Polsza ogłasza polowanie na czarownice. Swój pierwszy ruch już wykonała. Perun I szczyci się ścięciem Argarczyka.

Heim postawiło na sojusz z Argarem. Wieść jednak niesie, że w wyniku jego podzieliło się na dwie części. Czyżby czekała nas rewolucja?

O "U Klementyny" coraz głośniej. Gospoda prężnie się rozwija i zaprasza w swe progi. Uprzejmie prosi się Polszańskich rycerzy o nie wszczynanie w jej progach politycznych zamieszek.

Argar zaprasza spragnionych do posmakowania swych specjałów w nowo powstałej gospodzie - "Piaski Czasu". Można tu dostać między innymi domowo pędzony bimber - "Afrodyzjak Meduzy" oraz młode piwo - "Bogini Cienia", a to nie wszystko! Gościnnie występy - SŁOWIKA! Tak, moi drodzy, Argar podwędził Słowika!

Fasach donosi o wzmożonej aktywności ognistych ptaków na niebie. Van Helga ostrzega przed prawdopodobnym niebezpieczeństwem.

Lerodas zalewa fala przybyszy. Pogłoski głoszą, że znany uzdrowiciel Walwan przyjmuje pod swój dach każdego zbłąkanego wędrowca. Jeśli trwoga to do Waldzia!

















Melanie Harkov — Miroki Nefilim 45 lat Kontrola krwi Argar Więzy
Odejście było ciche i niespodziewane, nie tak jak odchodzi się do innego świata pozostawiając za sobą zapakowane walizki, dokończone papierosy i uporządkowane relacje. Pozostawiła wszystko, co w tamtym świecie jej nie wybrało. Woń konwalii od dawna nie zdobi zapachem wyprasowanych koszul, naczynia zapomniały o dotyku miękkich ust, a ludzie zapomnieli o niej rozrzucając w pył nic nie znaczącą dla nich egzystencję. Czasem w umysłach rozbrzmiewa wspomnienie o ciemnych oczach, które niczym paciorki śledzą ich pozostawiając za sobą gorzki posmak na końcu języka, gdy w ostateczności pada dawno zapomniane imię. Nikt nie pamięta, nikt nie tęskni. Wszystko pozostało po niej niezmienne. Świat za kurtyną zapomniał.

Smak pocałunków i gorzkich słów osiadł w innym miejscu, to tam pozostawiła za sobą niewypowiedziane myśli i ten właściwy krok zbierając łakome spojrzenia. Zadomowiła się w szorstkich dłoniach, akceptując brutalną naturę przeciwstawnych sobie ras tworząc wspólne marzenie burzące mury niepojętych przez nikogo istot. Nie spodziewała się odnaleźć spokój. Nie w zapachu brutalności, pośród mocnych relacji, na twardej ziemi w wymiarze, o którym nie miała pojęcia. Była tam, z Nim. W pamięci ludzi wyryła się szybko. Nikt nie zamierzał odwracać wzroku, szepcząc o złych omenach zmieszanych z nieuchronną przyszłością jakie wprowadziła zajmując się tymi, o których nikt nie chciał pamiętać. Pragnęła pozostać. Konwalia osiadła na bawełnianej pościeli, ściany pożółkły od upływu lat i wypalonych papierosów, na piętrze przypieczętowano wszystko kołyską z nadzieją na wydźwięk kolejnego głosu. Na palcach pojawiły się złote obrączki. Świat nie mógł się skończyć. Była szczęśliwa. Demony z przeszłości rozbrzmiały w nieodpowiednim momencie, a gdy niebo rozżaliło się przy żałobnej piersi nad utraconym światem, twarda ziemia spłynęła krwią zmuszając do kolejnej wędrówki. Moloch przeszłości zniszczył wszystko, bo tam nikt nie zapomina.

Wszystko zostało stracone.


Emme

79 komentarzy:

  1. Mruknęła cicho na słowa kobiety, brzmiała władczo, co bardzo pasowało do jej całej aparycji. En zbliżyła usta do odsłoniętej blizny i złożyła na niej delikatny pocałunek.
    - Mhm... Jaka jest więc moja rola w Twoim planie? - przesuwała się pocałunkami wzdłuż rozcięcia, nadal pieszcząc pierś Czarnuli. - Tu i teraz... Do czego jestem Ci potrzebna? Masz dla mnie jakieś konkretne zadanie, szukasz konkretnych informacji czy mam skupić się na ogóle? - szepnęła podnosząc wzrok i krzyżując spojrzenie z kobietą. W tym samym momencie zacisnęła palce na jej sutku i pociągnęła delikatnie. Przygryzła dolną wargę, a wolną rękę ułożyła przy podbrzuszu klientki, powoli kierując ją coraz niżej.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  2. Shi nie drążyła tematu bezpieczeństwa rodziny czy kawałku ziemi. Nie czuła takiej potrzeby. Miała przecież swoją rodzinę na uwadze i chociaż wiedziała, że pomogłaby każdemu kto by tej pomocy potrzebował, to nie kosztem swoich ukochanych. Z magią czy też bez. Nie miało to dla niej większego znaczenia tak długo jak tylko maluszki, Niklaus i jego dzieciaki były bezpieczne.
    - Och na pewno mają tam coś lepszego - uśmiechnęła się do niej szeroko, gdy Mel przywróciła ją na ziemię swoim podsumowaniem. - Ale co takiego masz do rybek, co? - zapytała ją zaraz. - Możesz przeplatać je z pokrzywami i raz masz zupkę, a raz rybkę... a innym razem zupkę rybną. Całkiem pokaźna liczba potraw - zażartowała.

    Shi

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobało jej się to jak kobieta reaguje na pieszczoty, to jakich metod sama używa, podobał jej się nawet jej zapach, a o urodzie nie trzeba było wspominać. Przesunięta dłoń nie czekała dłużej na pozwolenie, korzystając z chwili, gdy koronkę ujrzało światło dzienne, En przejechała palcem po materiale i zaraz wsunęła dłoń pod niego.
    - To akurat nie będzie problemem - przyznała, łatwo rozpoznawała specyficzne zapachy, a skoro właśnie tacy ją interesowali, to była skłonna pomóc. Jej palec zjechał na ciepłą kobiecość klientki, opuszek zatańczył na guziczku, po czym jednorazowo przejechał między wargami, tam, na dole. Heimurinka mruknęła wyraźnie czując wilgoć na palcach, a przy ugryzieniu jęknęła i zbliżyła pierś do ust Czarnuli, prosząc się o więcej.

    Ennis

    OdpowiedzUsuń
  4. Shi dygnęła przed nią niczym mała dziewczynka i posłała jej zawadiackiego całusa w powietrzu, okręcając się dookoła.
    - Och żadnego kremu z ślimaka... przynajmniej nie tutaj - zaśmiała się lekko. - Taka już moja natura... po prostu mój czas na długie lata stanął w miejscu - odparła trochę poważniej i zaraz odetchnęła głęboko, napawając się atmosferą tego miejsca.
    - Aż ślinianki zaczynają mi pracować - przyznała, pewnie podchodząc do jednego z wolnych stolików. - Hm... ten gulasz wygląda smakowicie - wskazała palcem na danie, które właśnie otrzymywał jeden z tutejszych klientów. - Ale zaraz zorientujemy się co i jak... dzisiaj ja stawiam - dodała swobodnie. Raz nie zawsze, a czasem gest warto było mieć.

    Shiya

    OdpowiedzUsuń
  5. Dwóch strażników ruszyło w stronę kobiet, natomiast dwukrotny świst powietrza zatrzymał ich starania. Dziewczęta mogły zobaczyć, jak dwoje mężów stanu upada przed ich stopami, z dziwnymi strzałkami wbitymi w szyje.
    Ciężkie kroki nastąpiły potem, jednakże nie był to żaden strażnik. Jedno ogromny ork ubrany w wilcze skóry. Od razu wziął czarnowłosą na ręce, patrząc na blondynkę z uśmiechem.
    — Witamy na pokładzie. Postaraj się nie zgubić, pożeraczko. — rzekł, po czym spuścił sobie kilka kropli krwi z nadgarstka, po czym podstawił je pod nos Melanie.

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzun pokiwał głową na jej pytanie, po czym spojrzał w stronę bramy wyjściowej, w której stała wielka torba orka. Od razu zarzucił ją sobie na ramię, gdy tylko przy niej byli. Musiał się wydawać silny, szczególnie, że trzymał zarówno Mel, jak i torbę.
    — Wypatrywałem waszego przyjścia. Powiedzmy, że... Dostałem szept na ucho. — odparł, po czym popatrzył w stronę dzieciaka ze szpiczasymi uszami, w łachmanach, który trzymał w ręku grubą sakiewkę, machając przy tym orkowi. Ten jedynie warknął z satysfakcją.
    — Chodźmy, pożeraczko, nic tu po tobie. — rzekł, przekraczając bramę miasta, przez co dziewczęta mogły zobaczyć brutalnie nabitych strażników na pale, tuż przy linii lasu, do którego zmierzali.

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  7. - Pewnie, weź sobie co tylko chcesz - zgodziła się z nią, a na wspomnienie wina zerknęła na nią zaintrygowana. - Szkoda - przytaknęła jej. - Ale popatrz na to od drugiej strony... dzięki temu co się stało możesz odkrywać nowe smaki i na nowo cieszyć się nieznanym - rzuciła swobodnie. Należała do tych osób, które szukały pozytywów tam gdzie to wydawało się wręcz niewykonalne. Bez takiego podejścia pewnie już dawno skończyłaby z pogłębioną depresją. W końcu trochę lat na swym koncie już miała. Obserwowała zmieniający się świat, a wraz z nim znikające smaki i inne wygody do których zdążyła się już przyzwyczaić.
    - Hej, wcale nie powiedziane, że tu nie znajdziesz czegoś podobnego a może nawet lepszego od twojego ulubionego wina - zaproponowała taką opcję. - W ostateczności sama możesz zacząć takie uprawiać - dodała jeszcze, po czym uśmiechnęła się serdecznie do kelnerki, która przyszła przyjąć ich zamówienie.

    Shiya

    OdpowiedzUsuń
  8. Shi wzruszyła na to ramionami. Może i nie byłaby dobra, ale tego wiedzieć nie mogła. Dopóki się czegoś nie spróbowało to nie miało się takiej pewności. Nie zamierzała jednak krytykować Mel za coś takiego. Każdy miał prawo do własnego zdania.
    - Jasne - zgodziła się z nią. - Hm... tak, słyszałam o tym, ale Arcemony skutecznie to coś odstraszają... pożerają ich energię - zauważyła spokojnie, po czym uśmiechnęła się lekko do niej. - Ale pomocy w patrolowaniu i obrony w razie czego nigdy za wiele - dodała łagodnie.

    Shiya

    OdpowiedzUsuń
  9. — Nas już tu nie będzie. — odpowiedział jej, poprawiając ją na swoich ramionach. Była taka drobna... — Chodźcie. Załatwiłem wam konie. Ja na żadnego nie wejdę... Bo szczerze, ważę nie mniej niż one. — zachichotał do Zjadaczki, prowadząc dziewczęta w stronę gęstego lasu. Po chwili, widać było jego dopalone obozowisko wraz z napojonymi końmi, które wręcz jak zahipnotyzowane patrzyły na Tzuna.
    — Wsiadaj, nie ma czasu. — rzucił do blondynki, po czym powoli posadził obolałą Mel na koniu, by zacząć go prowadzić w głąb lasu. — Nie mam jedzenia, więc będziemy musieli coś upolować w lesie.

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  10. Ork rozebrał się ze skór po wędrówce, obmył się również na szybko, po czym zaczął golić swe włosy brzytwą sztyletu.
    — Płacisz, wymagasz. Z resztą miałem trochę czasu, żeby przemyśleć plan działania. Nie lubię siedzieć w bezczynności. — rzekł, goląc się przy tym na łyso, w miarę bez zacięć. — Mam nadzieję, że to wszystko było warte zachodu... — mówiąc to, odwrócił się do blondynki, po czym spojrzał na Mel. — Wyjaśniłaś jej, dlaczego potrzebujemy jej zdolności?

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  11. — Czyli czekaj... Ona myśli, że ją porwaliśmy, ta? — zapytał, nieco rozbawiony. Od razu zamarzł w ruchu, gdy zaczęła zgrabnie operować żyletką na jego głowie. — Tylko postaraj się specjalnie mnie nie zaciąć... Jeśli będziesz chciała krew... To wiesz że ci mogę ją dać z własnej woli. — puścił oko Mel, po czym kiwnięciem dłoni zaprosił Zjadaczkę do swojego towarzystwa.
    — Umiesz mówić? Nie wypowiedziałaś słowa, od kiedy dosiadłaś konia.

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  12. Słuchał uważnie jak tłumaczyła zjadaczce jej cel. Gdy blondynka spojrzała na niego, zmrużył brwi.
    — Nie patrz tak na mnie. To ona tu rządzi. Chyba że mam coś na twarzy... To może być pozostałość po strażnikach. — zarechotał, po czym wyprostował się, dając Mel więcej pola do manewru, jeżeli chodzi o golenie. Tym samym sporym barkiem dotknął jej pierś.
    — Jestem Tzun. A to jest Melanie. Jak ty się nazywasz? Czy mam ci mówić blondi?

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  13. — Nic ci z nami nie grozi. Przynajmniej z mojej strony. — zachichotał ponownie, po czym zaczął obmywać swą świeżo wygoloną głowę z resztki włosów.
    Kiwnął głową, gdy wspomniała o utrzymaniu jej bezpieczeństwa, po czym niuchnął pod swoją pachę.
    — Przydałoby się obmyć. — odparł, powoli zaczynając zdejmować buty...

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  14. — A ty gdzie leziesz? — zapytał, a widząc, że dziewczyna odchodzi, mruknął w niezadowoleniu, po czym, na oczach Eresy, rozebrał się do naga. Widok Mel poruszającej tyłkiem był... Pobudzający.
    Podszedł jeszcze do obozu, by zostawić ubrania w swoim koju.
    Spojrzał jeszcze na Eresę, po czym zachichotał.
    — Tylko nie uciekaj, młoda.

    Chwilę później był już w wodzie, dryfował na plecach, jak jedna wielka kłoda na tafli jeziora.

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  15. Ork natomiast uprawiał pływanie na plecach. Relaksowało to go jak nic, pomagało na spięte mięśnie, jak i ból pleców. Dryfował powoli, myśląc o tym wszystkim... Ostatnio nie płaciła mu w żaden sposób, za jego usługi. Jak tylko się z nią zobaczy, zapyta o śmierć. Albo chociaż o mieszek złota, jakoby też trzeba za coś kupić nową broń, jedzenie... Może i był niepokonany, ale był też kurewsko głodny.

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  16. Z zamkniętymi oczyma kontrolował swój oddech, płynąc powoli, rytmicznie, przede wszystkich cicho... Kobieta mogła usłyszeć i zobaczyć poruszanie wody, oraz to, że zielony hipopotam, lub jakaś tratwa z dziwnym masztem płynie centralnie w jej stronę, nie przejmując się niczym.
    Tzun natomiast miał brudne myśli. Już dawno nie czuł kobiecego dotyku na swym ciele. Trochę mu tego brakowało.

    Tzun Hipopotam

    OdpowiedzUsuń
  17. Słysząc dopiero teraz Melanie, przerzucił się na brzuch, po czym złapał się za kamień, obok którego była. Spojrzał na jej plecy i sapnął głośno, po czym odchrząknął.
    — Wybacz, rozmarzyłem się. Z resztą... O chuj ci chodzi? Tylko podpłynąłem. W Polszy poradziłaś sobie sama, starucho.

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  18. — Mhmmm... I baby po śmierci. Dawno się z żadną nie sparowałem pod pierzynami... — powiedział, rozmarzony, opierając się o tą samą skałę, tylko plecami, przez co mogła zobaczyć jego cielsko w pełnej krasie.
    — No i o zapłacie. Bo od dwóch tygodni jakoś tak ciężej z monetami... I ze śmiercią.

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  19. — Tak, tak... Oboje wiemy, że nie możesz i nie chcesz mnie zabić. — zmrużył oczy, patrząc w jej stronę z delikatnym uśmiechem. Od razu, gdy się odwróciła, patrzył bezwstydnie na jej nagość.
    — Wiesz, to że mogę, to nie znaczy, że oprócz ciebie i Eresy jest jakakolwiek w okolicy. O ile tu syreny nie pływają. Albo driady. A nie czekaj, syreny żyją tylko w morzu. I Heimurinie. — mruknał, oglądając sterczące sutki Mel. — Masz fajne cycki. — mówiąc to, poruszył masztem nad poziom wody, tak, że widać było główkę w pełni.

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  20. — To nic. Zrób to. — odparł, bez zawachania w jej czerwone oczy. — Tak chciałem umrzeć. Z poczuciem spełnienia, satysfakcją z życia i pięknymi cyckami przed oczyma. Powiedział, z rechotem, po czym rozłożył ręce na boki. — Chcę dołączyć do Valajarów, do wiecznej armii, która zejdzie na ziemię podczas końca świata, walczyć o jego losy.

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  21. — Nie wiemy, kiedy świat się skończy. A ty jesteś nieśmiertelna, sama mówiłaś. Ja nie chcę umrzeć w swoim łożu... To byłoby niewybaczalne. — westchnął, po czym sam się zarumienił, gdy dotknęła jego ramienia, rumieniąc się przy tym bardzo. Podniósł dłoń z wody, po czym kciukiem powoli przesunął po jej policzku.
    — Proszę...

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  22. — Mel. — zaczął, zdejmując dłoń z jej twarzy... Odetchnął ciężko. — Nie chcę ci psuć planów, ani światopoglądu... Ale to jest jedyne, czego tak naprawdę chcę. Zabijałem potwory morskie, atronachy ognia, smoki, ludzi... Miałem i kobiety i mężczyzn... Raz nawet jeden przyszedł, doszedł, wyszedł i zszedł w ciągu pięciu minut. Wiem, że mnie potrzebujesz... Ale ja chcę umrzeć. Od trzech miesięcy ci służę, czy to za mało?

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  23. Skoro dała mu wybór...
    Zbliżył się do niej tak blisko, że mogła poczuć ciepło wychodzące z jego wielkich mięśni. Pochylił się do niej znacznie, niemal uklęknął, aby cmoknąć ją delikatnie w usta... Rumieniec wręcz wybił na jego twarzy purpurem, a ork patrzył kobiecie w oczy z bliska. Uśmiechnął się.
    — Teraz mogę odejść.

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  24. Jego dzikie oczy związały się z jej onyksowymi. Czując jej soki, nie wytrzymał, objął jej małe dłonie w swych potężnych łapskach, by docisnąć ją do skały i zacząć całować jej nagą szyję, przywierając przy tym do jej ciałka. Mogła poczuć jego potężną męskość na swoim brzuchu, to jak z delikatnością, precyzją pieści jej szyję w najczulszych miejscach.
    — A chcę cię? — zapytał złośliwie, potężną klatką piersiową przesuwając po jej suteczkach, dalej pieszcząc jej szyjkę...

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  25. Zachichotał, słysząc jej słowa... Miała rację. Był jej wygłodniały. Ale nie mógł. Była nie do osiągnięcia, niczym zakazany owoc, była obiecana innemu... Ale i tak jej pożądał. Puścił jej nadgarstki, nie wytrzymał, złapał ją pod udami, by podnieść ją na skałę, tak, by na niej zasiadła. Dopiero wtedy obniżył się do jej piersi, by skubnąć ją swoimi ustami.
    — A ja czuję zapach twojej wilgoci, kiedy patrzysz na moje ciało... A robisz to często... Szczególnie jak wtulasz się w moją klatę... — mruknął, przechodząc do oblizywania jej drugiej piersi...

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  26. — No widzisz... Chyba mnie musisz odpowiednio zmotywować, nie uważasz, Mel? —zapytał, językiem przechodząc po nabrzmiałym sutku, piersi, brzuchu... Uwolnił się z jej uścisku, by twarzą wylądować między jej nóżkami, ustami skubiąc jej wewnętrzną stronę uda...
    — Tylko jak?

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  27. — Wybacz, ale nie jestem twoją własnością. — odparł, po czym wrócił do jej uda, tym razem, ustami przywierając do jej mokrej od wody i soków bielizny. Gorący język przeciągnął się po środku jej cipki, powoli. Ucałował ją w najbardziej wilgotne miejsce, po czym puścił jej oczko.

    tzun

    OdpowiedzUsuń
  28. — Mówisz to orkowi, zdajesz sobie z tego sprawę? — zapytał, z delikatnym rachotem. — Nie słyniemy z cierpliwości. Wymagasz bardzo dużo, Mel.
    Podniósł głowe, po czym westchnął z nierozwiązanego napięcia seksualnego, zawodowego, życiowego. — Baardzo. Dużo. I do tego za darmo...

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  29. — A ja myślę, że się ze mną bawisz w kotka i myszkę... Czy tam kij i marchewkę. — wymruczał, długą brodą przesuwając po jej delikatnej piersi. — Chcę się z tobą pierdolić... Bo skoro nie chcesz mnie zabijać... To chociaż w taki sposób możesz mi odpłacić... — przesunął kciukiem po jej płaskim brzuchu, po czym wziął w dłoń swojego kutasa, delikatnie przejeżdżając grubą główką po jej udzie. — Pytanie tylko, czego ty ode mnie będziesz wymagała...

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  30. — Minimum szacunku... Od dwóch miesięcy dla ciebie pracuję. Zawsze możesz mnie przelecieć hobbystycznie... — odparł, kładąc cierpką dłoń na jej udzie, powoli przesuwając fiutem po jej delikatnej skórze. — Ja swojego słowa dotrzymałem... Pomogłem ci złapać trop twojego brata, ochraniałem cię, doprowadziłem do Argaru w tą i z powrotem... Pomagałem nawet przy budowie domu... Więc o szacunek i honor nie musisz się martwić, mała...

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  31. — Dotrzymywanie słowa z szacunkiem natomiast... To jedno i to samo. — gdy wtuliła się w niego, nachylił się do niej, by pocałować ją w czubek głowy... Do tego przejechał dłonią po jej pośladku... Była taka drobna... Po chwili zamarł, patrząc po okolicy.
    — Czy tylko ja czuję siarkę?

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  32. Rozglądał się wokół nich, a gdy jej skóra na brzuchu ułożyła się w takich czterech kształtach... Odwrócił się nagle i wyciągnął rękę w do góry. W dłoni Abbadona pojawiła się sylwetka zamaskowanej czterorękiej istoty. Mel mogła usłyszeć trzask, a ork cisnął zwłokami demonicy do wody.
    — Atakują nas! — krzyknął, wyciągając ją z kamienia, przez co demon, który ją molestował również zrzucił opończę niewidki.
    ~ Mirrrooooookiiiii... ~ zabulgotał szponiasty demon, po staro-aramejsku.
    — Kurwa! Uważaj! — odepchnął Mel na głębszą wodę, by rzucić się z pięściami na demona.

    Tzunn

    OdpowiedzUsuń
  33. Szybka regeneracja Tzuna pomagała mu w sytuacjach takich jak ta, kiedy pięścią wgniatał czaszkę demona o kamień, a ten cały czas wstawał, drapał, sztychał sztyletem w brzuch... Czarna krew wypływała z ran orka, jakoby ostrze było zatrute... Nie przeszkodziło mu to, żeby wyrwać serce demonowi i wyrzucić je do jeziora. Od razu rozjerzał się w poszukiwaniu kobiety.
    — Mel? Mel! Mel! Gdzie jesteś?!

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  34. Widząc bąbelki na tafli wody nie zawahał się i zanurkował, jakoby to była ostatnia szansa... Kobieta mogła zobaczyć jak zielona sylwetka płynie w jej stronę...

    Na brzegu, uciskał jej płuca, by wydobyła się z niej woda. Wpuszczał także powietrze poprzez sztuczne oddychanie.
    — No dalej! Obódź się kurwa!

    tzun

    OdpowiedzUsuń
  35. — Nie możemy tutaj zostać. — powiedział od razu, gdy zaklęła, przecierając swoje rany ręcznikiem, przez co materiał wręcz nasiąkał czernią. — Chcieli mnie zatruć, a ciebie wypatroszyć. Nie wiem dlaczego. Nie jesteśmy tu bezpieczni. Musimy nadwyrężyć konie i jechać do Argaru, bo nas znowu złapią. — spojrzał na Eresę, której powiedział, żeby szykowała konie.

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  36. — Nie ma czasu, ruszajmy! — krzyknął, po czym wziął już ubraną Melanie na konia, samemu rzucając się w bieg obok pędzących koni.

    Tzun

    OdpowiedzUsuń
  37. Shiya miała wrażenie, że Mel cały czas jest w stanie czuwania. Nie mogła się odprężyć ani na chwilę. Atmosfera udzieliła się i jej. Rozejrzała się dookoła, ale nie widząc niczego podejrzanego, odetchnęła z ulgą.
    - Szczerze mówiąc o demonach za wiele tu nie słyszałam. Ten świat nie ma ich zbyt wielu. Jeśli jakieś są to pewnie polują na kogoś konkretnie - zauważyła. - Wiesz, ruchy tak niewielkiej grupy demonów to nasz ostatni problem tutaj... - zauważyła jeszcze.

    Shiya

    OdpowiedzUsuń
  38. — Melka... — łzy szczęścia spłynęły po twarzy demona, który zmizerniał nawet na twarzy. Objął ją ramionami, wkładając w to większość sił, jakie miał. Szlochnął ciężko i ucałował ją w czubek głowy. — Bałem się, że cię już nie zobaczę, kruszynko...

    Tzun dyszał jak konająca sarna o poranku, po czym spojrzał na Eresę.
    — Tak, to on. Coś nie tak? Chyba nie powinno to być dla ciebie problemem...
    Abbi/tzun

    OdpowiedzUsuń
  39. - Tak - zgodziła się z nią. - Chociaż u nas to raczej nie o łupy chodzi. W końcu niczego specjalnego nie mamy - przypomniała spokojnie. - Myślę, że strach przed nowym, nieznanym i cholernie potężnym może kiedyś faktycznie doprowadzić do najazdu - zgodziła się z nią. - Może nawet prędzej niż później - zerknęła na mężczyzn, gdy Mel zaczęła ich kusić swymi zadziornymi uśmiechami i tym nieodgadnionym spojrzeniem. Zaśmiała się cicho na stwierdzenie kobiety i pokręciła lekko głową.
    - Kiedy muszę to wykorzystuję ten fakt - zapewniła ją spokojnie. - Ale w tej chwili niczego nie muszę, więc mogą się ślinić ile wlezie, a mi to koło nosa lata - uśmiechnęła się do niej szeroko. - Po co się w to bawić jeśli nie masz z tego korzyści? Zresztą takich jak ci jest na pęczki. Jeśli już się za kogoś brać to trzeba by dobrze wybrać. Może jakiegoś ważniaka, który pomógłby umocnić pozycję Argaru? - zaproponowała i wzruszyła ramionami. - To jak na razie jest niepotrzebne, ale jeśli kiedyś będzie... to zadziałam w odpowiednim kierunku.

    Shiya

    OdpowiedzUsuń
  40. Długa wędrówka pod opończą anonimowości widocznie zrobiła im na dobre. Nie dość, że jego uczeń dla sportu począł polować na demony jak na szkodniki, to jeszcze miał spokój, czas, by pobyć z Mel sam na sam... I to z pewnością wyszło im na dobre. Zdążyli się pobrać, rozstać, z powrotem się pobrać... Jak to oni. Po staremu.
    — Wiesz... Mówiłem ci, żeby to tutaj wysłać, ale nie chciałaś na nas zwracać uwagi. A nie czekaj, tu nie ma kurierów. Na bagnach w sensie. — zarechotał, wykręcając korek, by szkarłatna ciecz pociekła do kubka. Nowy bimber, z winogron i jęczmienia, zaiste, niecodzienna kombinacja smaku. — Łyknij. Sprawdź, czy dobre. Jak coś, to dam ci się jeszcze napić, mała...

    Abbadon

    OdpowiedzUsuń
  41. — Wiesz, zawsze mogę tam dodać słodszego zacieru. Ale to bimber, to ma kopać, a nie słodzić. — pokazał jej język, po czym podszedł do niej, by ramieniem objąć jej pośladki i podnieść, by nieść ją ze sobą do kuchni. — Można porozdawać, ale będę potrzebował dużo owoców na bimber. Ale... Chcę jeszcze posiedzieć z tobą, pączusiu. Nie celebrowaliśmy jeszcze naszego małżeństwa w domu, czyż nie? — zapytał, cmokając ją w policzek, nie wypuszczając z ramienia.

    Abi

    OdpowiedzUsuń
  42. — Mówisz o spermie w elewacji, czy martwych płodach pochowanych w formalinowych słojach? — spytał, patrząc na nią z pragnieniem. — Chcesz się ze mnie napić, koteczku? Wiem jak to na ciebie działa... A dawno nie piłaś krwi... — mruknął, obejmując ją drugim ramieniem, wtulił Melkę w siebie, jak to miał w zwyczaju. — Kocham cię, żono...

    Abi

    OdpowiedzUsuń
  43. Niklaus siedział właśnie w głównej izbie swojego domu, miał na głowie dwójkę swoich najmłodszych pociech, z czego jedno wręcz dosłownie.
    - Uaa! Zjem wasze chude brzuchy jak nie zjecie przepysznej zupki tatusia! - wydurniał się z dzieciakami. Przytrzymywał plecy małego Aidena, który uczepił się jego włosów i roześmiany trzymał uparcie, przy nodze z kolei miał Aishe gaworzącą, jak to baba, po swojemu. W kuchni na małym palenisku bulgotała warzywna zupa, a poza trójką w domu nie było nikogo innego.
    Pukanie do drzwi rozniosło się wyraźnie, Nik złapał syna pewniej, wstał z podłogi i ruszył w stronę wejścia ze swoją małą blond kulą u nogi, a gdy otworzył drzwi uniósł zaskoczony brwi.
    - Mel? - spojrzał po niej by zaraz zaśmiać się cicho. - No proszę, wróciliście? Wchodź, śmiało - zaprosił ją do środka i dopiero wtedy udało mu się wyswobodzić ręce Aidena z własnych włosów. Maluchy na widok obcej twarzy wyraźnie spoważniały, Aisha schowała buzię za nogą ojca, a jej brat mocno się do niego przytulił.
    - Ou, no co wy, to ciotka Melanie, kolejna do obskakiwania i bujania się na włosach, zobaczcie jakie ma długie, idealne! - rzucił z przekąsem w głosie i uśmiechnął się do Mel rozbawiony.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  44. Kiwnął głową, gdy wspomniała datę.
    - I jak? - spojrzał po niej, przekładając syna znad karku do swojego torsu. - Wyglądasz dość... Promieniście? Więc chyba wszystko się udało, co? - zapytał i sam przykucnął przy Aishy, gdy Mel to zrobiła. - Jasne, szklanki... Ile? - zagadnął, posadził Aidena przy siostrze i ruszył w stronę kuchni, zostawiając dzieciaki przy cioteczce. Te patrzyły po niej wyraźnie zainteresowane, a Nik prychnął pod nosem na komentarz o urodzie.
    - O tak, szczególnie te blond włosy Ai i jej niebieskie oczy - rzucił rozbawiony. Córka rzeczywiście kolory odziedziczyła bardziej po nim, ale rysy azjatyckie również były dość wyraźne. Szczególnie u Aidena, który miał ciemne włosy po matce, jednak oczy nieco zmieszane, niby brąz, jednak ze złotawym połyskiem.
    - Chyba pamiętasz, że również miałem niebieskie, co? - uśmiechnął się do kobiety zadziornie i przyszedł ze szklankami. Złoto, które teraz tańczyło w jego tęczowce było jedynie efektem odzyskania w pełni mocy lata temu.
    - Usiądziesz, czy już lecisz? - zapytał, wskazując na ich mały kącik do posiadówek.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  45. Dzieciakom wyraźnie spodobały się krwawe sztuczki, szczególnie Aiden wydawał się zainteresowany i podążał wzrokiem za zwierzaczkami. Aisha w pewnym momencie zaczęła oglądać się za tatą, a gdy ten tylko podszedł zaraz złapała nogawkę jego spodni.
    - Oho, no nieźle, będzie konkurencja dla Meliodasa. Ten jego sprzedaje się jak złoto, przyda się nowy, tak dla urozmaicenia - przyznał zadowolony po czym wziął dzieciaki na ręce i ruszył wraz z Mel w stronę siedzeń. Posadził maluchy przy zabawkach tuż obok swoich nóg, a sam spojrzał po dziewczynie.
    - Najważniejsze, że jest po waszemu - stwierdził gładko zerkając na to co wyciąga i zaraz przyjmując podarek.
    - Zajebiście, będzie degustacja, zapewniam - spojrzał po trunku i odstawił butelkę na blat za swoją głową. Tam zaczynała się już kuchnia, więc Nik miał przy okazji zupę na oku.
    - Hm... Nawet nie wiem od czego zacząć... - przyznał śmiejąc się pod nosem. - Ogólnie dobrze, nie będę Cię męczył politycznymi sprawami, ale rozwój idzie coraz lepiej, niedługo będziemy budować port dla statków handlowych, mamy zaplanowane parę negocjacji, więc jest dobrze. W domu, jak widzisz, dzieciaki rosną, Shiya wybyła - zaśmiał się. - Złota kobieta... Postawiła mnie przed faktem dokonanym, ruszyła załatwić kilka spraw z naszym informatorem, a ja mam czas dla dzieciaków - zerknął na swoje pociechy, które zajęły się sobą nawzajem. - No... I chyba coś co najbardziej Cię ucieszy. Oficjalnie możesz mówić do mnie dziadzie - uśmiechnął się pod nosem. - Teraz jestem prawdziwym dziadkiem - zdradził.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  46. Wziął ją na swoje kolano, usadowił na swym cielsku, samemu skradając parę całusów w jej skroń, rozmasowując przy tym jej plecy.
    — W ogrodzie? Czyżbyś znowu chciała robić plażę nudystów na tarasie? Przecież wiesz dobrze, że dojdzie do rękoczynów i rękodzieła, jeśli się ze mnie napijesz... Nie lepiej zrobić tego tutaj? Wezmę drabinę, kruszynko...

    Abi

    OdpowiedzUsuń
  47. Zamruczał z zadowolenia, jakoby jej dotyk był niczym ambrozja. Po tym całym czasie razem, sprawiała, że czuł się jak gówniarz. Nie do wiary, że wybijały im prawie dwie dekady razem.
    — Mmmm... Jeśli chcesz, możemy to zrobić na widoku... Tylko czy dasz mi się rozebrać do naga? Bo ja z pewnością będę nagi, gdy w tobie trysnę, skarbie... — ucałował jej szyję namiętnie, by podnieść dziewczynę na sobie, patrząc jej w oczy, trzymając ją pod udami, by otrzeć się o jej wilgotne krocze swym własnym, kiedy szli na taras...

    Abbi

    OdpowiedzUsuń
  48. Kiwnął głową z aprobatą.
    - Tym bardziej, może wykorzystam jeszcze Rei i podrzucę jej bachorki skoro i tak nie może pić... Ogarnąłbym coś dla Shi, mhm... Koc, bimberek... - zaśmiał się i pokręcił głową, krzyżując wzrok z Melanie. - Wybacz, głośno myślę - przyznał, ale plan jaki pojawił się w jego głowie był kuszący. Wstał ze swojego miejsca i ruszył w stronę gara z zupą, wciąż miał jednak Mel na widoku.
    - Właściwie to... - tu podrapał się po szyi i obadał zawartość kotła - ...z obu - przyznał. - A tak w sumie to dopiero będę... - dodał rozbawiony. - Natan i Morgana cieszą bez dwóch zdań, wiesz, są razem, wspierają się, kipią wręcz uczuciem do siebie - przyznał z uśmiechem, a zaraz westchnął ciężko. - O Akane bardziej się martwię... - spojrzał po Melanie. Zdał sobie sprawę, że kobieta była kiedyś w nieco podobnej sytuacji co jego córka. Wrócił na miejsce i spojrzał po Czarnuli poważnie.
    - Trochę mi Ciebie przypomina, Twoją sytuację. Wiesz, wiemy kto jest ojcem, ale ich relacja jest niepewna - wyjaśnił.
    Kiedy wspomniała o ślubie uśmiechnął się szczerze.
    - Gratulacje! Rzeczywiście... dziewiętnaście lat... Pocieszasz mnie, czyli nam jeszcze daleko do rekordu - zaśmiał się pod nosem. - Raczej go nie pobijemy, chciałbym to niedługo ogarnąć, załatwi się tylko kilka spraw - sam sobie przytaknął głową i słuchał jej z delikatnym uśmiechem.
    - Świetnie, tym bardziej miło mi Was powitać. Trafiliście idealnie, właśnie się szykujemy do kilku małych politycznych misji, Wasza pomoc na pewno się przyda, ale to, jak mówiłaś, innym razem, na jakimś konkretnym spotkaniu.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  49. Przytaknął jej głową i zaśmiał się lekko pod nosem.
    - Tak ma, ale fakt, że to moja córka ma swoje plusy i minusy... Okropna z niej uparciucha i koniecznie chce sobie poradzić sama. Wkurzamy ją, uważa, że traktujemy jak jajko, że ma chody i... Ma trochę skubana racji. Wiesz, to nie tak, że przyszły tatuś ją olał, ale cholera... Czasami jak na nich patrze to... No jakbym widział starego siebie kłócącego się z tym nowym. Ona i jej szczerość emocjonalna i on, emocjonalny świeżak, odpychający najbardziej tych, na których mu zależy. Ech... ale tak, masz rację. Ogarniemy, nie wiem jeszcze jak ogarniemy - zapewnił posyłając w jej stronę wdzięczny uśmiech.
    - Dzięki Mel... - jeszcze raz po niej spojrzał. - Naprawdę dobrze wyglądasz, miło na Ciebie patrzeć w takim sanie - dodał. - No i oczywiście gdybyście też w czymś potrzebowali pomocy to śmiało - puścił jej oko. - A jak tam w ogóle reszta rodzinki? Jesteś tu sama z Abbim? Gdzie Twoje chłopaki? Yumi? Chris? - zapytał i kontrolnie spojrzał na maluchy.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  50. Kiwnął głową na wzmiankę o rozstaniu, ale słysząc o Chrisie nie ukrywał zdziwienia.
    - Kryształy? Myślisz, że go do nich dopuszczą? Mamy już w Polszy Satoru, jest naszym informatorem. Podobno zdobyć tam zaufanie jest bardzo ciężko. Można by ewentualnie chłopaków jakoś skontaktować ze sobą, zawsze raźniej... Pamiętasz Satoru? Ten pierdolnięty matematyk... - uśmiechnął się pod nosem, lubił gościa, był nieźle walnięty. Na wzmiankę o Yumim kiwnął głową.
    - Oho, brzmi znajomo, oby mi córki nie zwerbowali - rzucił żartobliwie, ale zaraz spoważniał. - Wiesz, mówią, że wiara czyni cuda, a kto jak nie zakochany demon jest większym dowodem na cud? - bardziej stwierdził niż zapytał. - Sam chętnie poznałbym waszą pociechę, powoli robi nam się tu żłobek - puścił do niej oko i tym razem to on położył dłoń na jej ramieniu.
    - W końcu macie wymarzony spokój, dach nad głową i miejsce, do którego należycie. Jak dla mnie jeszcze nic straconego - stwierdził na pocieszenie.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  51. Uniósł brwi zaciekawiony.
    - Wynalazki? Sam bym chętnie je zobaczył. Nasz Tony też sprawdza się w tym temacie, a co do Satoru, zagadam z nim przy kolejnym spotkaniu, ja lub Shi - zapewnił i zaraz uśmiechnął się pod nosem na to jej zakłopotanie. Nadal reagowała w ten dość zabawny sposób. Mogła swobodnie rozmawiać o seksie, ale gdy chodziło o głębsze uczucia to paliła buraka. Zaśmiał się lekko.
    - Może, kto wie, ale wiesz, może warto spróbować tutejszych sposobów? Mają patenty na chwilową bezpłodność to i pewnie znajdzie się coś odwrotnego. Słyszałem, że Fjelldod ma sporą wiedzę gdy chodzi o magię, klątwy czy uroki. No i kwestia spokojnej głowy. Jasne, próbujecie x czasu, ale czy kiedykolwiek mieliście swoje sprawy na spokojnie pozałatwiane?

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  52. Nie przerywał, gdy wyraźnie obserwowała jego oczy. Dość często spotykał się z taką reakcją, gdy dane komuś było przyglądać się z bliska. Nie raz towarzyszyło temu zamyślenia, tym bardziej, że ziarna kręciły się przeciwnie do wskazówek zegara. Słyszał o teorii, w której przypomina to innym cofanie się w czasie.
    Puścił jej ramię po przyjacielskim klepnięciu.
    - To by było coś, pierwsze kontakty z daleka, wymiana informacji - kiwnął głową i zawtórował jej śmiechem. - Mają, owszem, ale są naturalnego pochodzenia, nawet te u nas nie dawały pewności co do zabezpieczenia, tu jest podobnie. Mikstura daje gwarancję - wyjaśnił z zadziornym uśmiechem i zerknął na dzieciaki, Aiden akurat dopadł do jego nogawki.
    - Oho, zjesz z nami? Dzieciaki są głodne, mamy zupę warzywną - zaproponował i posadził bliźnięta w swoich drewnianych krzesełkach, a zaraz po tym ruszył do kuchni, by przygotować porcje dla wszystkich.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  53. Abbadon przygryzł wargę, gdy dojrzał jak kobietka uwalnia swe cudne piersi... Oblizał się aż z rozkoszy, bo wiedział, jak mocno zaraz będą uprawiać zapasy... Sam począł rozpinać swe oddzienie, przez co jego koszula wylądowała krzak dalej od jej koszuli, westchnął, widząc jej nagie sutki. A byli na tarasie przed domem...
    — Kochanie... Zapomniałaś chyba o czymś... — rzekł, sugestywnie patrząc na jej bieliznę. — Nago, to nago... Przecież gadaliśmy, że bez ubrań lodzik smakuje najlepiej...

    Abi

    OdpowiedzUsuń
  54. — Mhmmm... Tylko rozstaw nogi szerzej... Nie chcemy chyba, żebyś nie chwaliła się słodkością z ludźmi... — zarechotał, spinając mięśnie wyraźnie, a jego fiut posniósł się od samego spojrzenia Mel... Porządanie, chęć prokreacji... Starali się tak bardzo o dziecko, a nadal nie mogli... Przejechał kciukiem po jej wardze, podstawiając swoje jaja na jej oczy, rechocząc ezy tym..
    — Wiesz jak lubię, córeczko...

    Abbi

    OdpowiedzUsuń
  55. Słysząc odpowiedź nalał porcję dla całej czwórki.
    - A spróbuj zupkę negatywnie ocenić to Cię znajdę, uśpię i dorobię różowe pasemka - rzucił pierwsze co mu przyszło do głowy, po czym sam prychnął pod nosem.
    - Jasne, dzięki - podsunął jej porcje dla dzieci. - Możesz przejąć Aidena, skubaniec lubi kobiety, mała jest moja - poruszył zabawnie brwiami i najpierw zaniósł do stołu porcję dla siebie i Melanie, a potem przejął od Mel jedną z miseczek, by usiąść przy córce i zacząć ją karmić. - Całe szczęście kiepskie z nich tadki niejadki, więc powinno pójść dość sprawnie - dodał, puszczając oko do dzieci.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  56. Abbadon zarechotał, łapiąc włosy dziewczyny w dłonie, ściągając je do prowizorycznego kucyka, obserwując jak całkowicie naga żona robi mu loda, z wypiętą cipkę w stronę innych domów... Aż rozglądał się w antycypacji, obserwując to, czy ktoś ich podgląda... Dłońmi począł pieścić jej policzki, zaczesując włosy czarnulki za uszy.
    — Chcę żebyś była mokra... Co mogę dla ciebie zrobić... Żebyś była... Ohhh... Bardziej mokra?

    Abbi

    OdpowiedzUsuń
  57. Zrozumiał przekaz, od razu przyklęknął na jedno kolano, by dosięgnąć lepiej raminiem, bez ostrzeżenia brutalnie zanurzając dwa palce w jej wilgotkę, poczynając palcować z czystą intencją doprowadzenia jej do damksiego wytrysku... Znała te ruchy, to zgięcie palców. Widocznie chciał, by wilgoć spływała po jej nogach, kiedy by w nią wszedł...

    Abi

    OdpowiedzUsuń
  58. Uśmiechnął się pod nosem.
    - Chyba mamy inne gusta - rzucił żartobliwie, również lekko się śmiejąc. Akurat fakt, że Melanie lubi dzieci i umie się z nimi obchodzić nie był dla Niklausa niczym zaskakującym. Spory czas miał okazję obserwować zachowania dziewczyny wobec swoich dzieci, gdy te były jeszcze małe. Spojrzał na córkę i lekko zacisnął zęby, wspomnienie Lux i tego co się z nią stało nadal było dość przytłaczające. Odsunął od siebie te myśli, delikatnie potrząsając głową.
    - Dzięki, ale nie trzeba. Lubię się nimi zajmować, a nie często mam okazję aż tak. Mamy swoje nieodłączne rytuały - przyznał, uśmiechając się do dzieciaczków. - Przy pierwszej trójce mnie nie było, a chciałbym wiedzieć jak to jest od A do Z - dodał. - Ale spokojnie, po jedzeniu czeka chwila moment i je położę, będziemy mogli na spokojnie pogadać o sprawach - zapewnił.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  59. Jego również bardzo to cieszyło.
    Kiwnął głową, gdy wspomniała o starych mieszkańcach.
    - Tak, już od jakiegoś czasu do nas też przestali napływać. Jest nas niecała setka... - przyznał i westchnął. - W pewnym momencie nawet nasi strzelali do naszych - dodał. - Z naszych wspólnych znajomych mogę tylko zapewnić o losach Akeli. Wyniosła się z Cahanem za Kurtynę jeszcze przed pierwszymi atakami. Jego klan odzyskał swoje pierwotne ziemie i tam zamierzali stworzyć stado - zdradził to co wiedział. - Jest kilka teorii co do tego dlaczego nasza banda wylądowała akurat tutaj, ale w danej chwili najprawdopodobniejsza to Lexi i jej kraina. Jesteśmy w jej wymiarze, w sąsiednim królestwie. Kryształ, który jest sercem jej ziemi jest jednym z kryształów tutejszego lasu. Możliwe, że jej powrót z naszego świata, tutaj w rodzinne strony, stworzył pewnego rodzaju połączenie wymiarów. Właśnie dlatego to coś wypluło nas właśnie tutaj, w miejsce z którym jakoś nas powiązało... Ale co nas wypluło i kto właściwie za tym stoi, tak jak i to czy znajdziemy tu jeszcze kogoś znajomego, tego już nie wiem.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  60. Kiwnął lekko głową, sam pamiętał panikę jaka powstała na ulicach, strach o dzieciaki, a jednocześnie pewnego rodzaju spokój, gdy miał okazję zobaczyć jak radzą sobie w tak trudnej sytuacji. No ale co się dziwić, akurat jego dzieciaki talent do przygód odziedziczyły po nim, zarówno Natan i Akane od małego mieli przed sobą drogę pełną kłód i innych przeszkód do pokonania. Uśmiechnął się do niej na wzmiankę o poszukiwaniach.
    - Jak widzisz nie tak łatwo się nas pozbyć, ale wiem... Nawet tutaj te pierwsze miesiące, ta niepewność. Wiedziałem tylko, że Rei jest obok, cała reszta przepadła, rozsypało nas na wszystkie strony - westchnął wspominając początki w nowym świecie. - Całe szczęście udało nam się odnaleźć, a wieści o Argarze rozeszły się na tyle szybko, że jestem pewny, zdecydowana większość wie już gdzie może nas szukać. Może jeszcze gdzieś ktoś idzie, może trafili na tyle dobrze, że ostali tam gdzie spadli. Z czasem większości się dowiemy - zapewnił i podał małej ostatnią łyżeczkę. Nie zjadła co prawda całej porcji, ale widział wyraźnie, że jest już pełna.
    - Chodź bąblu - przetarł córce buzię i wyjął małą z krzesełka, podając jednocześnie materiał Melanie. - Jakieś dwie łyżki może jeszcze w niego wciśniesz, tylko uważaj, często na koniec próbuje ukraść łyżeczkę, a skubany ma krzepę po tatusiu - udał, że całuje swojego bicka, na co Aisha wyraźnie się zaśmiała i zaraz głośno jej się odbiło.
    - Oho, tylko dziś bez rzygania, mamy gościa, nie wypada - sam zaśmiał się delikatnie.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  61. Ruszył w stronę sypialni, zamierzał ułożyć dzieciaki na ich ulubionym kocyku, zawsze po jedzeniu bawiły się jeszcze chwilę i raz, dwa zasypiały, ale tak sprawnie szło to tylko na tym kocu. Słuchał Melanie i właśnie zaczął się na nią oglądać, gdy zobaczył to piękne pawiątko na jej koszuli. W pierwszej chwili parsknął śmiechem, szczególnie, że nie takiej reakcji się spodziewał po Czarnulce.
    - Aiden! No wiesz... Na przyszłość musisz celować bardziej w dekolt... Jeszcze tyle musisz się nauczyć - zacmokał kręcąc głową. Haha, śmiał się w duchu bardzo głośno, ale nawet na zewnątrz nie specjalnie się powstrzymywał. Położył Ai na wspomnianym kocyku i przejął zaraz syna od Mel.
    - Łazienka po prawo, zdejmij ją, zaraz ogarniemy i znajdziemy Ci jakiś łaszek - nadal rechotał pod nosem, sam zajmując się czyszczeniem dziecka.

    Nik xD

    OdpowiedzUsuń
  62. Niklaus na spokojnie ogarnął malucha w kuchni, on na szczęście nie wymagał aż takiego oporządzenia. Później odłożył syna obok Aishy i zerknął do szafy, co by znaleźć dla Melanie jakiś ciuszek. Mógłby dać jej coś od Shi, były równie drobne, ale mimo wszystko wolał wydzielać własne ciuchy. Chwycił więc jeden ze swoich roboczych łaszków i ruszył do łazienki.
    - Łap łamago, no ja nie wiem, nie wiem jak Ty dzieci nosisz - rzucił z przekąsem, opierając się ramieniem o framugę. Podał jej koszulę.
    - Brudną wrzuć do miski, zaraz się ją przepłucze - zaśmiał się raz jeszcze i obrócił na pięcie. - Tylko nie pomiń żadnej marchewki spomiędzy cycków - dodał rozbawiony i przesunął się ten kawałek do drzwi od sypialni, by zerknąć na maluchy.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  63. W odpowiedzi na zaczepkę podrapał się jedynie po nosie, w sumie bardziej drażniła mokra skóra niż ten cały pstryczek.
    - To już uzależnienie moja droga - rzucił z rozbawionym uśmiechem. - Nie możesz się oprzeć by chociaż nie musnąć mnie palcami - zacmokał i pokręcił głową, jakby zdradzał jej właśnie jakąś kiepską diagnozę. - Biedny Abbi - dodał żartobliwie, obserwując dzieciaki. On z kolei nie czekał aż się rozbierze, nie miał zakus do podglądywania, już i tak widział ją nago.
    - Drobniej? Ty się ciesz, że jej nie zmieliłem, dopiero byś miała wyciągania - zaśmiał się. - Taka papka wlazła by w te wszystkie Twoje fałdy - dopiero teraz pokazał się ponownie w futrynie i poruszył zabawnie brwiami.
    - Mhm, właśnie tak, jak tylko zobaczyłem Cię w progu to w mej głowie powstał ten pomysł, a że zawsze byłem za pan brat ze strategią - wzruszył ramionami i jeszcze raz zaśmiał się pod nosem.
    - Wiesz, zawsze możesz to uznać za komplement, uznał Cię za swoją, on nie rzyga na byle kogo - dalej rechotał.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  64. Niklaus doskonale zdawał sobie sprawę z zamiłowań Melanie i właśnie dlatego nie zamierzał przesadzać z drażnieniem, dziewczyna wtedy szybko przechodziła do różnego rodzaju podtekstów, a on tego nie lubił. Nie patrzył na nią jako na obiekt do flirtów, nawet żartobliwych. Uśmiechnął się pod nosem na alkoholową insynuację.
    - Tak? Ja z kolei nie zdziwię się jak to on Tobie będzie je trzymać - przyznał rozbawiony taką wizją. Na chrząknięcie zerknął po kobiecie poważniej i zaraz wsłuchał się w słowa. Kiwnął głową zarówno, gdy wspomniała o niechęci, jak i drugiej sprawie.
    - Tak, wiem... W danej chwili stoimy ustalamy szczegóły porozumienia z Heim, chcemy załagodzić powstałe konflikty, mamy do obskoczenia jeszcze Fjelldod i Siivet Lasku. Te pierwsze mogą pomóc w sprawie krwi, to nieumarli obdarzeni największym potencjałem magicznym w tych stronach. W danej chwili nie jestem w stanie zapewnić Ci "legalnego" źródła krwi, ale poruszę tę kwestię na radzie. Może Ty masz jakieś sugestie lub spostrzeżenia w tym temacie? - zapytał. W końcu jako jedna z nielicznych potrzebowała takiego rodzaju pokarmu.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  65. Kiwnął głową, gdy wystawiła tą niemą ocenę i odwzajemnił lekki uśmiech. Zaraz jednak pokręcił głową.
    - Nie, źle zrozumiałaś. Nie chodzi mi o ich krew, jasne, że trupy gorzej smakują, chodzi mi raczej o to, że sami żywią się krwią, przynajmniej niektórzy z nich. No i skoro ich zdolności magiczne są tu wystawiane na piedestał to bardzo możliwe, że mają swoje sposoby na legalne źródło - wyjaśnił co miał na myśli i posłał kobiecie zadziorny uśmiech.
    - Ou, w Polszy jest tak nudno, że pewnie nie jedna młoda szlachcianka z chęcią da mu się ugryźć. Gorzej jak jakąś zabije, wtedy będziemy mieć prawdziwy problem... Nasza młodzież niestety w kilku kwestiach nie ułatwia nam zdobycia przychylności tubylców. Działają na korzyść, ale co jakiś czas noga im się powinie i trzeba sprzątać - westchnął i prychnął pod nosem. - Mam karmę... Ileż to razy ktoś po mnie musiał ogarniać - pokręcił głową na wspomnienie swoich szkolnych lat. Na wzmiankę o pertraktacjach kiwnął głową. - Jasne, wezmę Cię pod uwagę gdy będziemy wydzielać skład. Na pierwszy ogień idę z Shiyą i Ennis, ta Heimurinka, zapewni nam wejście na salony, ale śliska jest, ma w tym jakiś swój interes więc trzeba ją obserwować - sam zjadł swoją porcję i wstał z miejsca by zebrać talerze, a po tym opłukać w misce z wodą.
    - Jak zażegnamy spór z Heim to już będziemy mocno do przodu. Później zostanie Fjelldod i Sivett Lasku. Polszy nawet nie liczę, są bojowo nastawieni, jesteśmy zmorą ich świata i wszystkim tym z czym walczą... "Plugawymi mieszańcami". Jeżeli w ogóle mają przychylnie na nas spojrzeć, to musimy wzmocnić się wśród sąsiadów, a później, hm... Jak się uda to nie specjalnie będzie mi zależeć na przychylności zaściankowej stolicy - wyznał z łobuzerskim błyskiem w oku. - No, ale to nie teraz, teraz trzeba się okazać przydatną społecznością - puścił jej oko i ruszył do sypialni, by zerknąć na dzieciaki. Tak jak zakładał, spały. Podszedł powoli by przełożyć maluchy do swoich łóżeczek.
    - No to zostało ogarnąć fatałaszek. Jakieś wymogi? Trzydzieści stopni? Program wybielający? - rzucił żartobliwie w stronę Mel, gdy opuszczał pokój.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  66. — Wiesz Mel... Myślałem, czy by nie kupić niewolnicy... Ale nie wiem... Ohhh. Czy w tym świecie je sprzedają... — warknął, wsuwając się w jej migdałki boleśnie, by potem złapać kobietę za gardło, oprzeć plecami o ścianę i począć brandzlować mocno, boleśnie, próbując sprowokować cipkę Mel do słodkiego tryśnięcia...

    Abbi

    OdpowiedzUsuń
  67. [Wampiry to trupy. xD]

    Zwrócił uwagę na specyficzny uśmieszek Melanie, a słysząc o jej znajomości zmrużył lekko oczy.
    - Nieumarła? Nie... Mówię o Heimurince - zdradził, chociaż pewna myśl zawitała w jego głowie. - Przebywa u nas, na pewno będziesz miała okazję ją spotkać. Może mówimy o dwóch innych, ale w razie gdyby chodziło o tą samą, daj mi znać - poprosił i skierował kroki do łazienki, by złapać brudną koszulę i wrzucić do misy, którą zalał świeżą wodą. Dopadł jeszcze do drewnianego pudełka i sypnął mieszankę suszonych kwiatów do środka.
    - Suszy? - nie bardzo zrozumiał o co jej chodzi. Pomajtał materiałem w wodzie. - Musi chwilę poleżeć co by przeszła zapachem. Nie puścimy Cię do domu walącej rzygiem - zaśmiał się pod nosem po czym wstał i wrócił do głównej izby. Spojrzał po dziewczynie.
    - Napijesz się czegoś? - zapytał, żyr dostała, ale przecież nie będzie siedzieć o suchym pysku. Sam polał sobie wody i od razu upił spory łyk.
    - To jakie jeszcze masz ploteczki? - zapytał z zadziornym uśmiechem.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  68. Ruszył w stronę kuchni.
    - Idealnie trafiłaś, Meliodas zajmuje się produkcją alkoholi, akurat mam otwartą jedną z pierwszych butelek - zdradził z zadziornym uśmiechem i polał trunku do czarki, by zaraz podać ją kobiecie i usiąść obok, wygodnie się rozsiadając.
    - Hm... Bez drabin? Czyżby któremuś wbił się w dupę ułamany koniec? - zaśmiał się rozbawiony taką wizją. - Cóż, nie bardzo wiem na jakim etapie się zatrzymałaś, jeżeli chodzi o tutejsze relacje, ale co... Yensen i Febe po staremu, chowają Rahima i Ines, młody chyba zaczyna na stałe przebywać w swojej wężowej formie, mało go widuję, często bywa u nowych znajomych. Ines mocno rozwija swoje medyczne zdolności pod okiem matki, a z Yensenem szkoli techniki walki, więc jest co z nią robić. Meliodas i Rei tak dobrze sobie radzą z rodzicielstwem, że strzelili sobie drugie dziecko, znaczy, Rei jeszcze nie urodziła, jest w ciąży. Ogólnie ciąże są u nas ostatnio w modzie - westchnął ciężko. - No, ale poza tym Melio się oświadczył, więc zapowiada się nam podwójne wesele - zatarł ręce z uciechy i poruszył zabawnie brwiami. - Natan i Morgana gruchają sobie po swojemu, młody w ramach niespodzianki postawił im fundamenty domu i teraz są w trakcie budowy, tak więc miło się aż patrzy - przyznał z uśmiechem, o syna mógł być spokojny. - Akane... uff... - wziął głęboki wydech. - No nie jest z Ryu, chwilowo jest sama, w ciąży, ale w sumie to sam się już gubię... Przyciąga facetów jak magnes - pomasował się po skroniach. - Uparcie sądzi, że wie z kim chce być, ale on nie jest pewien i... ach, mówię Ci, popierdolone z pomieszanym. Mam nadzieję, że kiedyś pozna kogoś kto przypasuje jej i fizycznie i charakterem, bo w danej chwili skacze raz w jedno, raz w drugie - wypuścił głośno powietrze. - No a u mnie i Shi dzieciaki plus polityka. Mamy na kącie kilka krzywych akcji, Heim nas zaatakowało i porwali Shi, doszła niedawno do siebie, kilka złamań, obicia, chcieli więcej, ale zdążyliśmy z odbiciem - zacisnął lekko zęby na wspomnienie tamtej sytuacji. - Kwas z smokowatymi, dwa nasze geniusze wbili im do skarbca i zaognili już i tak istniejący konflikt, ale mamy nad tym kontrolę. Powoli i do przodu - wziął sporego łyka wody, aż go wysuszyło od tego gadania.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  69. Spojrzał po Melanie rozbawiony.
    - Tylko proszę mi tu nie robić strat w mieszkańcach przy tych waszych dzikich harcach - pogroził jej palcem, a na kolejne słowa przytaknął głową.
    - Bez obaw, nie wierzę, że przez wasze przybycie cokolwiek tu się uspokoi - przyznał wciąż rozbawiony, a na propozycję współpracy kiwnął głową. - Byłoby świetnie, alkohol schodzi tu naprawdę dobrze, ale to już zostawię chłopakom do ugadania między sobą - stwierdził. Miał dość na głowie. - No tak, amnezja robi swoje, coś o tym wiem - przyznał. Aż nadto pamiętał to jak jego mózg zaczął przyjmować wszystkie nazbierane przez życia informacje.
    Skrzyżował z nią wzrok i posłał lekki uśmiech.
    - Tak, sam się jeszcze do tego przyzwyczajam, do tego ogarnięcia. Od problemów idzie się uzależnić i momentami nie dociera, że hej, że teraz masz spokój. Nadal nie umiem w pełni z niego korzystać - przyznał prychając pod nosem. - Ale tak, Shiya wiele zmieniła na lepsze, akurat tej kobiety jestem pewien jak żadnej innej - dodał z uśmiechem i automatycznie zerknął w stronę sypialni, jakby ta właśnie tam spała. Dopiero po chwili wróciła wzrokiem do Melanie.
    - No, ale Ty też swojego dorwałaś, wyrwałaś wręcz z sidła Piekieł, więc chyba wiesz o czym mówię - posłał jej zadziorny uśmiech. - Chociaż Wasz związek zdaje się bardziej otwarty, ale skoro tak Wam pasuje - wzruszył ramionami.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  70. Zaśmiał się krótko.
    - Nie nazwał bym trójkąta czy seksu z innymi niewinnym flirtem, ale nie żeby mi to jakoś godziło. Każdy ma swoją wizję, mi wasza nie przeszkadza, ale osobiście wolę inny model - stwierdził rozbawiony. - Nikt tu nie pochwala skrajności, jasne, że przesada nigdy nie jest dobra - przyznał i kiwnął głową. - Jeżeli ten układ pasuje obu stroną to nie ma w nim nic złego - podsumował lustrując dziewczynę wzrokiem i słuchając dalszej wypowiedzi.
    - To ja jednak wolę prostotę - stwierdził ostatecznie, uśmiechając się do niej zadziornie. - Szukasz cycków? - rzucił zaczepnie. - Sprawdź u siebie... a nie... czekaj, tam też nie - prychnął śmiechem. - Tak, zjawisko toksycznych facetów, Yami, Dante, Niklaus - puścił jej oko. - Rzeczywiście mocno Cię do takich ciągnęło. Nie znam Abbiego na tyle by stwierdzić, że i on nie jest toksyczny, ale to Tobie ma pasować, nie mi - wzruszył ramionami.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  71. — Nie... Nie... — przerwał nagle, by usiąść obok Melki. — Nie kochanie, zaspokajasz mnie. Przepraszam, chciałem cię tylko podniecić... — szepnął, narzucając na jej plecy koc, wtulając kobietę w olbrzymią klatę, dłonią rozczesując jej włosy. — Wybacz, nie chciałem cię rozpraszać... To ty jesteś moją żoną, nikt inny... Chcesz o tym pogadać, skarbie? Bo... Trochę się zapędziłem, przyznaję...

    Abbadon

    OdpowiedzUsuń
  72. — Wiem, wiem... Ja to jak czasem coś pierdolnę, to narody klękają. — powiedział sam do siebie, otulając ją mocno, ciasno, kładąc się przy tym obok ich wycieraczki. — Wiesz, jak są jakieś kinky, fantazje... Nie trafiłem, wybacz. Znamy się może dwie dekady, ale nadal czasem jesteśmy w stanie się zaskoczyć. Tym razem, negatywnie. Z resztą, niewolnicę? W trzynastym wieku? — prychnął teatralnie, całując ją w policzek. — W ramach rekompensaty, pozmywam naczynia i zrobię ci kolację ze świecami. Co ty na to, pączusiu?

    Abbi

    OdpowiedzUsuń
  73. — Hmmm... Wyjechać? Czemu nie, tylko gdzie? Phyonix? Terra? Polsza? Mimo wszystko rzucamy się w oczy kochanie, a chyba nie chcemy, by nam ktoś przeszkadzał incognito... — zachichotał, przesuwając wargami po jej szyi, pod uchem... — Ty, ja, gorące źródła? Wodospady? Wino... Kuuuurwa. Oczywiście że tak, droga żono. Co nie zmienia faktu, że i tak rozpalę dzisiaj świece. Napijemy się trochę bimberku, na spróbowanie, dobrze? Chcę zobaczyć, czy mam po nim kaca. A ty, będziesz mogła się napić krwi z alkoholem... Będzie fajnie, mówię ci — zachichotał, całując ją soczyście w obojczyk.

    Abbi

    OdpowiedzUsuń
  74. — Hmmmm... Terra. Brzmi jak gorące dni i gorące noce. Czemu nie? Tubylcy są podobno dużo bardziej przyjaźni niż w Khanacie. Tam to się działy arabskie noce... — zachichotał, bacznie obserwując jak poprawia srebrne kolczyki, jak jej ciało drga od mikroruchów. Przesunął palcami po jej żebrach, boku, w końcu na ranę postrzałową. — Kiedyś to były przygody i problemy, co? Zabawa, terapia... Szczególnie gorąco wspominam to, jak leczyłaś mą głowę swym biustem... Nic tak nie leczy stresu pourazowego jak soczyste założenie smyczy na pacjenta. — dodał, przenikliwym wzrokiem zjeżdżając na jej brzuszek.
    — Hmmm... Kiedy ostatni raz krwawiłaś? Nie chciałabyś się może od tego wyleczyć na dziewięć miesięcy? — zapytał, delikatnie bujając Mel na swych biodrach.

    AbbA

    OdpowiedzUsuń
  75. — Chcę spróbować, mała... — rzekł, dając jej swoją spracowaną, twardą dłoń, samemu poczynając przesuwać palcami po jej biodrze, skórze, brzuszku. — Wiesz, zawsze możemy się zakręcić. Przygody, zabawa, palenie papierosów przy ognisku... Tych śmiesznych. ,— dodał, jakby to był najważniejszy element. — Nadal kocham cię tak mocno, jak wtedy, na wesołym miasteczku, kiedy oglądaliśmy gwiazdy na dachu... To było... Ahhh, jak przyprawa życia. A teraz? Jestem twoim mężem, moja kochana bratanico... — zachichotał, bo umowne spokrewnienie z Gabrielem nigdy nie przestało go śmieszyć. Genetycznie byli różni, ale jeszcze przed rewolucją Lucyfera, wszyscy piali jak jedne gołąbki. — Czy może powinienem powiedzieć... Córeczko...

    Abba

    OdpowiedzUsuń
  76. — A raczej taniec smoków... — zachichotał głośniej, patrząc jej słodko w oczy. Rozczulała go za każdym razem. Głosem, dotykiem, nastawieniem, manierami... Kochał ją nad życie, może to dlatego.
    — Jeśli to nie problem, a raczej komplement, to wiedz, że jesteś jedyną bratanicą, z którą pragnę mieć dzieci... Tak bardzo chcę dać ci dzidziusia do brzuszka... — szepnął na jej ucho, przesuwając palcami po jej brzuchu, oblizując skórę pod jej uchem, rechocząc przy tym gardłowo...

    Abbi

    OdpowiedzUsuń
  77. Uśmiechnął się pod nosem.
    - Na piersi z reguły nie narzekam - rzucił rozbawiony, bo rzeczywiście ich wielkość nie miała dla niego za bardzo znaczenia. Na podsumowanie swojej osoby w ten sarkastyczny sposób wzruszył ramionami.
    - No kurwa, prostak i cham, nic dodać, nic ująć, po prostu ideał - puścił dziewczynie oko i słuchał co ma do powiedzenia o Abbadonie. - Cóż, moja relacja z Shi też zaczęła się bardzo specyficznie. Najwyraźniej taki nasz los, znaleźć szczęście w dwuznacznych początkach. Chociaż my jesteśmy mniej nowocześni, nie zamierzam się nią dzielić więc wytrzyj tą ślinkę z kącików ust - posłał jej zadziorny uśmiech.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  78. - Co za śmiała teoria - zaśmiał się pod nosem, zerkając na tą jej zaczepną girę, zaraz jednak posłał dziewczynie pobłażliwy uśmiech.
    - Ou, najlepsze przygody życia to ze mną przeżywa, zapewniam - poruszył zabawnie brwiami. - Orgazmy nie są nam do nich niezbędne, ale tak, mile widziane. Sama nasza relacja zapewnia niezapomniane wrażenia - również puścił jej oczko i rozsiadł się wygodnie z uśmiechem rozciągniętym na twarzy.
    - A jak Twoje orgazmy? Używasz swoich wspomagaczy, czy Abi daje radę? - skoro już szli w te ich drobne kąśliwości.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń
  79. Nie bardzo czuł się dotknięty komentarzem. Jasne, uprawiali kiedyś seks, ale Niklaus nigdy nie walczył o miano króla orgazmów, właściwie dopiero przy Shi zaczęły obchodzić go doznania partnerki. Kiwnął głową.
    - Skoro dla Was to takie istotne, to ważne, że się spełniacie - podsumował jedynie. Zmrużył lekko oczy, gdy wspomniała o zmartwieniach i uśmiechnął się pod nosem. - Dziwny wymiar sobie wybraliście skoro szukacie takich par. Jasne, na pewno się tu tacy znajdą, ale nie lepiej by było poszukać... No nie wiem, bardziej nowoczesnego wymiaru, niż osiedlać się w średniowieczu? - trochę go to dziwiło, przecież mieli wybór. - Dziwne plotki? O których mówisz, bo jest ich dość sporo - zauważył z lekkim śmiechem. Byli tu czymś nowym, czymś nieznanym, plotki były nieuniknione.

    Niklaus

    OdpowiedzUsuń

^