieczory.. O ile w tym świecie właśnie trwała jesień.
    — A w nocy będę zjadała z twoich palców winogrona, tak tak.. Daj mi chwilę — odparła, wstając z krzesła. Podeszła do jednej z kelnerek, dotykając ją delikatnie w ramię, jakoby karczmarz zajmował czas w kuchni robiąc nie wiadomo co..
    — Potrzebuje pokoi.
    — Nie mamy, wszystko zajęte.
    — Jakiekolwiek, nie oczekuje luksusów.
    Kobieta spojrzała na nią wymownie.
    — Nie mamy kurwa, nie słyszałaś?
    — A strych?

    Strych okazał się całkiem przestronnym miejscem, z masą połamanych mebli i siana, z cienkimi sznurami na których suszyły się prześcieradła. Melanie weszła po drabinie pierwsza, rozglądając się wokół już znalazła przytulne miejsce przy malutkim oknie, do którego ruszyła kręcąc bioderkami.
    — Nie jest aż tak źle jak sądziłam.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  163. Był bardzo okrutny w ocenie jej osoby. Okrutny i szczery. Nie mogła go chyba za to winić. Faktycznie była dla niego o wiele zimniejsza niż za pierwszym razem. Cóż, teraz nie był żadnym nieznanym owocem. Znała go doskonale pod względem seksu, a życie i tak przecież nie zaliczało się tylko i wyłącznie do tego co ludzie robili dla erotycznych uniesień. Świat przecież miał o wiele więcej do zaoferowania, każda czująca i myśląca istota też. Dla elfki wydało się naprawdę smutno to, że Tzun widział w tym wszystkim jedynie okazję do grzesznej zabawy.
    — Nie widzę nic złego w samej rozmowie, poznawaniu innych ludzi i czerpaniu przyjemności po prostu z żartów czy miłej rozmowy. Nie uważam, żeby ludzie musieli iść ze sobą za każdym razem do łóżka, aby utrzymywać przyjacielskie relacje. To co stało się nad jeziorem było naprawdę niesamowite i zawsze będę to wspominać z uśmiechem na twarzy, ale dla mnie życie to nie tylko seks. Wybacz, jeśli to Ci umniejsza. I to nie było moje zlecenie. Byłam tylko i wyłącznie pośrednikiem. Zleceniodawcą był ktoś inny — wyjaśniła mu wszystko z przyjaznym, szczerym uśmiechem na ustach. Jego cała ta sytuacja może i nawet obrażała. Mimo wszystko dla niej to tylko konwersacja. Może nie najprzyjemniejsza, ale przecież dalej może próbowac zejść na bardziej przyjazny tor. Nie będzie celowo dolewać oliwy do ognia. Zaśmiała się na wspomnienie o pieniądzach.
    — Będę żyć jeszcze długo jeśli nikt nie poderżnie mi gardła, więc może jednak mi się uda. Mam bardzo rozrzutny projekt. Jak go zrealizuję wyślę Ci specjalne zaproszenie, kurierzy ze Slavit dadzą radę Cię odnaleźć w razie potrzeby? — zapytała z ciekawości, aby się upewnić czy byłoby to w ogóle możliwe. Na jego ostatnie słowa zaśmiała się szczerze.
    — Nawet mój brat sypiał ze smoczycą. Ma słabość do rogatych kobiet, więc nie wiem czy to takie osiągnięcie. Zależy jakie miała poglądy. W Wolnej Wisterii nawet pracują dwie. Gorące Bliźniaczki, podobno robią całkiem niezłą furorę — odpowiedziała mu. — Ten krętacz żył jak chciał i nie bronię mu tego. Ja niestety mam bardziej materialne marzenia. Zapiszę się na kartach historii swoją sztuką — w ostatnich słowach zapewniła bardziej jego niż siebie. Kiedy byli już wewnątrz zaprowadziła go na początek do baru. Sama zamówiła sobie lampkę wina.
    — Od czego chciałbyś zacząć naszą wizytę w kasynie? — zapytała, posyłając mu spojrzenie, w których tańczyły dwa małe ogniki, gotowe do zabawy w hazard.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  164. — Zmieniłam, bo jest różnica, kiedy pracuje dla siebie, albo żyje dla siebie, a kiedy muszę borykać się z umowami od ludzi, których się boję. Nie jestem taka jak Ty. Nie mogę rzucić nikomu wyzwania i nie przejmować się, że nie zginę w walce. Chcę żyć na konkretnym poziomie, utrzymywać bezpieczeństwo nie tylko dla siebie… Nie mogę zawsze robić tego co chcę. Kto obroni mnie przed zabójcą, jeśli coś sknocę, albo przed wściekłym klientem, niezadowolnym z wynagrodzenia, bądź warunków? — wyjaśniła mu swój punkt widzenia, sytuację w jakiej się znajdowała. Poza tym na kontrakcie nie było jej prawdziwego nazwiska, a pseudonim, który miał w razie czego ją chronić przed prawem. Westchnęła. W tym się właśnie różnili. On chciał umrzeć jak najszybciej, a ona chciała żyć jak najdłużej. Być sławna, rozsławiać swój kraj po całym Mathyr i czerpać przyjemność z pracy, a to wszystko nie było takie proste. Uśmiechnęła się jednak na jego propozycję, biorąc kieliszek wina w dłonie.
    — A więc za dzisiejsze wrażenia, Tzunie — uniosła go w toaście, a następnie wypiła jednym duszkiem, po czym zamówiła kolejny. — Grałeś kiedyś w gwinta? — zapytała, spoglądając na niego.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  165. Ile czasu jej wystarczy do spełnienia? Zaśmiała się delikatnie, uśmiechając się do niego szczerze, ciepło, bez żadnej pogardy.
    — Nie wiem. Chcę żeby moja muzyka zapisała się na kartach historii, chcę żeby jak najwięcej osób mogło znaleźć chwilę ukojenia przy dobrej pieśni, stworzyć przystań dla tych, którzy łakną sztuki i tych, którzy chcą po prostu zapomnieć o tym jakie zimne, okrutne i niesprawiedliwe jest życie. A to wymaga czasu, pieniędzy i twardego kręgosłupa. Nie jestem nieśmiertelna, chociaż dla innych tacy się wydajemy. Też umrę kiedyś ze starości, albo ktoś poderżnie mi gardło. Nigdy tego nie wiesz. Po prostu myślę, że robiąc wszystko co uważam za właściwą drogę do spełnienia marzeń, pozwoli mi umrzeć w każdym momencie jako spełniona osoba. Owszem zawsze pozostanie ta wątpliwość, czy mogłam zrobić coś jeszcze, że można było zrobić coś inaczej, ale przynajmniej się nie poddałam, nie siedziałam leniwie na zadku, tylko żyłam taką pełnią życia, jaką chciałam. Dzisiaj chcę zaryzykować mieszkiem złota i też jestem z tego dumna. Żyć tak żeby nie mieć żalu, to chyba jest to wystarczające życie. Nawet jeśli jestem naprawdę chciwą kobietą — puściła tutaj do niego zaczepne oczko, a następnie stanęła przed nim, sięgając do swojej skórzanej torby obszytej jedwabiem. Wyjęła z niej swoją ulubioną talię szpiegowską.
    — Jakąś tam — pomachała mu zawiniątkiem, w którym znajdowały się karty. Po prawdzie Nalea posiadała komplet wszystkich kart dostępnych w Mathyr, ale to nie było coś, czym warto było się chwalić. — To co, może zagramy w gwinta? — zaproponowała.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  166. Co kiedy spełni jedno marzenie. Wzruszyła ramionami z uśmiechem. Zawsze przecież było jakieś później, a jej interes raczej nie zniknie, jeśli odniesie sukces.
    — Dalej będę to kultywować, albo poszukam sobie męża, który przyjmie moje nazwisko, zajmę się wychowaniem Nyliana na bardziej rozsądnego, dalej będę grać, śpiewać i wystawiać sztuki, albo zacznę uczyć się fechtunku i zostanę najemnikiem? Zobaczę na co będę miała ochotę — zaśmiała się — Jedno marzenie na raz — zakończyła wywód, by zaraz przyjrzeć się jak ork wyciąga karty. Błysnął jej rewers potworów. Dobrze. Miała taktyki na wszystkie talie, musiała tylko otrzymać odpowiednie rozdanie. Położyła swoją własną talię, przetasowała, sprawdziła co los jej przyniósł, po czym wymieniła jedną, niepotrzebną na ten moment kartę. Później ją dobierze.
    — Ach ten przesąd, nie lubię zaczynać — zachichotała, zaczynając od zagrania unikatu szpiega, by zaraz dobrać kolejne dwie karty. — To może po jeszcze kolejnym napitku na wenę do gry? — zaproponowała, za wczasu unosząc rękę, aby barman do nich podszedł. — Och, i o ile chcesz grać?

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  167. Zignorowała insynuacje co do ruchania na sianie, rozejrzała się tylko wokół w poszukiwaniu dogodnego miejsca do snu, które nie będzie równoznaczne z ułożeniem się na piersi orka. Miała swoje zasady. Sytuacja w jakiej się znalazła nie była też na tyle przyjemna, by myśleć o czymś ponad nieprzyjemnej zmiany w psychice narzeczonego. Martwiła się, najchętniej siedziałaby przy nim i pomogła znanymi sposobami, ale próbowała.. Nie chciała też uczynić mu więcej szkód przez źle dobraną terapię, więc zaniechała profesjonalnych prób. Tak naprawdę łapała się brzytwy.
    Swoje rzeczy ułożyła przy nośnej ścianie budynku i upadła na tyłek z cichym westchnięciem.
    — Może nie są to warunki pięciogwiazdkowego hotelu, ale ważne że mamy dach nad głową.. — spuściła wzrok w dół wsłuchując się w dźwięki karczmy. — Następnym razem możesz nam załatwić lepsze miejsce do snu, ale ty będziesz płacił.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  168. Zaśmiała się na jego komentarz, kręcąc przy tym głową.
    — Spokojnie, jestem pewna, że zleceń nigdy nie zabraknie — odpowiedziała mu, patrząc na kartę którą wyłożył. Przejrzała swój aktualny stół. Miała praktycznie idealne rozdanie. Brakowało jej tylko manekinów, ale te przecież może jeszcze wyciągnąć. Ork grający potworami nie zwróci jej raczej szpiegów, ale mimo wszystko, musiała tylko poczekać aż skończą mu się karty. Zagrała kolejnego, tym razem o większej wartości, a następnie dobrała kartę bohatera oraz manekin. Uśmiechnęła się w duchu. Idealnie.
    — Czasami możesz wygrać całą rundę jedną kartą — posłała mu zadziorne spojrzenie. — A więc o przekonanie. I pamiętaj pić! — zaśmiała się, po czym zamówiła im kolejną dolewkę.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  169. Patrzyła na jego talię z uśmiechem na ustach. Obserwowała jak używał wszystkich głównie na jedną linię. Cudownie. Będzie łatwiej się ich pozbyć. Ona sama zużywała na razie jedynie karty szpiegów, aby dobrać jak najwięcej kart. Z ostatecznym rozdaniem czekała na pas przeciwnika. Mogła się z nim długo bawić. Wyciągnęła już praktycznie całą swoją talię. Gdy tylko zobaczyła, że obstawia środkową linię, szybko postanowiła zagrać dwie karty niewrażliwych na jakiekolwiek akcje bohaterów.
    -- Nie musisz zabijać potworów, najemnicy mają wiele innych zleceń. Zależy gdzie się zaciągniesz -- odpowiedziała na jego żale. Przecież niedawno wykonywał zleconie przez nią zadanie na odwrócenie uwagi strażników, więc nie miał raczej zbyt ostrego kodu moralnego. Sama upiła odrobinę swojego winka, oczywiście z większą gracją, nie rozlewając przy tym ani kropli.
    -- Rozumiem, że masz chytry plan na ogranie mnie w karty?-- zapytała wykładając na przód zwykłe jednostki.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  170. Widzę cię.
    Czuła coraz większy ciężar w nogach spowodowany zmęczeniem, wyczerpaniem po zbyt intensywnym wykorzystywaniu zdolności, jakoby ciało miało swoje ograniczenia. Widziała jak Zjadaczka przygląda się jej z bojaźnią mimo to trwając przy jej boku, nawet gdy zachwiała się opierając się dłonią o ścianę. Przycisnęła dłoń do ust kaszląc gwałtownie, a na widok krwi na palcach zagryzła wargi z irytacją. Dlaczego wszystko musiało stać się teraz? Pierś zabolała gwałtownie i Czarnulka poczuła jak serce zaczyna coraz bardziej kołatać.
    — Ruszajmy — odparła, coraz mocniej ochrypniętym głosem pozostawiając na jednej ze ścian krwawy ślad. Noc im sprzyjała, ulice wyraźnie opustoszały, a strażnicy zwracali coraz mniej uwagi zajęci głównie spoglądaniem w gwiazdy, czy rozmową z towarzyszami. Obraz rozmazywał się coraz bardziej, skronie zapłonęły bólem, akurat przy głównej bramie i strażnicy wyraźnie zorientowali się słaniającą się postacią.
    — Wy! Zatrzymajcie się!

    Mela

    OdpowiedzUsuń

  171. Czując krew przy nozdrzach od razu powiodła za zapachem, bez zastanowienia wgryzając się nadgarstek żłopiąc posokę, ignorując wszystkich wokół.. Szczęściem było, że Pożeraczka wybrała jedno z niewielu mało uczęszczanych ścieżek, tudzież mało osób zwróciło na nich uwagę. Oparła głowę na szeroką pierś czując napięcie oddała się uczuciu euforii, przypływanie sił od czubka głowy po koniuszki palców. Eresa wyraźnie zdezorientowana sytuacją ruszyła za nimi, obchodząc ciała, wykonując jedynie pożegnalny gest przy piersi.. Z gardła ciemnowłosej wydobył się gardłowy dźwięk, gdy odsunęła twarz od źródła pożywienia.
    — Dobrze, że jesteś — odparła tylko, patrząc na niego kątem oka. Zaraz po tym skierowała wzrok na blondynkę, na co Eresa zadrżała wyraźnie. — Zwinąłeś już obóz?

    Melka

    OdpowiedzUsuń
  172. Elfka cały czas rzucała słabymi jednostkami, czekając z głównym rozdaniem na główną rundę. Na razie czekała po prostu, aż mężczyzna spasuje. Potwory miały jedną wadę, chociaż były wyjątkowo proste do gry. Wystarczyło kilka kart pogodowych, aby zrównać ich atak i spalić do cna. Tak też zrobiła, redukując jego atak. Smoki, którymi osiągnęła swój cel zostawiła na stole. Posiadała jeszcze dwóch medyków w ręce. Ostatecznie sama spasowała, mając parę punktów więcej ataku niż Tzun. Posłała mu delikatny uśmiech, dobierając kolejną kartę za wygraną.
    — Niestety nie powiem Ci, gdzie znajdziesz prawdziwe potwory. Może odkryjesz jakieś nieznane ziemie? Nigdy nie wiadomo jakie zagrożenia czyhają za oceanem — zaśmiała się.

    Nalea

    OdpowiedzUsuń
  173. Pożeraczka z wyraźnym przerażeniem wpatrywała się w ciała strażników, ze spuszczonym wzrokiem wykonując ku nim większość pożegnań większych kultów, jakie mogły wydawać się właściwe. Przybyła dwójka wydawała się bezbożna, najwyraźniej bez wyraźnej skruchy odbierali komuś życie, a ona podążała za nimi z obietnicą lepszego życia. Odkupienia za wszystkie grzechy, jakie na niej ciążyły.
    Czarnulka wymamrotała coś pod nosem, krzywiąc się zaraz wyraźnie, mocniej przyciskając się do nagiej piersi orka z wyraźnym bólem.
    — Niedługo podniosą alarm..

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  174. Kobieta usadzona na koniu po prostu ułożyła się na jego grzbiecie, mocno pochylona w przód miała już złapać za uprząż, gdy zaraz zrobił to Tzun. Uśmiechnęła się do niego zmęczona, unosząc wzrok na gęstwinę lasów. Widzę Cię.. Zjadaczka siadła na konia bez problemów, jakoby była o wiele wyższa od Melanie i nie potrzebowała żadnej pomocy. Po prostu ruszyła za nimi kierując się dosyć blisko Tzuna, żywiąc jakąś nadzieję że kobieta na koniu po prostu wyzionie ducha.


    Rozbicie kolejnego obozu nie zajęło długo, gorsza była wędrówka przez gościniec i utrzymanie swojej obecności pod jakąś rodzaju przykrywką. Po znalezieniu odpowiedniego miejsca Zjadaczka usiadła przy tworzącym się ognisku wiodąc wzrokiem za Tzunem i przede wszystkim za ciemnowłosą, która przysiadła niedaleko rzeki. Czuła się nieco lepiej, mimo to wyraźnie osłabła. Czarnulka spojrzała na Tzuna uśmiechając się lekko.
    — Dobry z ciebie ochroniarz.

    Melanie

    OdpowiedzUsuń

  175. Obserwowała uważnie żyletkę przesuwającą się po włosach, podsuwając się ku niemu ukucnęła niedaleko wyciągając delikatnie z jego palców broń. Czule przesunęła palcami za uchem odginając je tak, by ściąć włosy bez większych problemów. Nie pytała dlaczego to robił, mogła wyłącznie podejrzewać. Spojrzała mu prosto w oczy.
    — Nie wyjaśniłam, zrobię to w odpowiednim czasie. Na razie jest śmiertelnie przerażona — odparła, mimowolnie oblizując dolną wargę. Drugą dłonią złapała go za szczękę ustawiając pod odpowiednim kątem. — Nie znalazłam jej w sposób, w który chciałam — dodała, biorąc w płuca głęboki oddech. Ork mógł dostrzec smugę krwi na szyi Mel..

    Mela

    OdpowiedzUsuń

  176. — Mniej więcej — odparła, skupiając się na trudniejszym miejscu. Odsunęła żyletkę wstając na nogi, oparła jedną dłoń o ramię Tzuna czując jak się delikatnie chybocze. Ostatecznie stanęła prosto i kontynuowała pracę. — Wiem — strzepnęła włosy z pleców Tzuna na ziemię. Słysząc jak przywołuje Zjadaczkę umilkła.
    Blondynka wstała niepewnie kierując się w ich stronę krzyżując spojrzenia z Melanie, a gdy dostrzegła dziwny mroczny błysk gdzieś z jej oczu uciekła od niej wzrokiem. W końcu Miroki zaczęła.
    — Pomożesz mi przy grzechach pewnej osoby, w zamian odzyskasz nie tylko wolność, ale zagwarantuje ci bezpieczeństwo. Nie tylko te fizyczne, ale i duchowe. Będziesz wolna w każdy sposób, który będę mogła ci zaoferować.
    Blondynka wzięła w płuca głęboki oddech patrząc na Tzuna, jakby jego wzrok miał potwierdzić te słowa. Melanie brzmiała zupełnie poważnie.

    Mela

    OdpowiedzUsuń

  177. — Nie patrz na niego tylko na mnie, to dzięki mnie wyszłaś z tego miasta i tej wersji radzę ci się trzymać. Słuchaj mnie, a dostaniesz to czego chcesz — Melanie przycisnęła mocniej żyletkę do głowy orka, który mógł poczuć jak drży coraz mocniej. Najwyraźniej nawet to sprawiało jej spory wysiłek. — Nie była to propozycja, wyłącznie fakt. Zrób z tym co chcesz, możesz pomodlić się do wszystkich bogów jakich znasz, ale i tak jesteś zdana na mnie.
    Tzun mógł czuć wyraźną zmianę w stosunku pertraktowania Melanie; z nim używała jakiś argumentów, kusiła i mąciła za nos, ze Zjadaczką zaś była o wiele pewniejsza i władcza. Mogło dać to wyraźnie coś do zrozumienia. Blondynka pokiwała głową.
    — Eresa, jestem Eresa — przemówiła w końcu, poszukując w Tzunie większego ratunku.
    Melanie pokiwała głową.
    — Przez ten czas zadbam o twoje dobro i bezpieczeństwo, więc gdybyś czegoś potrzebowała jestem do dyspozycji.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  178. Eresa słysząc o kąpieli po prostu odeszła w swoją stronę zajmując jedno z najbardziej wygodnych posłań, jakoby dotychczas nie doświadczyła żadnych wygód, a skoro mogła mieć co chciała to uznała, że nikt nie będzie miał nic przeciwko. Czarnulka tylko odprowadziła ją spojrzeniem czując dziwny niepokój; wiedziała że to co robi nie jest dobre, ale czego nie robi się dla miłości? Chciała go w końcu zobaczyć, sprawdzić jak się czuje, bo chociaż z pewnością Chris z Yumim się nim opiekowali to wolała mieć to pod swoją kontrolą. Tęskniła, potrzebowała jego obecności i dotyku, obejmujących ją dłoni i czułych słów nad uchem. Chciała jego bliskości.
    — Masz rację — przyznała. Odłożyła ostrze przy jego butach, po czym odwróciła wzrok wzdłuż rzeki. — Niedługo wrócę — odparła, powoli idąc wzdłuż wody. Wypatrywała intymnych miejsc, albo przynajmniej odpowiedniej przestrzeni. Czuła od siebie pot, to jak ubranie lepiło się coraz bardziej nieprzyjemnie, dlatego wróciła jeszcze po drobny plecak z osobistymi rzeczami i ruszyła w poszukiwanie miejsca na kąpiel.

    Melka

    OdpowiedzUsuń
  179. Zignorowała go nieco, zwłaszcza gdy znalazła odpowiednie miejsce. Ukryte pod płachtą drzew i pnących się po nich kwiatów, które dzięki rozłożystym liściom stwarzały intymność, której teraz potrzebowała. Nieco drżącymi dłońmi zsunęła z siebie koszulę wraz z cienką bluzeczką tuż pod nią, zaraz za tym buty, skarpety i dopiero po tym wsunęła się do wody wpływając do niej zgrabnie. Zanurkowała w lazurowej rzece starając się uspokoić myśli.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  180. Starała się myśleć pozytywnie, myślała o tym co się stanie po tym, gdy Abbadon znów wróci do formy. Musiała znaleźć sobie jakieś zajęcie po tym, gdy już wybudują dom. Mogłaby nawet założyć ogródek, chociaż nigdy nie była dobra w zajmowaniu się roślinami, to chciała mieć jakiś element który mógł ją zajmować. Argar nie był miejscem rozwiniętym, nie mogła więc kontynuować tego co w poprzednim domu. Zostanie farmerem nie było złe, ale wolała coś innego.. Wypłynęła spod wody opierając łokcie na wystającym, potężnym kamieniu na środku jeziora przesuwając dłońmi po twarzy, przekładając mokre włosy na jedno z ramion.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  181. Pierwsze co usłyszała to spokojne bicie serca w pobliżu, które przerwało chwilę samotności, to też powoli odwróciła się w jego stronę od razu dostrzegając płynącą kłodę. Wpierw spojrzała na twarz, wyraźnie zmęczoną ale i spokojną, na niej zatrzymała większą uwagę dopiero po tym wzrokiem spływając na szerokie ramiona i oliwkową pierś, która unosiła się w rytm bicia serca.. Dostrzegła to co miał między nogami, jak bardzo naprężony jest, przez co na twarzy kobiety mimowolnie pojawił się wyraźny rumieniec. Odwróciła delikatnie wzrok w kierunku obozu sprawdzając, czy Zjadaczka jest w miejscu. Na szczęście miała na tyle rozsądku by nie uciec.
    — Nie musisz mnie pilnować na każdym kroku.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  182. Oparła podbródek na splecionych dłoniach przy kamieniu, opierając na nim delikatnie piersi przez co przez jej ciało przepłynął deszcz, teraz wyraźnie widoczny na skórze. Wzruszyła nagimi ramionami patrząc po nim z lekkim uśmiechem.
    — To był żart, Tzun — mruknęła cicho. — Marzyłeś o czymś ciekawym? Znów własna śmierć?

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  183. Patrzyła wprost na jego twarz, kiwając delikatnie głową, gdy wspomniał o zapłacie i kobietach. Podejrzewała, że Tzun lubi poużywać i nie zabraniała mu tego, kim była, by to robić?
    — Zapłacę ci, gdy dotrzemy na miejsce. Nie wzięłam ze sobą pieniędzy, a co do śmierci.. W swoim czasie Tzun — poklepała go lekko po ramieniu, odzwierciedlając jego pozycję. Podparła się o skałę łokciami ignorując nagość, jaką mu okazywała. — Nie bronię ci, byś wziął sobie kobietę. Możesz przecież korzystać.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  184. Nie chciała go zabijać, był osobą o wielu talentach i wydawał się przydatny. Grzechem byłoby się go pozbyć, więc odkładała ten moment w daleką przyszłość kusząc go dobrym źródłem łatwych pieniędzy, bowiem nie miała trudnych zadań. Miał być potencjalną ochroną z Argaru do Polszy, zaproponowała mu również wytropienie Kuro czego zresztą nie zrobił do końca.. A kruszców miała sporo. Odetchnęła głęboko, przez co piersi wyłoniły się delikatnie z wody, a ona zmrużyła oczy odchylając głowę w tył.
    — Mogę, inną sprawą jest to, że nie chcę. Obiecałam ci to jednak, a słowa dotrzymuje. Zawsze — odparła, dopiero teraz patrząc na niego ciemnymi oczyma. Przesunęła uważnie po jego twarzy. Bez włosów wyglądał bardziej dziko, bardziej agresywnie i niebezpiecznie.. Mimo to nie obawiała się go, bowiem miała dziwne wrażenie, że nawet gdyby miał okazję nie zrobiłby jej większej krzywdy.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  185. Oczy kobiety się zmieniły, wstąpił w nie jakiś niepokój, ale i wątpliwość. Wolała go mieć przy sobie, był bowiem cennym nabytkiem i straszną stratą byłoby się go pozbywać, a obawiała się że On go weźmie do siebie. Tzun mógł nie trafić przecież do miejsca, którego tak pragnął.
    — Nie lepiej poczekać i zostać przy mnie kiedy nastąpi ten koniec świata? Sam widziałeś co może się stać, wtedy w karczmie — odparła, delikatnie dotykając jego ramienia, rumieniąc się jeszcze mocniej. — Nie musisz umierać, by walczyć z najlepszymi wojownikami. Są tutaj, w wiosce do której przybywamy.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  186. Zadrżała wyraźnie czując twarde palce na policzku, wzrok kobiety złagodniał przez co wyglądała na o wiele młodszą.. Odetchnęła ciężko odwracając delikatnie twarzyczkę, spuszczając wzrok, by nie widział wahania, które na niej zagościło.
    — Stanie się to szybciej niż sądzisz.. Rok, może mniej, patrząc po tym co chcę teraz zrobić. I potrzebuję cię tu, przy swoim boku, kiedy wszystkie światy zaczną płonąć.. Kiedy już wszystko się skończy, zabiję cię i pomogę w tym, byś dotarł tam gdzie chciał.

    Mel

    OdpowiedzUsuń


  187. — A ja nie chcę psuć zabawy tobie, bo to Ciebie chcę — odparła bezpardonowo. — Czy to dla ciebie za mało, żeby zostać? — spytała, zbliżając się delikatnie, by wolną dłonią przesunąć po umięśnionym ramieniu. Przesunęła po mięśniach wzrok spuszczając z jego oczu niżej, na usta, podbródek. — Ale jeśli chcesz.. Mogę zrobić to nawet teraz — dodała, zostawiając go w zamierzonej niepewności.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  188. Ciągnęła go za nos, mąciła i było to cudowne uczucie widzieć, że podąża za tym niby ciągnięty za sznureczek.. Lubiła to robić, przekraczać granicę i kusić, za każdym razem miała z tego niesamowitą satysfakcję, tak jak zresztą teraz. Teraz jednak miała inne powody, niż te gdy umawiała się z Abbadonem na liczbę wyrwanych osób. Czując na sobie spierzchnięte usta orka westchnęła ciężko, a on zaraz mógł poczuć kuszący zapach feremonów, słodki pot i nęcącą grejpfrutową nutę jaką była otulona. Nie oddała pocałunku, na odchodne tylko przygryzła dolną wargę orka nie puszczając przez dłuższą chwilę, patrząc mu głęboko w oczy..
    — Jeśli mnie chcesz.. Będziesz musiał jeszcze chwilę pożyć — szepnęła, palcami przesuwając po potężnym ramieniu berserka.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  189. Przyciśnięta do skały nie oponowała, odchyliła nieco głowę w bok dając dostęp do czułej szyi, doskonale zdając sobie sprawę z tego co działo się z Tzunem. Widziała gołym okiem to, jak bardzo buzują w nim hormony, zresztą czuła to na własnym ciele w postaci naprężonej męskości. Mruknęła przeciągle na pieszczotę, niczym rasowa kotka, zawieszając z nim spojrzenie.
    — Widzę jak na mnie reagujesz Tzun.. — zamruczała, kolanem przesuwając wzdłuż umięśnionego uda czując na sutkach twardą i ciepłą klatkę piersiową. — To jak na mnie patrzysz.. jak wodzisz za mną spojrzeniem..

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  190. Opadła wygodnie na skałę rozchylając delikatnie nogi, czując jak serce przyspiesza momentalnie, a między nogami pojawił się przyjemny ucisk.. Od dawna nie była z nikim i ciało wyczuwało napięcie, pragnęło szybkiego zaspokojenia. Onyksowe oczy zmieniły kolor, rozbrzmiał po niej krwisty, wygłodniały wydźwięk, który Tzun mógł widzieć wyłącznie wtedy, gdy piła z niego krew. Sapnęła cichutko, dźwięcznie w swoim uroku. Odchyliła głowę w tył, gdy zaczął tak doskonale pieścić nabrzmiałe od podniecenia sutki, zaciskając kolana na biodrach mężczyzny.
    — Spostrzegawczy jesteś.. — szepnęła, rozchylając krwiste tęczówki. — Co my z tym zrobimy? Skoro tak bardzo chcesz umrzeć..

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  191. Pozwoliła mu na dalsze pieszczoty, gdy zsuwał się po piersiach niżej, na brzuch lądując ostatecznie na miękkim, ciepłym udzie. Dłonią sięgnęła do jego podbródka tak, by pochwycić go i uniosła wysoko patrząc mu wymownie w oczy. Pogładziła kciukiem policzek, ignorując fakt drażniącej ją po udzie brody.
    — Poczekasz.. — szepnęła, uśmiechając się zwycięsko, po czym pochyliła się całując go delikatnie w czubek głowy.

    OdpowiedzUsuń
  192. Odsunęła się od razu, gdy przywarł ustami do kobiecości łapiąc jego twarz w dłonie, pochylając się ku niemu mocniej by twarze były na podobnych poziomach. Mimo, iż przerwała pieszczotę mógł czuć jak bardzo drżą jej nogi, a wzrok wręcz błaga o zakończenie tej tortury.
    — Mogę wynagrodzić ci to czymś lepszym niż szybki numerem w wodzie, dobrze wiesz że mogłabym spełnić każdą fantazję jaką masz. Każdą — podkreśliła, trącając noskiem o jego nos. — Wystarczy czas, Tzun.. Czas i cierpliwość.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  193. Kiwnęła głową prostując klatkę piersiową, przez co jej biust uniósł się nieco nad twarz Tzuna kusząc go wyraźnie różowymi, delikatnymi sutkami i niewinnym rumieńcem na buzi.
    — Wierzę, że wytrzymasz dłużej niż sam zakładasz — szepnęła, palcami przesuwając po krańcu wyraźnie zarysowanej szczęki. Oparła się jedną dłonią o skały odchylając nieco w tył. — Co chciałbyś w ramach zapłaty?

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  194. Spomiędzy warg kobiety wydobyło się kolejne westchnięcie ukrócone szybko przez zagryzienie warg, gdy dotyk na brzuchu spowodował zwiększające się podniecenie, dreszcz kumulujący się w dole brzucha. Mimowolnie przysunęła się bliżej układając drobną dłoń na piersi orka, przez cały ten czas patrząc mu w oczy, gdzieś w odmętach umysłu myśląc o szybkim zaspokojeniu jakie mógł jej dać. Była go ciekawa, chętna na zasmakowanie jego ust, na to by wycisnął z jej gardła błagalne jęki i słodkie spełnienie, lecz jak mogłaby później spojrzeć w twarz Abbadonowi. Bioderka przysunęły się ku niemu bliżej, kolano przykleiło się do jego uda, gdy penis natarł na delikatną skórę po wewnętrznej stronie uda. Aż sapnęła słodko, prosząco.
    — Nie muszę ci nic odpłacać, Tzun. Jeśli miałabym już się z tobą przespać to zatrzymać chociaż minimum szacunku.. Tego wymagam.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  195. Spuściła wzrok na ogromnego penisa sunącego po udzie, z lekką obawą.. ale i chęcią. Chciała się zaspokoić, miała ochotę wić się pod nim z rozkoszy, ale nie kosztem swojego przyszłego małżeństwa. Oddychała coraz ciężej skupiając spojrzenie na jego tęczówkach, wpatrując się w nie niczym zahipnotyzowana, dłonie przesuwając na szerokie przedramiona z jakąś delikatnością, której wcześniej mógł od niej nie zaznać..
    — Praca, a szacunek do kogoś to dwie inne sprawy.. Za wszystko ci zapłaciłam — szepnęła, drżąc nagle coraz wyraźniej. Wpierw poczuła przy sobie czyjąś obecność, czyiś oddech na karku i delikatne smagnięcie po uchu, przez które zarumieniła się wyraźnie. Próbowała odegnać to uczucie skupiając się na Tzunie, jego obecności i oddechu.. Przesunęła koniuszkiem nosa po szerokiej piersi mrużąc oczy, skupiając się wyłącznie na pulsującej w nim krwi, na męskości ocierającej się o skórę..

    Mela

    OdpowiedzUsuń

  196. — Jeśli tak uważasz.. — szepnęła, spinając się gdy dłoń zsunęła się niżej.. Czuła sunące palce po karku, wzdłuż kręgosłupa, przez co mimowolnie przysunęła się niżej Tzuna, gdy serce zaczynało łomotać coraz bardziej. Inne zmysły zawiodły, odczuwała tylko ten jeden dotyk zaciskający się na biodrze, to jak pazury przesuwają się po podbrzuszu.. Nie odpowiedziała, czując wszechogarniający ją niepokój, zapach siarki.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  197. Nie mogła nawet zareagować, nie miała nawet czasu, zaraz bowiem ręce pociągnęły ją w tył wrzucając do wody. Długie ramiona owinęły się wokół klatki piersiowej, dłoni, naciskając mocno, przez co ciało automatycznie próbowało wziąć głęboki oddech..

    Mela

    OdpowiedzUsuń
  198. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

^